Stu nauczycieli może stracić pracę

Na pewno spokojnych wakacji nie mają nauczyciele likwidowanego gimnazjum nr 6. - Nie ma gwarancji ich zatrudnienia - mówi Bożena El Maaytah, naczelnik wydziału oświaty we włocławskim Ratuszu. Takie zapewnienie co prawda padło, ale to było dwa lata temu. Teraz sytuacja w oświacie, przede wszystkim w związku z niżem - co podkreśla naczelnik Bożena El Maaytah, jest inna. Na pewno gorsza.
Uczniowie rozproszeniBrak gwarancji zatrudnienia związany jest głównie z niedotrzymaniem podstawowego warunku, postawionego przez władze oświatowe z racji przenosin "Staszica" do gimnazjum nr 14 na ulicę Leśną. - Chcieliśmy, aby do tej szkoły przeniosła się większość dzieci wraz z ich nauczycielami - mówi naczelnik Bożena El Maaytah. Niestety, to się nie udało!
Uczniowie zlikwidowanego "Staszica" rozproszyli się. Część dzieci rozpocznie we wrześniu naukę w zespole szkół nr 11, w gimnazjum nr 9, gimnazjum nr 4, a nawet w gimnazjum nr 8 na włocławskim Zawiślu. Natomiast w gimnazjum nr 14 udało się utworzyć tylko jedną klasę. - Uważam, że uczniów od tej szkoły odstraszono - mówi naczelnik Bożena El Maaytah. - My od razu sygnalizowaliśmy, że pomysł przeniesienia większości uczniów "Staszica" do "czternastki" może się nie udać - mówi Jarosław Chmielewski, szef włocławskiego PiS, jeden z radnych, przeciwnych likwidacji gimnazjum nr 6. Bożena El Maaytah zapewnia, że władze oświatowe myślą o losach nauczycieli, ale komu z pracowników "Staszica" uda się zapewnić pracę na razie nie wiadomo.
Zwolnienia, ale nie grupoweOświata to największy włocławski pracodawca. W szkołach i placówkach oświatowych zatrudnionych jest 2,5 tys. osób. W obecnej sytuacji niżu demograficznego i kryzysu finansowego od racjonalizacji nie ma ucieczki. Co to oznacza? Będą zwolnienia. Na szczęście nie grupowe. Nieoficjalnie mówi się jednak, że pracę może stracić nawet stu nauczycieli. - W naszym mieście władze nie mają wizji działalności oświaty. A taka powinna powstać już dawno, aby w miarę bezboleśnie przejść przez ten trudny czas - uważa Jarosław Chmielewski.