Wracałam do domu, w tym miejscu zeszłam na jezdnię. Musiałam. Bo lampa wyrosła przed nosem, a rozlazła roślinność utrudniała inny manewr. Z naprzeciwka jechała pani z wózkiem. Ze mną schodziła na ulicę inna kobieta. Powiedziała – Żeby ktoś pojawił się z aparatem, zrobił zdjęcia i wysłał do ,,Gazety Lubuskiej". Może zrobią porządek?
Wyciągnęłam aparat. Pojawiło się więcej osób. Współwyznawców w trudach prawidłowego pokonywania chodnika. Niektórzy zaczęli mnie dopingować – Niech pani gdzieś opublikuje, coraz mniej miejsca na chodniku w tym miejscu.
Potwierdzam. Często tamtędy przechodzę i też widzę, że chodnik jest coraz węższy.
Nie byliśmy złośliwi w komentarzach. Miejsce zaniedbane od lat. Właściciel widać zapomniał o swoim. W stronę władz też nie robiliśmy wycieczek. A już zupełnie nie mieliśmy pretensji do roślinności. Cóż winna jest temu, że rośnie i się rozwija? Chociaż anektowanie własności miejskiej w takim tempie jest niepokojące. Czy nie za szybko rośnie? Właściwie też nie wiedzieliśmy czy jest własnością prywatną, czy w części przelewającej się przez płotek kogoś innego. Ale kogo? Miasta?
Byliśmy za to źli, że zamiast uważać na lampę, musimy teraz dodatkowo mieć baczenie na ruch samochodowo-rowerowy.Nam, pieszym ubywa przestrzeni i czy możemy ten fakt w ogóle zareklamować? Niektórzy z nas mieli też wbite w głowach, od czasów szkolnych, hasło – Szanuj zieleń.
Szanujemy, ale czy w tym przypadku hasło jest aktualne?
Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?