Dla wielu z was opisana sytuacja była normalną imprezą studencką i czymś wpisanym w codzienne studenckie funkcjonowanie.
- Potwierdzam, tak jest na wyjazdach integracyjnych z uczelni. Jednocześnie wyjazdy te cechuje duża "wolność", toteż każdy wykorzystuje ten czas, jak chce. Nikt tam nikogo nie przymusza do niczego - pisze w komentarzu pod tekstem “el W”.
- Nie przesadzajmy. Każdy, kto był na studiach, ten wie jak odstresowac się od ciężkiej nauki. Juz lata temu imprezy w akademikach tak właśnie wyglądały i to nie jest dla nikogo nowość, więc nie wiem co takiego dziwnego jest w tym, ze na wyjazdach studenckich tak młodzież się bawi. Wystarczy wejść do pierwszego lepszego klubu w Stolicy i zobaczymy gorsze rzeczy - gwarantuje. Rzecz jest prosta, nie chcesz - nie idziesz. Niech każdy żyje po swojemu, a młode lata rządzą się własnymi prawami. Pozdrawiam! - pisze inny z internautów.
Nie dla wszystkich jednak zachowanie studentów było godne pochwały. - Prawda, najciekawszy jaki widziałem.... I prawda, nie można oceniać całego UW na podstawie tej garstki degradacji. Ale jednak warto zwrócić na to uwagę. Zabawy nie tylko niesmaczne, ale i niebezpieczne się zdarzały. Miło by było, gdyby jednak wpajano jakieś wyższe wartości nawet /dorosłym/, bo wciąż są jak plastelina i od kogo chłoną takimi się staną... - komentuje inny z użytkowników.
Głos w sprawie zabrał także Samorząd Studentów Wydziału Dziennikarstwa, Informacji i Bibliologii Uniwersytetu Warszawskiego: "Obóz był w całości organizowany przez studentów dla studentów, wszyscy uczestnicy byli osobami dorosłymi i mającymi pełne prawo decydować o sposobie, w jaki spędzą te kilka dni. Podczas obozu nie doszły nas żadne skargi co do jego formy. Przeciwnie, dostawaliśmy dużo pochwał i sygnałów od uczestników, że obóz daje im szanse na integracje i zapoznanie się. Kwestią gustu jest dobór wybranych przez nas zabaw i gier, ale z pewnością nikomu nie narzucaliśmy obowiązku uczestniczenia w nich. Uczestnicy mieli pełne prawo do pozostania w domkach, a w skrajnych sytuacjach nawet do opuszczenia obozu (z czego nikt nie skorzystał). Przedstawiona w artykule opinia jest głosem jednej tylko uczestniczki. Na wyjeździe było ponad 70 osób, w tym również abstynenci, którzy dobrze się bawili. Mimo całego zamieszania cieszymy się, że zdecydowana większość osób biorących udział w wyjeździe wróciła zadowolona i pełna energii na nadchodzący rok akademicki." - czytamy w oświadczeniu.
Wyjazd skomentowała także inna z jego uczestniczek. - Nie jest prawdą, że nie było czasu na merytoryczne zajęcia. Mieliśmy wykład dotyczący funkcjonowania naszej uczelni. Kadra zapoznała nas z działaniem systemów rejestracji na przedmioty oraz ze wszystkim, co jest nam na początku potrzebne. W każdej chwili mogliśmy się ich dopytać o nurtujące nas kwestie. Jedzenie jogurtu dotyczyło jednej z konkurencji w konkursie na mistera obozu, nikt nikomu nie kazał go zjadać z podłogi. Tego samego tyczy się zadanie z bananem, gdzie jedynie kandydatki na miss z własnej woli zjadały je w dowolny sposób. Konkurencja związana z rozbieraniem się pod kołdrą była jednym z elementów gry, do której zgłaszała się jedna CHĘTNA osoba z każdej grupy. W żadnej z gier, zabaw itp. nie byliśmy zmuszani do robienia czegoś wbrew sobie - pisze w mailu do redakcji Małgorzata.
Czytaj więcej o tej sprawie: Picie wódki na czas i zabawy z bananem: "obóz zerowy" przyszłych studentów UW [list do redakcji,+18]
Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?