MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

10-lecie kierownika toruńskiej Elany

redakcja
redakcja
Bogdan Sokołowski (z lewej) w rozmowie z Kelechi Iheanacho
Bogdan Sokołowski (z lewej) w rozmowie z Kelechi Iheanacho Lech Kamiński
Rozmowa z Bogusławem Sokołowskim, kierownikiem drużyny TKP Elana Toruń.

- Po meczu z Górnikiem Wałbrzych serce jeszcze mocno krwawi? - Bardziej żółć się we mnie gotuje. Drużyna, ograna w lidze, mająca w swoich szeregach doświadczonych zawodników, a nie potrafi, przy prowadzeniu 2:0, wygrać meczu. Po 16. kolejkach i różnorakich "przejściach” wypadałoby wykazać więcej wyrachowania.
- Na zegarze 90 minuta, drużyna prowadzi różnicą dwóch bramek i trwoni dorobek w doliczonym czasie. Często był pan naocznym świadkiem podobnych sytuacji? - Przypominam sobie dwa takie "incydenty”. Za kadencji trenera Piotra Rzepki daliśmy sobie wydrzeć zwycięstwo w meczu z Mieszkiem Gniezno. W 89 minucie zespół stracił głowę, a ja nie potrafiłem ruszyć tyłka z ławki przez kilka minut. Dla odmiany w spotkaniu z rezerwami Amiki, po 7 minutach gry, prowadziliśmy 2:0. Rywale gonili wynik i dogonili także gdzieś w końcówce. Myślałem, że szlag mnie trafi.
- Jesień finiszuje, a zespół legitymuje się rekordową liczbą 9 remisów. Z tych 18 straconych pkt., których żal panu najbardziej? - Zdecydowanie w spotkaniu z Rakowem. Rywal był rozbity, opiekę na nim przejął właśnie co Jerzy Brzęczek, który próbował drużynę skleić. Ale na boisku wyraźnie nam ustępowali. Szkoda także straconych dwóch punktów w meczu z Polonią Nowy Tomyśl; w końcówce wygrana była na wyciągnięcie ręki, lecz Marcin Wróbel nie wykorzystał rzutu karnego. Trudno jednak mieć do niego pretensje, bowiem nie takim kozakom przydarzały się pudła. Uważam, że wystraszyliśmy się również Zagłębia Sosnowiec. Byliśmy w tym spotkaniu zespołem dominującym.
- W młodości grał pan w piłkę?- Oczywiście, prawie jak każdy chłopiec. Tyle, że nie wyczynowo. Podczas studiów rolniczych w Olsztynie występowałem za to w reprezentacji uczelni.
- Obecny sezon jest dla pana jubileuszowym w Elanie? - To prawda, funkcję kierownika drużyny sprawuję już 10 lat.
- Przypomnieć zatem proszę kibicom, jak to się zaczęło? - Debiutowałem u boku nieżyjącego już trenera Kazimierza Rutkowskiego w meczu Pucharu Polski z Pomezanią Malbork. Wygraliśmy 2:1. Przejąłem schedę po Kaziu Młyńskim. Elana spadła wtedy do trzeciej ligi; jedynym zawodnikiem, jaki się ostał był Rafał Krzywania. Prawie całą dekadę tą funkcję sprawowałem społecznie. Dopiero od tego sezonu odbieram skromną gratyfikację.To refundacja kosztów paliwa i telefonu.
- Funkcja kierownika to absorbujące zajęcie... - Zabiera mi codziennie do trzech godzin. Tylko, że ja myślami z drużyną jestem całą dobę. Tyle jest do zrobienia.
Przeczytaj cały wywiad: Kierownik drużyny to naprawdę ważna postać. Bogusław Sokołowski pełni tą funkcję w toruńskiej Elanie już 10 lat

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Świątek w finale turnieju w Rzymie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto