Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Agresywny zarządca, czy działkowicz z bujną wyobraźnią? Co wydarzyło się w kieleckim Zaciszu?

redakcja
redakcja
Marcin Rewucki twierdzi, że jest po złamaniu kręgosłupa i dojazd do działki to konieczność a nie fanaberia.
Marcin Rewucki twierdzi, że jest po złamaniu kręgosłupa i dojazd do działki to konieczność a nie fanaberia. Dawid Łukasik
Marcin Rewucki użytkujący działkę w Ogródkach Działkowych "Zacisze" znajdujących się w pobliżu zbiegu ulic Warszawskiej i Jeleniowskiej twierdzi, że zarządca obiektu jest agresywny, a podczas ostatniego spotkania szarpał go i wyzywał.

Prezes ogródków temu zaprzecza. Twierdzi, że jedynie nieco podniósł głos. Pan Marcin często wypoczywa na działce swojej babci, dlatego zagospodarował ją i uporządkował. - Bardzo lubię tu przyjeżdżać, żeby odpocząć od zgiełku miasta, poczytać książkę czy spotkać się ze znajomymi. Niestety wypoczynek jest utrudniony przez zachowanie prezesa ogródków, Jana Krasińskiego – opowiada. Jego zdaniem prezes znany jest z nerwowości i wulgarności.Jednym z punktów spornych pomiędzy panami jest to, że aby wjechać na teren działek samochodem, trzeba za każdym razem powiadamiać o tym prezesa. - Ja nie mam zamiaru tego robić, ponieważ już raz przez telefon wysłuchałem jego „łaciny podwórkowej". Jestem osobą po złamaniu kręgosłupa i nie mogę nosić cięższych rzeczy, dlatego często muszę wjeżdżać do ogrodów samochodem. Niestety, kiedy kilka dni temu natknąłem się na pana prezesa, ten zaczął krzyczeć i rzucać epitetami, że jestem gówniarzem i że włamuję się na rodzinną działkę. Kiedy poinformowałem prezesa, że opiszę w gazecie jego wulgarne zachowanie oznajmił mi, że mogę go pocałować w d.... – z niezwykłą szczegółowością opowiada kielczanin. Według niego najgorsze miało jednak dopiero nastąpić. - Gdy znaleźliśmy się przy bramie głównej prezes zaczął mnie szarpać i pytać, czy umiem czytać, bo przecież na bramie jest napisane, że nie wolno wjeżdżać bez uprzedzenia. Było to już totalne przekroczenie jego nadgorliwości. Czy tak powinna zachowywać się osoba publiczna, która jest po to, aby pomagać użytkownikom działek? Pyta oburzony Marcin Rewucki.Prezes ogródków Jan Krasiński twierdzi jednak, że zarzuty naszego czytelnika są wyssane z palca. - Faktycznie ten chłopak przyjechał w nocy do ogródków i zwróciłem mu uwagę, że napis na bramie jasno mówi, że nie wolno tego robić – opowiada Krasiński. Podkreśla jednak, że nikogo nie popychał i nie wyzywał, mógł jedynie mówić z głośniejszym akcentem. – Ten chłopak nawet nie jest działkowiczem, a przecież ludzie nie mogą od tak szarżować po ogrodach – tłumaczy Karasiński.Paulina [email protected] 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto