Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zwierzęta, psie figle i ja

Redakcja
Manro
Zabawy dziecka na początku lat 50-tych ubiegłego wieku

Miałem 5 lat, siostra – 2 lata więcej, a brat – rok mniej ode mnie. Bawiliśmy się przed domem. W domu nie było nikogo z rodziców – tata w pracy, a mama chyba na zakupach. Nagle na naszym terenie pojawiła się koza. Zwykle była uwiązana w rowie obok starej kaflarni (na jej miejscu znajduje się obecnie kręgielnia). Nie wiem, może ta koza była bardzo przyjacielska i chciała się z nami bawić? Dla nas była intruzem, którego trzeba się było pozbyć. No i podjęliśmy próbę jej pognania. Okazało się, że to ona nas pognała. Wpadliśmy na ganek domu, koza za nami. Weszliśmy na ławkę ganku, a koza zablokowała schody i zaczęła nastawiać rogi. Wyobrażacie sobie wrzask wydobywający się z trzech przerażonych gardeł? Nasze rozpaczliwe krzyki usłyszał właściciel domu i to on wyratował nas z opresji.
Następne – było chyba jeszcze bardziej przykre. Byłem już starszy, chodziłem do szkoły. Jak zwykle wieczorami ganialiśmy po ulicach, bawiąc się w chowanego, berka... Ja miałem pecha, bo furtka u sąsiada po drugiej stronie ulicy była otwarta i stał przy niej jego pies. Gdy przebiegałem obok niego, wystraszył się i zaatakował mnie. Przez kilka ładnych dni miałem na siedzeniu pamiątkę(a właściwie dwie: jedną po zębach psa, a drugą po pasie ojca za rozerwane spodnie).
Założyli nam prąd. W domu jasno jak w pełni słońca. Nawet od razu pojawił się „kołchoźnik" – szczekał bez przerwy. Żeby go wyłączyć, trzeba było kabel wyjąć z wtyczki. Obok niej była normalna wtyczka na 220V. Ciągle mnie intrygowało, dlaczego, jak włoży się kabel z takimi dwoma prętami, to grzeje żelazko. Pewnego razu bawiliśmy się na ul. Górnej w miejscu, gdzie pobudował później dom mecenas Krasowski (chyba nie pomyliłem nazwiska). W tym czasie było tam rumowisko po jakimś domu. W czasie zabawy znalazłem jakiś biały kawałek „porcelany" z dwoma prętami. Natychmiast przed oczami ujrzałem gniazdko w domu. Postanowiłem sprawdzić, co będzie, jak te znalezione 2 pręty włożę do gniazdka.
Włożyłem. Błysku i huku nie zapomniałem. Wysiadły nie tylko zabezpieczenia w domu, ale trzeba było wzywać elektryka, żeby wszedł na słup i tam coś naprawiał (elektryk przy okazji porwał sobie spodnie o gwoździe, powbijane w słup). A ja miałem kłopoty z siedzeniem.
A teraz, mili chłopcy, czas spać. Dobranocka się skończyła. 

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto