Absurd. Na ulicy Zacisznej zamiast chodnika mają zakaz

Epoka Polski Ludowej dawno minęła, a życie ciągle dostarcza nowych scenariuszy, które z powodzeniem mogłyby być wykorzystane w komediach Barei.- Wystarczy spojrzeć na te tabliczki z zakazem przejścia, które tu postawiono - denerwuje się Tadeusz Żuchowski, z ul. Zacisznej.W ubiegłym roku, jesienią, na chodniku przebiegającym między osiedlowymi blokami, przewróciła się i połamała starsza kobieta. - Wówczas ustawiono te znaki. I tak stoją do dziś - mówi Roman Chudziński, który porusza się o lasce. - To absurd! Przecież za pieniądze wydane na te znaki można było załatać tę największą dziurę.- Ja powiem więcej. To idiotyzm! Administracja, która to postawiła nawet nie odważyła się podpisać pod tymi tablicami! - dodaje pan Tadeusz.Na osiedlu stoi jeden blok administrowany przez wspólnotę mieszkaniową i Miejskie Przedsiębiorstwo Gospodarki Nieruchomościami oraz kilka Spółdzielni Mieszkaniowej. Do kogo należy plac przez który biegnie zniszczone przejście?- Chodnik i teren należą do Spółdzielni Mieszkaniowej - odpowiada Zenon Różycki, prezes MPGN-u. - Pisaliśmy wielokrotnie do SM o naprawę i mieszkańcy też to zgłaszali. Jednak odpowiedź była negatywna.Czy administracje nie mogą się dogadać po sąsiedzku w sprawie naprawy? Może wspólnie odnowić przejście? - Dla SM po sąsiedzku to znaczy żeby ktoś zrobił to za nich, a z uwagi na fakt, że więcej bloków oraz sam teren należy tam do SM, to raczej niemożliwe - dodaje prezes Różycki.Czy Spółdzielnia wyremontuje chodnik? Raczej nie, bo...- Z przejścia najczęściej korzystają mieszkańcy bloku MPGN-u. Nie służy ono naszym lokatorom, dlatego w przyszłym roku zostanie najprawdopodobniej rozebrane - odpowiada Magdalena Zygmunt, rzeczniczka SM. - Nie chcemy w przyszłych latach ponosić kosztów utrzymania chodnika.