Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ashton w Warszawie sonduje Polaków

Agaton Koziński
Catherine Ashton, szefowa dyplomacji Unii Europejskiej
Catherine Ashton, szefowa dyplomacji Unii Europejskiej Polskapresse
Unijna dyplomacja, sztandarowy projekt Unii Europejskiej z traktatem lizbońskim, cały czas nie powstała - nawet na papierze. Catherine Ashton, która zapowiadała, że ruszy ona w kwietniu, dziś przyznaje, że trudno się spodziewać, by powstała do czerwca. - Zacznie działać najwcześniej na jesieni.

Ashton złożyła wczoraj kilkugodzinną wizytę w Warszawie. Spotkała się z pełniącym obowiązki prezydentem Bronisławem Komorowskim, ministrem spraw zagranicznych Radosławem Sikorskim, a także ministrem obrony Bogdanem Klichem. Wygospodarowała także pół godziny na briefing dla wąskiej grupy dziennikarzy. W spotkaniu wzięli udział tylko przedstawiciele "Polski", "Dziennika Gazety Prawnej" oraz "Rzeczpospolitej".

Główna część spotkania minęła na dyskusji o unijnej dyplomacji. - Tworzenie jej struktur to skomplikowany proces, w który zaangażowane są różne unijne instytucje oraz kraje członkowskie - podkreśliła Ashton. Unikała jednak szczegółów, w jaki sposób zamierza dobierać osoby zatrudnione w tej służbie.

- Wybiorę najlepszych. Liczyć się będą kompetencje czy znajomość języków obcych. Będzie mi zależało na zachowaniu równowagi geograficznej przy tworzeniu dyplomacji UE. Ale nie mogę zagwarantować, że uda się ją osiągnąć od razu. Najważniejsze są bowiem kompetencje kandydatów, jakie przedstawią kraje członkowskie - wyjaśniała.

Ashton zaznaczyła, że w tym roku wskaże 30 ambasadorów unijnych. Natychmiast dodała jednak, że nie może obiecać żadnemu państw liczby kandydatów z tego kraju, którzy zostaną wysłani na placówki. Zapowiedziała tylko, że będzie brała udział w ich przesłuchaniach i stawiać zamierza na najlepszych.

Podobnie ma być przy wyborze osób, które zostaną zatrudnione w centrali unijnej dyplomacji. - Osobiście wyznaczę 16 pracowników nowej służby zagranicznej. Choć cały czas nie wiem, jak ona dokładnie będzie wyglądać. Przyjechałam do Polski między innymi po to, by o tym porozmawiać - wyjaśniła. Dodała jednocześnie, że równowagę geograficzną chciałaby uzyskać w perspektywie najbliższych trzech, czterech lat.

Projekt kształtu unijnej dyplomacji Ashton przedłożyła europarlamentowi pod koniec marca. Cały czas jednak nie udało jej się zakończyć negocjacji z PE w tej sprawie. Kością niezgody jest sposób, w jaki unijna służba dyplomatyczna ma funkcjonować, dokładniej jej struktura. Ashton zależało, by najważniejszą osobą (obok niej) w tej strukturze był sekretarz generalny. Tymczasem europarlament, który ma siłę nacisku, gdyż decyduje o wielkości budżetu Ashton, chce wprowadzenia politycznych zastępców, i to w liczbie sześciu. - Traktat lizboński milczy w sprawie powoływania zastępców - wyjaśniała wczoraj Ashton.

Dodała, że w jej propozycji kształtu służby ważną rolę mają odgrywać ministrowie spraw zagranicznych państw członkowskich. Dodatkowo wspierać by ją miało w pracy trzech unijnych komisarzy. Właśnie te osoby reprezentowałyby Ashton w dyskusjach z europarlamentem, gdyby ona nie mogła osobiście odpowiadać na pytania eurodeputowanych.

Tymczasem europarlament upiera się przy zastępcach, proponując nawet, by było ich aż sześciu. Gdyby rzeczywiście udało się przeforsować takie rozwiązanie, Polska mogłaby aplikować o prawo do obsadzenia jednego z nich. W spekulacjach medialnych przewijają się nazwiska Mikołaja Dowgielewicza, Adama Rotfelda i Włodzimierza Cimoszewicza.

Cały czas nie wiadomo, w którym miejscu zostanie osiągnięty kompromis w negocjacjach między Ashton a europarlamentem. Jak dowiedziała się "Polska" ze źródeł w Brukseli, ostatnie tury rozmów wskazują na to, że Ashton przestanie jednak upierać się przy swojej wizji i zgodzi się na to, by mieć zastępców.

Szefowa unijnej dyplomacji na wczorajszym spotkaniu opowiadała też o rozpoczynającym się dziś szczycie Unia Europejska - Rosja. - Rozmowy o zniesieniu wiz w stosunkach z Rosją są na razie nieaktualne - zdementowała pojawiające się wcześniej informacje, jakoby był możliwy przełom w tej dziedzinie.

Ashton ciepło wyrażała się też o polsko-szwedzkim programie Partnerstwo Wschodnie. - Polityka sąsiedztwa zajmuje drugie miejsce wśród moich priorytetów, zaraz po budowie unijnej dyplomacji. Partnerstwo jest z tym związane, więc nasze cele się pokrywają - podkreśliła.

Bardzo podobał jej się fakt, że Polska będzie chciała zwrócić uwagę na Partnerstwo Wschodnie podczas swojej prezydencji, która przypada na jesień 2011 r. - Podziwiam entuzjazm, z jakim Polacy podchodzą do swojej prezydencji, mimo że zostało do niej jeszcze sporo czasu. Rozumiem, że waszym priorytetem jest polityka sąsiedzka. Także doceniam jej znaczenie, gdyż tak naprawdę po tym, jak podchodzimy do naszych sąsiadów, można oceniać Europę - podsumowała.

Nie zgodziła się z opinią, że rola rotacyjnej prezydencji straciła na znaczeniu po wejściu w życie traktatu lizbońskiego. - Nie można mówić, że Hiszpanii w ogóle nie ma. Madryt cały czas ma bardzo duży wpływ na wiele spraw, na przykład na rolnictwo czy wymiar sprawiedliwości - wymienia Ashton. - Nie wątpię, że Polska będzie bardzo widoczna w czasie swej prezydencji - dodała.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto