Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Teatr Konsekwentny przedstawia "Zaklęte rewiry" w Teatrze Studio

Redakcja
Wedle słynnego powiedzenia Stendhala, każda powieść jest zwierciadłem ludzkiego życia przechadzającym się po gościńcach całego świata. Podobna formuła dotyczy również teatru, który niezależnie od dedykowanych na scenę sztuk dramatycznych, często żywi się także klasycznymi utworami literackimi. Miałem okazję ujrzeć inscenizację jednej z najbardziej znanych i popularnych książek trochę zapomnianego już dzisiaj pisarza, Henryka Worcella - pisze Zbigniew Kowalewski.

Od dawna nie ubawiłem się tak bardzo w teatrze, który ostatnimi czasy niebezpiecznie zmierza w stronę łatwizny. To zrozumiałe, bo skąpo dotowane instytucje kultury poszukują dzisiaj widza, który byłby skłonny wyłożyć kilkadziesiąt złotych w zamian za dostarczenie mu niezapomnianych doznań emocjonalnych lub odrobiny intelektualnej rozkoszy. Wszystko to w komplecie zapewniają gościom Teatru Studio aktorzyAdama Sajnuka. W ciągu dwóch godzin spędzonych na najwyżej położonej scenie kameralnej dzieje się tam tyle, że widzowie nie zauważają nawet upływu czasu…

Niesamowity spektakl twórcy Teatru Konsekwentnego jest adaptacją powieści Henryka Worcella pt. Zaklęte rewiry. Jej autor sam przez pewien czas był kelnerem w restauracji i drobiazgowo opisał ten fach z reporterską werwą i starannością. Wrocławski pisarz zainspirował reżysera Janusza Majewskiego do nakręcenia kinowej wersji losów aspiranta Boryczki, którego droga do kelnerskiej profesji była pełna upokorzeń.

Film cieszył się tak wielkim powodzeniem, że idąc na teatralne przedstawienie spodziewałem się raczej klasycznej opowieści o inicjacji młodego człowieka dopiero wstępującego w dorosłe życie. Tymczasem nie tylko mnie spotkała prawdziwa niespodzianka. Właściwie już przy wejściu na salę teatralną akcja sztuki rozpoczyna się powitaniem przez zapraszającego nas aktora w czerwonym uniformie kelnera.

Każdy z kreujących rolę kelnera aktorów prowadzi swoich gości do wybranego stolika. Przykryty białym obrusem jest do złudzenia taki sam, jak w rzeczywistej restauracji. My widzimy firmowy neon z nazwą Pacyfik. Jeżeli skojarzenie z Titanikiem nie jest automatyczne, to czytelnikom Witolda Gombrowicza przypomina się niemal od razu jego Transatlantyk.

To nie jest przypadkowa koincydencja, słynny Gomber bowiem był autorem błyskotliwego felietonu pt. Spójrz kelnerowi w oczy. Ów niepokorny skandalista szczerze zachwycał się w nim powieścią Worcella, która była głosem ludzi, wciąż będących na scenie życia zaledwie statystami. Autor Zaklętych rewirów wypowiada ich gorzkie refleksje i prezentuje spojrzenie na rzeczywistość przedwojennej rzeczpospolitej. Niewiele zmieniły się od tego czasu realia i mechanizmy niszczącego wpływu przełożonych na ich podwładnych w pracy. Wówczas jeszcze nie znano takich pojęć, jak lobbing, ale aspirujący do zawodu kelnera chłopcy z chrześcijańską pokorą odbierali od starszych niezliczone ciosy i kopniaki, nie wspominając już o bezlitosnych uderzeniach otwartą dłonią prosto w twarz.

Bohater sztuki i powieści, w milczeniu znosi policzek za policzkiem z nadzieją, że kiedyś to się wreszcie skończy i wyzwoli się z tego nieustannego poniżania jego osobistej godności. Boryczko zda egzamin i zostanie przyjęty do kelnerskiej gildii ludzi uprawnionych do bicia praktykantów w pysk i upokarzania ich na oczach rówieśników. Zarówno w oryginalnym tekście autora, jak też w reżyserskiej inscenizacji widać, że pokoleniowa sztafeta przemocy jest atawizmem dziedziczonych kompleksów i doznanych wcześniej krzywd. To głęboka, ludzka prawda o naszej kondycji psychicznej. Mariusz Drężek kreujący postać psychopaty Fornalskiego paradoksalnie staje się dla prześladowanego Romka Boryczki ukochanym przez ofiarę katem. Z czasem ta znienawidzona osoba staje się kimś więcej.

Wypierając z pamięci doznany ból i upokorzenie, mimowolnie naśladuje jego postępowanie wobec innych osób. Świeżo wyzwolony kelner spółkuje z nadzorującą wszystko Michaliną, rekompensując sobie w ten sposób wszystkie doznane krzywdy z okresu terminowania pod okiem prześladowców. Reżyser tego magicznego widowiska nie podaje spisanych tu refleksji na tacy. Mimowolnie teatralny widz domyśla się jego czytelnych zresztą tez, bo jest wciągnięty w rewiową atmosferę świętowania nowego roku. Obserwuje on kolejne sceny z działającej restauracji siedząc przy jednym z ustawionym na sali Pacyfiku, stolików. Kelnerzy zapraszają nawet siedzące przy nich kobiety do tańca, a mężczyźni podziwiają choreograficzne popisy teamu sprawnie obsługującego bywalców restauracji.

Porywający, ekwilibrystyczny taniec młodych praktykantów i starszych - profesjonalistów,ze srebrnymi tacami w dłoniach zachwyca wzbudzając podziw na widowni. Atmosferę zabawy w tej iluzorycznej przestrzeni potęguje umiejętnie dobrana oprawa muzyczna. Wrażenie lekkości, z jaką podawane są przez aktorów kwestie, wynika zapewne z rzetelnej pracy całego zespołu nad poszczególnymi scenami. Siedząc przy stoliku, słyszymy bowiem z ust epizodystów, wkomponowane w sens głównego dialogu scenicznego, zdania i zobaczymy, jak w innych rewirach dzieje się podobnie. Polifonia tej inscenizacji wzbudza naprawdę szczery podziw publiczności, której udziela się magiczny nastrój wieczoru spędzonego w restauracji Pacyfik. Coś, co zapewne zdarzyło się kiedyś naprawdę, w Teatrze Studio podawane jest widzowi w niezwykle atrakcyjnej formie.

Wybujałe kształty seksownej Michaliny przypominają wykreowaną przez Federico Felliniego sklepikarkę pojawiającą się w jego filmie Amacord. To znaczące słowo tłumaczy się na język polski, jako "pamiętam". Prawie dosłownym cytatem z tego kultowego obrazu jest także wieczorna scena zbiorowej masturbacji chłopców we wspólnym pokoju nad restauracją, w której przyszło im razem pracować i żyć.

Na kameralnej scenie Teatru Studio właściwie nie widać pełni okrucieństwa, jakie wiernie notował autor powieści o inicjacji i przyspieszonym dojrzewaniu. Można rzec, iż w sugestywnie zaaranżowanej przestrzeni restauracji Pacyfik stworzono poetycką rzeczywistość, w której człowiecze zło i ludzka złość są ledwie ulotnym epizodem u progu prawdziwego życia, do którego tak spieszno jeszcze młodym i naiwnym praktykantom. Zachowują się oni, jak postaci z "Alicji w Krainie Czarów". Nie przypadkiem zalany w sztok po zdanym egzaminie Roman Boryczko cytuje pochodzący z tej książki wiersz Jabberwocky. To nie tylko świetny popis aktorskiej dykcji Mateusza Banasiuka, ale także emocjonalny wyraz dramatycznych przeżyć, których nie można w pełni oddać słowami używanymi przez ludzi na co dzień.

Recytowane po pijanemu wersy, urywane zbitki znaczeń i równoważniki zdań są niezwykle osobistym wyznaniem młodego człowieka, który nie godzi się już na dalsze upokorzenia. To mu zresztą wcale nie wystarcza. Po konflikcie z bezczelnym klientem bohater decyduje się ostatecznie porzucić z tak wielkim trudem wywalczoną pracę i rozpocząć zupełnie nowe życie… na własnych zasadach i warunkach. Nie wiemy, czy mu się powiedzie, czy przepadnie, jak wielu z jego kolegów, którym szczęście nie sprzyjało i oblali egzamin. Ten prawdziwy, jeszcze na niego czeka, a być może będzie zdawał go po wielokroć i z pewnością zazna goryczy życiowej klęski.

Wspomniany na początku tej recenzji pisarz jest również autorem zupełnie innej powieści zatytułowanej: "Najtrudniejszy język świata". Otóż, niemożliwość autentycznego kontaktu, pełnego porozumienia się ludzi w tym samym kraju, wychowanych w tej samej kulturze, jest właśnie zjawiskiem, którego sens oddaje przywołany tytuł. Inscenizatorowi Zaklętych rewirów udało się jednak przetłumaczyć zawiłości sytuacji psychicznej ludzi żyjących w zamkniętym kręgu restauracji Pacyfik. Ogromną zasługą jest w tym sukcesie zaangażowanie wyśmienitej obsady aktorskiej. Właściwie trudno tu kogoś wyróżnić, bo cały zespół zasługuje na podziw i wielki szacunek za sugestywne wykreowanie niezwykłej rzeczywistości z prawdziwymi sprawami dotyczącymi zwykłych ludzi.

reżyseria i scenariusz Adam Sajnuk
muzyka Igor Spolski, Michał Lamża
scenografia Sylwia Kochaniec
kostiumy Katarzyna Adamczyk
reżyseria świateł Karol Rothkaehl
aktorzy Agata Piotrowska-Mastalerz, Bartosz Adamczyk, Mateusz Banasiuk, Sebastian Cybulski, Mariusz Drężek, Marek Kossakowski/Jakub Snochowski, Andrzej Makowiecki, Maciej Skuratowicz, Jerzy Połoński, Mateusz Znaniecki
muzyka na żywo: Igor Spolski, Michał Lamża

Zbigniew Kowalewski jest autorem serwisu Wiadomosci24.pl

od 18 latnarkotyki
Wideo

Jaki alkohol wybierają Polacy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Teatr Konsekwentny przedstawia "Zaklęte rewiry" w Teatrze Studio - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto