Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

To jedyna taka klasa w kraju. Uczą się tu żużlowcy z Gorzowa

redakcja
redakcja
Agnieszka Drzewiecka
Od września w Gimnazjum nr 12 na Zawarciu działa klasa o profilu speedrowerowo - żużlowym. Dziewięciu uczniów pod okiem Piotra Palucha uczy się od podstaw, jak zostać prawdziwym żużlowcem. Pozostali trenują speedrower. To pierwsza tego typu klasa w kraju.

- Dobra chłopaki, chodźcie, odpalimy motor - woła Piotr Paluch, grupka gimnazjalistów idzie za nim po murawie Stadionu im. Edwarda Jancarza. Za chwilę jeden z nich wsiada na motor i robi tzw. "ósemki". Pozostali czekają na swoją kolej. Trwa trening uczniów klasy speedrowerowo-żużlowej, która w Gimnazjum nr 12 działa od września tego roku. Trener sekcji żużlowej Piotr Paluch obserwuje jazdę ucznia. - Jeździć można nauczyć każdego, nawet niedźwiedzia. Sam widziałem w cyrku niedźwiedzia na motorze - śmieje się. - Ale tłumaczyłem chłopcom, że żużel to nie tylko jazda. Tu trzeba myśleć, by przewidywać to, co się wydarzy na torze, dlatego przetrwają ci najzdolniejsi, najodważniejsi i ci, którzy myślą - mówi Paluch.Lubię zapach metanoluTomek Konkol, uczeń sekcji żużlowej: - Mój tata jeździł jako junior. Pamiętam, miałem siedem lat i zabrał mnie na stadion na trening, wtedy było dla mnie tam za głośno. Ale teraz lubię motory najbardziej z wszystkich rzeczy. Właśnie ten ryk motorów najbardziej mi się podoba. I zapach metanolu. Zacząłem chodzić z tatą na mecze, razem oglądaliśmy żużel w telewizji. Gdy dowiedziałem się w szkole o klasie żużlowej, od razu pobiegłem do taty. Tacie się spodobało, mama trochę się bała, mówiła, że to niebezpieczne. Ale też się zgodziła. Treningów nie mogę się doczekać. Po lekcjach dużo czytam w internecie o schematach budowy motorów, żeby na przykład wiedzieć, co robić by lepiej dopasować koła do nawierzchni. Albo biegam, żeby poprawiać kondycję. Kondycja jest bardzo ważna, trzeba mieć silne ręce. Bo jak masz słabe ręce, podczas wyścigu będą cię boleć i będziesz musiał odpuszczać, zwalniać. Marzę o tym, żeby w przyszłości jeździć chociaż w drugiej lidze, dla przyjemności.Gimnazjum nr 12 znajduje się przy ulicy Śląskiej, niedaleko stadionu żużlowego. I właśnie bliskie sąsiedztwo stadionu było jedną z przyczyn uruchomienia w szkole takiej klasy. Na ten pomysł wpadła dyrekcja szkoły wraz z wuefistą Przemysławem Paradowskim. - Zainspirowała nas osoba Adriana Cyfera, młodego, zdolnego żużlowca. Trudno mu było pogodzić treningi z zajęciami szkolnymi. A dzięki takiej klasie łatwiej będzie to poukładać - tłumaczy Przemysław Paradowski. Klasę podzielono na dwie sekcje: speedrowerową - do niej dostało się jedenastu uczniów, i żużlową - ta liczy dziewięciu uczniów. Wszyscy musieli przejść egzamin sprawnościowy, a w nim m. in. podciąganie na drążku czy przysiady na jednej nodze.Łukasz Klimczak, uczeń: - Na żużel zwykle chodzę z tatą, ale czasem z kolegami. Wtedy szykujemy się specjalnie na mecz, ubieramy szaliki, koszulki w barwach klubu. Idziemy do "młyna", tam prowadzący prowadzi doping, my kibicujemy, a za nami cały stadion. To daje najlepszy efekt. Ja na stadion chodziłem już jako małe dziecko, tata pracował na stadionie i często mnie tam wprowadzał. Ale z tamtych wycieczek pamiętam tylko sam dźwięk motorów i tłumy. Teraz właśnie to mi się najbardziej podoba. Mieszkam niedaleko stadionu. U nas wszyscy są fanami żużla. Po lekcjach czasem gramy w piłkę, ale dużo też po prostu siedzimy na podwórku i gadamy o żużlu, o żużlowcach. Moim ulubionym jest Bartek Zmarzlik, bo jest bardzo młody, dobry, i ma ładną sylwetkę gdy jeździ. Moi młodsi koledzy też liczą na to, że za rok dostaną się do takiej klasy. A dziewczyny zaczepiają nas na przerwach na korytarzu, wypytują, jak było na treningu na stadionie.Na podwórku zawsze byłem GollobemSpeedrowerowców trenuje wuefista Przemysław Paradowski. Czasem jeżdżą na szkolnej bieżni, czasem trener zabiera ich w teren. A na wiosnę szkoła planuje budowę własnego toru speedrowerowego przy szkole. Żużlowców natomiast uczy Piotr Paluch, na stadionie im. Edwarda Jancarza. Treningi mają trzy razy w tygodniu, po lekcjach. - Pytałem chłopców dlaczego chcą jeździć, opowiadali, że podoba im się ta adrenalina, popularność. Wiadomo, każdy chłopiec w tym wieku chce być drugim Jancarzem - mówi Piotr Paluch.Eryk Tarkowski, uczeń: - Zawsze byłem Tomaszem Gollobem, gdy bawiliśmy się z kolegami na podwórku w żużel. Wymyślaliśmy sobie tor na podwórku i ścigaliśmy się na nim rowerami. Od małego lubię żużel, wszyscy u mnie na podwórku też. Gdy pierwszy raz tata mnie zabrał na stadion, miałem cztery lata. Cały czas chodzimy na mecze, tata, mama, siostra, wujek, ciocia tylko nie lubi. Ostatnio, gdy Stal wygrała, tak się cieszyłem, że aż nie mogłem wytrzymać z tych emocji. W szkole nam powiedzieli, że będzie klasa żużlowa. Od razu poprosiłem mamę, bała się, że coś sobie zrobię albo się zabiję. Ale udało się. Przed egzaminem denerwowałem się tak, że bolał mnie brzuch. A teraz tylko czekam na lekcjach, kiedy zacznie się trening. Chciałbym zostać zawodowym żużlowcem, a jak mi się nie uda, to pójdę na mechanika, otworzę warsztat samochodowy. Myślę, że trzeba być bardzo twardym, żeby być żużlowcem. To musi być bardzo dziwne uczucie, gdy leżysz na torze, połamany, a wszyscy na ciebie patrzą. A oni upadają i zaraz się podnoszą.Zacząłem chodzić na żużel, gdy miałem pół rokuLekcje zaczęły się od teorii, chłopcy poznali budowę motocyklu, silnika. Teraz jeżdżą po murawie, niebawem zaczną na torze żużlowym. - Dla niektórych to był pierwszy kontakt z motocyklem, trzeba było nauczyć ich od podstaw wszystkiego. Ja ich rozumiem, sam zaczynałem na komarku taty, a gdy nie było paliwa to jeździłem bez, kręcąc pedałami. Też było ciężko, ale potem zaczęło iść coraz lepiej. Ciężka praca to podstawa - opowiada Piotr Paluch.Stasiu Januszkiewicz, uczeń: - Pierwszy raz byłem na żużlu gdy miałem pół roku, z tatą, mama to dobrze pamięta bo zaraz potem miałem swoje pierwsze zapalenie krtani. A gdy miałem pięć, tata zapisał mnie do mini żużla w Wawrowie. Zaczynałem od malutkiego motoru crossowego, później jeździłem na simsonie po Bartku Zmarzliku i na coraz większych motorach. Oglądałem z tatą od dziecka wszystkie mecze w telewizji, a potem na stadionie. Teraz trenuję w tej klasie. To, jak tu jeźdźimy, to dla mnie powtórka, ja to wszystko już mam za sobą, ale podoba mi się, jest idealnie. Lubię żużel od zawsze, najlepsze w nim jest wyprzedzanie, walka zawodników. Żeby odnieść sukces, potrzebne jest trochę talentu, ale najważniejsze jest to, żeby cały czas ciężko pracować. Ta praca to nie tylko jeżdżenie. Gdy trenowałem w Wawrowie, po każdym treningu trzeba rozkładać motor, czyścić wszystko. To ciężkie, zajmuje dużo czasu, mozolnie się to robi. Ale trzeba, jeśli chce się wystartować w ekstralidze.Żużel było słychać w całym domuSebastian Paterek, uczeń: - Najbardziej lubię żużel i łowienie ryb. Mieszkam na przeciwko stadionu od urodzenia i zawsze gdy były mecze w domu było słychać ten hałas ze stadionu. Wszyscy dookoła lubili żużel i ja też, od dziecka. Gdy byłem mały, tata zabierał mnie na mecze. Nie pamiętam wiele z tych pierwszych, pamiętam, że był jeszcze stary stadion, tu były drewniane ławki, a tam rosły drzewa. Ale żużel i motoryzacja to moja pasja. Często oglądam wiadomości lokalne i raz w telewizji usłyszałem, że jest możliwość zapisania się do klasy żużlowej. Od razu powiedziałem o tym mamie i tacie. Poszedłem na dni otwarte szkoły, wypełniłem ankietę, zdałem egzamin, cieszyłem się strasznie. Chcę jeździć zawodowo. Nie dla sławy, chcę po prostu dobrze jeździć, żeby mieć satysfakcję, że coś umiem. Czytam dużo o historii Stali i oglądam stare mecze. Gdy pierwszy raz wsiadłem na treningu na motor, to było takie przyjemne!Szkoła i trener mają nadzieję, że dzięki klasie speedrowerowo-żużlowej narodzą się nowe talenty, które zasilą w przyszłości grono zawodników Stali Gorzów. - Istnienie takiej klasy powinno być dla Stali korzystne, jakiś talent powinien się urodzić. Poza samą jazdą będziemy ich uczyć tego, jak pracować na stadionie, jak dążyć do sukcesu. Tego, że potrzeba dużo determinacji i wytrwałości, żeby być dobrym żużlowcem. Bo samym talentem można jeździć do wieku juniora, potem zaczyna się po prostu systematyczna praca. I cały czas tłumaczymy chłopcom, że najważniejsza w tym wszystkim jest szkoła. Bo jeśli któryś nie dostanie promocji do następnej klasy, to skończą się też treningi - tłumaczy Piotr Paluch. Agnieszka Drzewiecka 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Czy Biało - Czerwoni zatriumfują w stolicy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto