MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

AZS Politechnika Warszawska blisko gry w finałach Pucharu Polski [ZDJĘCIA]

Paweł Hochstim
Fot. Marek Szymaniak/NaszeMiasto
Dwóch wygranych setów w meczu u siebie z Delectą Bydgoszcz potrzebują siatkarze AZS Politechniki Warszawskiej, by awansować do turnieju finałowego Pucharu Polski. Warszawski zespół niespodziewanie wygrał bowiem w sobotę w Bydgoszczy z Delectą 3:1.

Spotkanie było niesamowicie zacięte. Po pierwszym secie, którego Delecta wygrała wyraźnie, bo do 17, trener Jakub Bednaruk zdjął z boiska swoich dwóch najbardziej doświadczonych graczy Grzegorza Szymańskiego i Marcina Nowaka, zastępując ich młodymi graczami: Pawłem Adamajtisem i Dawidem Dryją. I gra warszawskiej drużyny nabrała rumieńców - warszawski zespół doprowadził do remisu, a później wygrał na przewagi dwa sety i zapewnił sobie sporą zaliczkę przed rewanżem, który odbędzie się 9 stycznia w Arenie Ursynów.

Czytaj także: PlusLiga: Dziś Politechnika zagra ze Skrą. Komplet widzów na Torwarze

Jako pierwsza do turnieju finałowego, który odbędzie się 26 i 27 stycznia w Częstochowie, awansowała ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, która zaproponowała pierwszoligowcom z Czarnych Radom rozegranie obu meczów w Radomiu w sobotę i niedzielę. Kędzierzynianie nie mieli problemów ze zwycięstwem.

Najciekawiej było w Bełchatowie, gdzie PGE Skra przegrała z Jastrzębskim Węglem 2:3 - 3:2 nie napawa radością żadnej z drużyn, ale Jastrzębski Węgiel jedną nogą jest bliżej. Pojedziemy tam, żeby wygrać, ale nie 3:2, a przynajmniej 3:1. To zadanie trudne, ale wykonalne - mówi kapitan PGE Skry Mariusz Wlazły.

Słabsze wyniki w pierwszej rundzie PlusLigi obu drużyn sprawiły, że w rozgrywkach Pucharu Polski, gdzie pary ustalane są na podstawie lokaty w lidze, obie drużyny wpadły na siebie już w ćwierćfinale. Gdyby obie awansowały do turnieju finałowego, z pewnością wśród nich eksperci szukaliby faworyta.

Mecz mógł się doskonale ułożyć dla bełchatowian, którzy w pierwszej partii prowadzili 17:10. Od tego momentu zaczęli jednak popełniać błędy i do końca seta zdobyli zaledwie sześć punktów.

- Siedzi w naszych głowach ta słabość. Niestety, po przegranym meczu w Kędzierzynie--Koźlu [w jednym z setów PGE Skra prowadziła 24:18 i przegrała - red] można mieć obawy, że nie ma dla nas pewnego wyniku - mówi trener bełchatowian Jacek Nawrocki.

Trudno wytłumaczyć ten przestój, tym bardziej że w dwóch kolejnych setach bełchatowianie wyraźnie zwyciężyli. Z każdą piłką lepiej grał Konstantin Čupković, który w ataku był pierwszoplanową postacią tego meczu w zespole z Bełchatowa.

Trzeciego seta PGE Skra wygrała 25:14, a kolejnego przegrała… 13:25. Bełchatowianie zaczęli tę partię bardzo nerwowo, a do tego na samym początku skrzywdził ich sędzia, który najpierw niesłusznie przyznał punkt rywalom, a później ukarał żółtą kartką protestującego Pawła Zatorskiego. Żółta kartka w siatkówce oznacza kolejny punkt dla rywala.

Zobacz koniecznie: PlusLiga: Przerwana seria Politechniki. Porażka z LOTOS Trefl Gdańsk 2:3 [ZDJĘCIA]

W wyrównanym tie-breaku lepsi byli jastrzębianie, ale ten wynik w praktyce oznacza, że do finału awansuje zwycięzca rewanżu, bo Jastrzębski Węgiel zdobył tylko jeden mały punkt więcej od PGE Skry. Być może w rewanżu zagrają już Michał Winiarski i Aleksandar Atanasijević, którzy są kontuzjowani.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Sensacyjny ruch Łukasza Piszczka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto