Stargardzianin, który mieszka przy tej ulicy, poinformował o problemie „Głos". Ma żal nie tylko do kierowców, którzy ignorują znak zakazu i parkują auta na jezdni, ale i do strażników miejskich, bo niechętnie tam interweniuje.
– Ostatnio była taka sytuacja, że wreszcie tu przyjechali, ale nawet nie wyszli z pojazdu – mówi. – Przejechali tylko obok bloków. Tymczasem ulicę tarasowało, aż jedenaście aut.
Część mieszkańców tej ulicy ma dość sytuacji, że kierowcy parkują bez ładu i składu, gdzie tylko jest kawałek miejsca.
– Wiem że jest problem z parkingami, ale to nie znaczy że można robić co się chce – uważa nasz rozmówca. – Po coś te znaki stoją, a straż miejska jest od tego, by pilnować kierowców czy się do nich stosują. Nie dość, że można stawiać auta z jednej strony ulicy, to teraz jeszcze z drugiej.
Jak mówi stargardzianin, ze sprawą zwrócił się do urzędników.
– Usłyszałem, że powinna interweniować straż miejska – mówi mieszkaniec. – Ale jakoś strażnicy niechętnie to robią, mimo że o problemie wiedzą.
Jak się okazuje, rozwiązaniem problemu nie będzie dyscyplinowanie kierowców, a... ściągnięcie znaku zakazującego zatrzymywania aut.
– Problem znamy, rozmawiałem o nim z zarządcą drogi – wyjaśnia Wiesław Dubij, komendant Straży Miejskiej w Stargardzie. – Znak będzie tam ściągnięty, ale będziemy interweniować jeśli kierowcy będą stawiać auta tam, gdzie zasłaniają widoczność na skrzyżowaniu.
Jak mówi komendant, jeszcze w tym roku po obu stronach drogi w miejscu trawników mają powstać miejsca parkingowe.
Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?