Trzęsienie ziemi w Turcji. Specjalnie wyszkoleni strażacy z Warszawy lecą na miejsce. Będą ratować ofiary spod gruzów

"Strażacy z grupy Husar Poland wyruszają sukcesywnie ze swoich jednostek do miejsca koncentracji w JRG nr 17 Komenda Miejska PSP m.st. Warszawy. Z JRG przemieszczą się na lotnisko Warszawa Okęcie, skąd zaplanowano wylot do Gaziantep, najbliższego lotniska od epicentrum zdarzeń" – przekazała w mediach społecznościowych w poniedziałek Państwowa Straż Pożarna.

Wiadomość tę podał także minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Kamiński, który wskazał, że do Turcji polecą strażacy z warszawskiego oddziału.

Grupa poszukiwawczo-ratownicza z Warszawy wyruszy jeszcze w poniedziałek po południu. Dowódcą zespołu jest brygadier Grzegorz Borowiec, który wcześniej dowodził też m.in. modułem GFFFV Poland gaszącym pożary lasów we Francji. Przez kolejne dni polscy ratownicy w Turcji będą poszukiwać ludzi uwięzionych pod gruzami.

Zdaniem dowódcy będzie to bardzo wymagająca i jedna z najtrudniejszych akcji strażaków.

- Dodatkowo, nie ułatwi naszej pracy to, że w nocy będzie bardzo zimno. Temperatura spada tam do minus 8 stopni – przekazał bryg. Grzegorz Borowiec. – Przeżywalność osób poszkodowanych, uwięzionych pod gruzami w takiej temperaturze będzie znacznie niższa niż w przypadku, gdybyśmy mieli do czynienia z takim samym trzęsieniem ziemi w dużo cieplejszych warunkach – dodał.

Jak podkreślił, to trzęsienie jest katastrofalne w skutkach. Planowana akcja będzie jedną z najtrudniejszych i potrwa około siedmiu dni. Bardzo szybko rosną statystki mówiące o rannych i ofiarach śmiertelnych. Dodał, że na platformie, którą posługują się certyfikowane grupy poszukiwawczo-ratownicze na świecie, to trzęsienie ziemi w trzystopniowej skali oceniane jest na skrajne trzy.

W poniedziałek nad ranem południowo-wschodnią Turcję i północną Syrię nawiedziło trzęsienie ziemi o magnitudzie 7,8. Najnowsze dane wskazują, że zginęło co najmniej 1300 osób, w tym 912 w Turcji, 326 na obszarze Syrii, kontrolowanym przez reżim Baszara al-Asada, a 147 w rejonach zarządzanych przez rebeliantów.

Turecki Urząd ds. Katastrof i Zarządzania Kryzysowego (AFAD) podał, że wstrząsy nie spowodowały zagrożenia tsunami na wschodnim Morzu Śródziemnym.

Źródło: Państwowa Straż Pożarna / PAP