Ul. Piłsudskiego. Wycięto drzewa bo myślą o przyszłości

Stargardzianie z ulicy Piłsudskiego apelowali, by drzewa zostały na swoim miejscu. Jak mówili, były w dobrym stanie i chroniły ich od setek aut przejeżdżających codziennie drogą pod oknami ich bloków. Protesty nic nie dały. Drzewa poszły właśnie pod piły. Ich wycinka ma związek z trwającą przebudową drogi na odcinku Stargard-Żarowo. Tam gdzie rosły, ma być nowych chodnik z częścią wydzieloną dla rowerzystów.
– W tego typu inwestycjach trzeba myśleć nie tylko o tym, co teraz, ale i co później – mówił na naszych łamach Ryszard Hadryś, dyrektor Zarządu Dróg Powiatowych w Stargardzie. – Kiedyś sadząc drzewa nie myślano o przyszłości, że będzie tyle samochodów i potrzebne będą miejsca dla rowerzystów. I teraz czasem trzeba wyciąć trochę drzew, żeby zapewnić wszystkim użytkownikom dróg odpowiednie warunki.
Dyrektor ZDP dodawał, że część tych drzew zaatakowała próchnica, więc i tak musiałyby niebawem być ścięte. Z tym nie zgadzają się mieszkańcy, którzy przyglądali się wycince i temu, co pozostało po drzewach.
– Przechodzę obok tego, co pozostało po ściętych pniach, szukam tych spróchniałych drzew, o których wspominał dyrektor Zarządu Dróg Powiatowych. Niestety nie znajduję takich. Wszystko to zdrowe okazy – napisał na naszym portalu internauta podpisujący się KTW.
Podobnie uważają inni mieszkańcy.
– Wszystkie drzewa są zdrowe, nawet te osiemdziesięcioletnie, widać to po przekrojach – komentuje internauta GPS.
Stargardzianie z tej okolicy są oburzeni, że tak potraktowano sprawę. Zapewnienia ZDP, że nasadzonych będzie co najmniej tyle samo drzew, co ścięto, im nie wystarczą.
– W tym miejscu z drzew było wiele pożytku – mówi jeden z okolicznych mieszkańców. – Jak widać, ze zdaniem mieszkańców nikt się nie chce liczyć.