Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kolej magnetyczna w Polsce? W godzinę z Warszawy do Krakowa. Hyper Poland rusza z budową kolei przyszłości

Piotr Wróblewski
Piotr Wróblewski
Hyper Poland to firma, która docelowo zbuduje rodzimego hyperloopa. Nim nad Wisłą pojawi się kolej przyszłości nadejdzie czas na kolej magnetyczną. Właśnie nad nią pracują obecnie inżynierowie z Hyper Poland. Unikatowa technologia pozwala pędzić 300-400 km/h nawet po obecnych torach. Wszystko to ma być możliwe już za sześć lat.

Piotr Wróblewski: Nazwa firmy – Hyber Poland – odnosi się do technologii przyszłości. Hyperloop jest wciąż w fazie testów. Czy to nie jest trochę pieśń przyszłości?
Przemysław Pączek, CEO Hyper Poland: Zgadza się. Dlatego my jako jedyna firma na świecie poszliśmy w kierunku, żeby tę koncepcję urealnić i przyspieszyć jej wdrożenie. Nie proponujemy hyperloopa jako piąty środek transportu – jak to przedstawił Elon Musk w 2013 roku – bo to koncepcja długofalowa. Proponujemy hyperloopa jako upgrade, unowocześnienie dotychczasowych kolei. Jako jedyna firma na świecie mamy zgłoszenia patentowe dotyczące etapowego wdrożenia tej koncepcji na istniejącej infrastrukturze kolejowej lub drogowej.

Model, który teraz Państwo prezentują to tak naprawdę kolej magnetyczna.
Kolej magnetyczna wprowadzona na konwencjonalną linię kolejową. Polega to na tym, że dokładamy elementy toru magnetycznego i silnika liniowego do podkładów kolejowych. Nie mogą być to podkłady drewniane…

… no tak. Na nowych trasach nie ma takiego problemu.
Posiadamy system – magrail – który umożliwia poruszanie się na zmianę pociągów konwencjonalnych z pociągami na pasywnej poduszce magnetycznej.

To znaczy?
Pasywna poduszka magnetyczna oznacza, że nie potrzebujemy energii do unoszenia pojazdu. Lewitacja jest skutkiem ubocznym prędkości. Potrzebujemy energii do napędu. Systemy Maglev, które występują w Szanghaju czy w Japonii mają elektromagnesy, czyli do lewitacji wymagają energii elektrycznej. My mamy magnesy trwałe, które wchodzą z interakcję z metalem na torze magnetycznym. Powyżej 50 km/h pojazd zaczyna się unosić.

Załóżmy, że pociągi już jeżdżą. Jak szybko przemieścimy się z Warszawy do Krakowa?
Mówimy o prędkości do 300 km/h. Myślę, że pociągi pokonają tę trasę w nieco ponad godzinę.

A jakie są ograniczenia, jeśli chodzi o łuki?
To był jeden z głównych problemów technicznych. Opracowaliśmy autorski system wychylnego pudła. Czyli jak pendolino, ale nie w tej wersji, którą w Polsce kupiliśmy. System firmy Alstom umożliwia wychylanie się do 8 stopni, Talgo (Hiszpania) – 15 stopni, a my aż do 40 stopni. To system półaktywny. Środek ciężkości jest poniżej osi obrotu, więc siła odśrodkowa nas wychyla. Do tego mamy algorytm sterowania, który wszystko stabilizuje.

Czyli nie wyleje nam się kawa podczas jazdy po łuku.
Symulacje numeryczne mówią, że pendolino przy łuku 1,5 kilometra może jechać maksymalnie 168 km/h, a my będziemy mogli jechać nawet do 295 km/h.

To tylko kilka kilometrów mniej niż prędkość maksymalna?
W grudniu doszliśmy do finału naboru programu akceleracyjnego kolei hiszpańskich. Symulacje, które wówczas przygotowaliśmy pokazują, że gdyby naszą technologii wrażać na torach kolei dużych prędkości, gdzie łuki mają promień nawet siedem kilometrów, to moglibyśmy jeździć nawet 415 km/h. Co więcej, zużywalibyśmy tyle energii, ile dzisiaj zużywają pociągi jadące 300 km/h. Koszty eksploatacyjne, związane z utrzymaniem taboru i infrastruktury, powinny być o ok. 25 proc. niższe, ponieważ nie mamy elementów ruchomych, które trą o siebie przy dużych prędkościach.

Jak wygląda proces od opracowania technologii do pojawienia się pierwszych pociągów?
Do końca czerwca powinniśmy wiedzieć czy dostaniemy na prace badawcze dofinansowanie od Narodowego Centrum Badań i Rozwoju w kwocie 3,7 mln euro. W tej chwili ruszamy też z crowdfundingiem udziałowym. Osoby wpłacające środki dostają udziały w naszej firmie. Robimy to na brytyjskiej platformie seedrs.com (link do zbiórki tutaj).

Ile chcą Państwo zebrać?
Nie mniej niż 200 tys. euro. Łącznie w tej rundzie, której częścią jest kampania liczymy na 1,2 mln euro. W sumie mielibyśmy ok. 5 mln euro na trzy lata – czyli okres prac badawczo-rozwojowych. Następnie uruchomimy proces certyfikacji. Infrastrukturę testową będziemy realizować w Żmigrodzie koło Wrocławia, w ośrodku Instytutu Kolejnictwa.

Niedawno byłem w Bilbao na targach kolejowych. Oprócz pielęgnowania relacji z kolejami hiszpańskimi, udało nam się zainteresować koleje austriackie, szwajcarskie, portugalskie, indyjskie i malezyjskie. Wszyscy chcą zobaczyć nasz demonstrator. W tej chwili realizujemy go w skali 1:5. 50 metrów toru wystarczy, żeby rozpędzić się, zalewitować i zatrzymać. To powinno być gotowe w drugim kwartale tego roku. W ciągu kolejnego roku powinniśmy mieć krótszy prototyp w skali 1:1 oraz 150 metrów toru. Potem rozbudujemy go do 550 metrów. Tam już będzie łuk, rozjazd i możliwość osiągania 300 km/h.

Kolej magnetyczna w Polsce? W godzinę z Warszawy do Krakowa....

Na ile, patrząc technologicznie, to będą Państwa podzespoły, a na ile kupione, gotowe?
Silniki liniowe wykorzystywanie są od lat 70. My mocno zmieniliśmy tę technologię. Lewitacja magnetyczna również jest wykorzystywana przez inne firmy hyperloop. Nikt nie ma jednak technologii integrującej silnik liniowy i tor magnetyczny z torem konwencjonalnym. Jej dodatkową zaletą jest możliwość amortyzacji przez koleje posiadanego taboru konwencjonalnego. U nas istotne jest również to, że w drugiej generacji produktu możemy przykryć ten tor prefabrykowanymi kopułami, uszczelnić, wypompować powietrze i zwiększyć prędkość (system hyperrail). To coś podobnego do hyperloopa. Zakładamy tu prędkość, na istniejących torach, do 600 km/h. Na liniach dużych prędkości nawet więcej. Kosztuje to połowę mniej niż zakładają u siebie amerykańskie firmy hyperloop.

Druga połowa roku i model testowy to chyba kluczowy moment dla firmy.
Tak, dużo firm chce zobaczyć nasz demonstrator. To nam uruchomi rozmowy o wdrożeniach pilotażowych. Na początku muszą być to linie kolejowe, które nie są w ogóle używane, bądź używane w niewielkim zakresie. Chodzi o względy bezpieczeństwa. Nasze elementy infrastruktury są demontowalne. Po pilotażu możemy je przewieźć w inne miejsce, gdzie będą wykorzystywane komercyjnie.

Czy już wiadomo ile orientacyjnie będzie kosztował jeden pojazd?
Kilka milionów euro. Raczej mniej niż pięć.

To konkurencyjna cena.
To są dość lekkie pojazdy. Planujemy w środku zmieścić ok. 70 osób. Będzie można je oczywiście łączyć jak wagoniki w pociągu. W pierwszej kolejności będą to jednak pojazdy towarowe, których homologacja trwa krócej.

Nie obawia się Pan, że – jak w przypadku innych polskich firm stawiających na innowacyjność – w pewnym momencie zabraknie inwestora?
Nie rozglądamy się za inwestorami tylko w Polsce. Zaczynamy mieć zapytania od funduszy venture capital z zagranicy. Traktujemy to jako dobry sygnał. Oczywiście chcemy dać także polskim inwestorom możliwość partycypowania w rozwoju tej unikalnej technologii.

Wracając do hyperloopa. W założeniach Centralnego Portu Komunikacyjnego znalazły się…
… tak, CPK do doskonała okazja do pokazania pełnych możliwości technologii hyperloop. My jesteśmy w stanie wpasować się w jakiekolwiek rozwiązanie kolejowe, które powstanie przy CPK. W tej chwili mówi się o nowej linii kolei dużych prędkości. Nam to nie przeszkadza, bo można dostosować ją do potrzeb magraila, a potem hyperraila. Również planowany początkowo korytarz przestrzenny na potrzeby dedykowanej linii hyperloop jest nam na rękę. W kontekście terminów, o których mówi się przy CPK mamy jeszcze bardzo dużo czasu.

Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem czy w kolejnej dekadzie (2020-29) pojawią się pierwsze pojazdy?
Jak najbardziej! Potrzebujemy około trzy lata na proces badawczo-rozwojowy. Trudno nam przewidzieć, ile potem będzie trwał proces certyfikacji. Przyjmijmy, że w dwóch latach się zamkniemy. W 2025 roku moglibyśmy zacząć wdrożenia.

Jak wygląda w tej chwili struktura firmy?
Mamy czterech współzałożycieli. Cały zespół liczy około 15 osób plus doradcy oraz osoby zaangażowane w mniejszym wymiarze czasowym. To są głównie inżynierowie, a jeśli chodzi o doradców oprócz prof. Jacka Gierasa, który jest jednym z najwybitniejszych naukowców na polu elektromagnetyzmu, mamy również ekspertów od strony biznesowej, wysokich technologii i logistycznej z Polski (Dorota Raben), Litwy (Vladas Lasas, dobry znajomy Richarda Bransona) i Izraela (Amos Ron, który przez blisko 40 lat zarządzał dużymi projektami infrastrukturalnymi).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto