Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zbigniew Suszyński - rowerem po pieczątkę

Marcin Gołembiewski
Marcin Gołembiewski
Wojciech Alabrudziński
Samochodem pokonuje 10 tys. km rocznie, nogami wykręca ponad 14 tys. km. Mimo że czasem siodełko uwiera...

Jest nauczycielem. Po przejściu na emeryturę kilka miesięcy spędził w domu. Prawie codziennie jeździł rowerem, ale bez stałego zajęcia nie wytrzymał. Wrócił do pracy. Obecnie jest wicedyrektorem w Centrum Doskonalenia i Edukacji we Włocławku i zapalonym rowerzystą, prezesem włocławskiego klubu "Cyklista". Jako młody chłopak trenował kolarstwo w klubie "Start". Później spróbował sił w koszykówce, ale z rowerem nigdy się nie rozstawał.
Kolekcja pieczęci
- Po ślubie kupiłem tandem - wspomina Zbigniew Suszyński. - Często jeździliśmy z żoną na sobotnio-niedzielne wypady, ciągnąc za rowerem przyczepkę z niezbędnym sprzętem. Cały zestaw miał prawie sześć metrów długości. Wywoływało to niemałą sensację.
Pan Zbigniew pokonuje rowerem rocznie 14 tys.km. Pokazuje plik książeczek wypełnionych opisem tras i potwierdzeniami z miejsc, do których do- jechał. W większości są to okolicznościowe stemple.
- Na początku nie zbierałem pieczątek, ważna była jazda, a nie wpisy - podkreśla. - Gdy jednak miałem już kilka, przerodziło się to w chęć zdobywania kolejnych. Nie zbieram przypadkowych, w sklepach, jak robiłem na początku. Szukam potwierdzenia w miejscach związanych z historią.
W swojej kolekcji ma pieczęcie z 270 kościołów. W ubiegłym roku udokumentował ponad 9 tys. km. W niektórych miejscach - twierdzi - był po kilka razy, więc już nie szukał potwierdzeń.
Wyjeżdżając na wczasy także zabiera rower. - Żona nie jest zadowolona - dodaje pan Zbigniew. - Niechętnie wsiada na rower, natomiast mnie ciągnie żeby poznawać okolice, w których przebywam. Najdłuższa trasa, jaką pokonałem w ciągu jednego dnia miała 196 kilometrów. Oczywiście był to wyjazd turystyczny, z wieloma przystankami, ale i tak po 140 kilometrach czułem jak mnie... siodełko uwiera.
Lód na wąsach i siniaki
Od pięciu lat, trzy razy w roku, organizowane są we Włocławku rajdy prezydenckie. - Rzuciłem kiedyś hasło, żeby nie czekać na następny, ale pojechać za tydzień - wspomina. - Zgłosiło się dwadzieścia osób. Po kilku takich wyjazdach postanowiliśmy stworzyć klub. Zorganizowanej grupie łatwiej jest uzyskać, na przykład, fundusze na działalność i wyprawy.
Powstał Włocławski Krajoznawczy Klub Rowerowy PTTK "Cyklista". Już w pierwszym ro-ku działalności zajął ósme miejsce w rankingu polskich klubów.
Nie wszystkie wypady należą do łatwych. W ubiegłym roku członkowie klubu wybrali się na Rajd Powstania Styczniowego. - Temperatura minus osiemnaście. Żona prawie klęczała w drzwiach prosząc, żebym nie jechał - wspomina. - Powiedziałem, że jako organizator muszę być na miejscu zbiórki. Dodałem, że zaraz wrócę, bo na pewno nikt nie przyjedzie. Zgłosiło się czterdzieści osób. Wąsy nam zamarzały, ale pojechaliśmy. To była jedna z najbardziej ekstremalnych wypraw. Poza drobnymi siniakami, w wyniku upadków, nikomu nic się nie stało.
Generalnie jednak rajdy nie są zbyt wymagające. Grupa zatrzymuje się, gdy na trasie znajdzie się kościół, cmentarz, pomnik, przyrodnicza ciekawostka... - To nie jest wyścig, ale turystyczna wyprawa. Jeżdżąc rowerem przekonałem się, jak piękne mamy okolice. Z samochodu tego nie widać - podkreśla pan Zbigniew.
ANDRZEJ GALCZAK

od 7 lat
Wideo

Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto