MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Bezbramkowy remis w meczu Polaków z Finami

Rafał Romaniuk
Po sobotnim meczu z Finlandią (0:0) w Kielcach wielu obserwatorów kręciło nosami. Mówiono, że jeśli marzymy, by znów się ktoś z nami liczył, to takie zespoły trzeba ogrywać bez problemu. Niby prawda, jednak jeśli patrzeć tylko na liczby, to wszyscy zapomnieli, że Finowie w rankingu FIFA są na 52. miejscu, sześć lokat wyżej od Polaków.

Zgoda, że o takich usprawiedliwieniach trzeba zapomnieć. W końcu trener Franciszek Smuda, gdy obejmował reprezentację, obiecał, że wyciągnie drużynę z piłkarskiego bagna. Po meczu z Finami nasz selekcjoner wspominał o futbolu totalnym. W sobotę był on totalnie nieskuteczny. Zwłaszcza w wykonaniu Ireneusza Jelenia.

Narzekać można długo, ale były też momenty pozytywne. Przed rozpoczęciem spotkania zastanawiano się, jak spisze się trio napastników: Jakub Błasz-czykowski, Robert Lewandowski i Jeleń, która ma być żelaznym atakiem kadry. Na treningach, zwłaszcza dwaj pierwsi, potrafili szybko dryblować, czarować i strzelać.

Gdy naprzeciwko nich stanęli jednak nie koledzy z zespołu, a solidni Finowie, nie było już tak błyskotliwie. Do tego trzeba nie tylko techniki, którą nasza trójka napastników bez wątpienia ma, ale też szybkości i przede wszystkim skuteczności. Z tym ostatnim było już gorzej.

Szkoda, że kontuzja wyeliminowała ze zgrupowania Ludovica Obraniaka, który lubi grę z pierwszej piłki. Otworzyła się jednak szansa dla debiutanta Adriana Mierzejewskiego. Smuda uparł się, że to talent, jakich mało w polskiej piłce, ale patrzono na tę opinię raczej przez palce.

Tymczasem pomocnik Polonii Warszawa jest największym odkryciem zgrupowania. Zdanie wypowiedziane przez Smudę po jednym z treningów: "Patrzcie, jak ten Adrian gra!" można powtórzyć i po spotkaniu z Finlandią. Był najlepszy na boisku.

- Potwierdził, że będzie zawodnikiem dużego formatu - komentował Franz.

Mierzejewski zaimponował zwłaszcza podaniem do Jelenia w drugiej połowie. Nie miał wiele miejsca, ale wymyślił coś nieoczywistego. Podciął lekko piłkę nad obrońcami, a ta spadła pod nogi "Jelonka".

- Żałuję tej niewykorzystanej sytuacji. Powinienem strzelać lewą nogą. Niestety, podjąłem złą decyzję - tłumaczył Jeleń, który nie będzie miał okazji, by poprawić się w kolejnych spotkaniach, jakie w najbliższym czasie rozegrają Polacy. Gdy w sobotę schodził z boiska, utykał. Po meczu zapadła decyzja, że opuści zgrupowanie. Napastnika czeka operacja czyszczenia kolana.

- To drobna dolegliwość, ale sprawia mi kłopoty już od dobrych kilku miesięcy. Czas, by zrobić z tym porządek - mówił.

Wiadomo, że na wyjazd Jelenia z obozu kadry nalegał jego nowy klub. Napastnik nie chciał zdradzić, o jaką drużynę chodzi, ale w rozmowie z naszą gazetą na pytanie, czy przenosi się do Marsylii, tylko się uśmiechnął, by po chwili dodać: - Nie potwierdzam, nie zaprzeczam.

Kontuzji doznał też Michał Żewłakow. Opuścił boisko tuż przed przerwą, ale nie wyjedzie ze zgrupowania.

- Coś mi się stało z mięśniem dwugłowym. To chyba nic groźnego, ale wolałem nie ryzykować. W ciągu dwóch dni okaże się, co dalej. Z Serbią raczej nie zagram, ale na Hiszpanię powinienem być gotowy - tłumaczył.

Smuda miał rację, że Finlandia zagrała mniej więcej w taki sposób: "Słyszałem od rywali, że nie mogli przegrać, bo będzie jakaś granda. Nie wiem jaka, ale granda. Dlatego nie atakowali, tylko "dzida", do przodu i wio".

Ale i ta taktyka mogła okazać się skuteczna. Dwukrotnie było groźnie, za każdym razem po strzałach... Polaków: najpierw Przemysława Tytonia omal nie zaskoczył Grzegorz Wojtkowiak, a po przerwie Maciej Rybus.

Po meczu dyplomatą okazał się Jari Litmanen, najbardziej znany piłkarz Finów. Mówił, że Polska to drużyna z potencjałem. Jednak gdy został spytany o podanie piłkarza, którego gra najbardziej przypadła mu do gustu, odparł po namyśle: - Nie przywiązywałem uwagi do nazwisk.

Nasza kadra jest już w Austrii, gdzie przygotowuje się do kolejnego meczu - z Serbią (2.06). Na koniec zgrupowania biało-czerwoni przeniosą się do Hiszpanii, gdzie w Murcji zmierzą się z mistrzami Europy (8.06).


Polska - Finlandia 0:0

Sędziował: Marius Avram (Rumunia)

Widzów: 14.000

Polska: Tytoń - Piszczek, Wojtkowiak, Żewłakow (46 Sadlok), Dudka - Jodłowiec, Matuszczyk (61 Peszko), Mierzejewski (75 Rybus) - Błaszczykowski (85 Nowak), Jeleń (89 Sobiech), Lewandowski (90 Małecki). Trener: Franciszek Smuda.

Finlandia: Fredrikson - Lampi (82 Jalasto), Parviainen, Heikkinen, Moisander - Johansson, Sparv, Eremenko (90 Turunen), Porokara (66 Forssell) - Hämäläinen (81 Perovuo), Litmanen (71 Roiha). Trener: Stuart Baxter.

Ograłem już kiedyś Iniestę

Z Adrianem Mierzejewskim, pomocnikiem reprezentacji Polski i Polonii Warszawa, rozmawia w Kielcach Rafał Romaniuk

Trener Smuda mówił po ostatnich treningach: "Ale ten Mierzej gra". Po meczu z Finlandią też może być chyba zadowolony?
Czy ja wiem? Ze swojego występu jestem zadowolony połowicznie. Niby zagraliśmy dobre spotkanie, ale nic nie chciało wejść. Bramkarz Finów zagrał chyba życiówkę. Sam też mogłem strzelić gola, ale w ostatniej chwili piłka zeszła mi z nogi.

Żal zwłaszcza podania do Ireneusza Jelenia...
Żal. To podanie otworzyło drogę do bramki, szkoda, że Irek tego nie wykorzystał, bo jutro nikt nie będzie już tego pamiętał. Mógłbym ten debiut w jakiś sposób udokumentować. %07Trudno.

Trener po meczu was chwalił czy ganił?
Pochwalił za walkę, ale były też krzyki, że bramki nie potrafiliśmy strzelilić. Na omówienie szczegółów nie było jeszcze czasu. W pierwszej połowie grałem z Adamem Matuszczykiem w środku pola. Obaj debiutowaliśmy, nie było jeszcze takiego zrozumienia, jakiego wszyscy by sobie życzyli. Najkrócej ten mecz można podsumować tak: pierwsza połowa waleczna, w drugiej mieliśmy więcej miejsca, bo Finowie opadli z sił, ale byliśmy nieskuteczni.

W pewnym momencie trener Smuda przywołał pana do linii i coś długo tłumaczył. O co chodziło?
To była krótka, motywacyjna rozmowa. Pytał, czy mam jeszcze siły, bo wszyscy jesteśmy już po sezonie. W przerwie też się pytał, kto ma jeszcze ile sił.

Czwórka debiutantów: pan, Matuszczyk, Tytoń i Sobiech mobilizowała się szczególnie?
Nie, raczej każdy sam, zresztą nas motywować nie trzeba, bo walczymy o to, by zostać w kadrze na dłużej. Wiedzieliśmy, po co przyjechaliśmy. Na zgrupowaniu panowała superatmosfera. Pewnie dlatego, że dużo młodych chłopaków zostało powołanych. Każdy zna się z młodzieżowej kadrze. Jedynym starszym zawodnikiem jest Michał Żewłakow.

Trener Smuda mówił już wam, kto może liczyć na grę w kolejnych spotkaniach?
Nie, ale zmiany na pewno będą. Michał Żewłakow doznał kontuzji, ale do zdrowia wracają Rafał Murawski i Marcin Kowalczyk.

Ograć Hiszpanów, mistrzów Europy, tuż przed ich wyjazdem na mundial. Marzenie?
Pewnie, ale będzie to oczywiście bardzo trudne zadanie. Jednak nie ma rzeczy niemożliwych, Kiedyś, gdy grałem w kadrze młodzieżowej, wygraliśmy z Hiszpanią. Pamiętam, że grał tam wtedy Iniesta.


Smuda: W trzy dni trudno o cud

Franciszek Smuda, trener Polaków
Nie można mieć pretensji do zespołu, bo zawodnicy dali z siebie wszystko. W wyjściowym składzie zagrało w polu dwóch debiutantów, a po trzech dniach treningów cudów nie mogli zrobić. Każdy chciał dać z siebie coś, żebyśmy wygrali. Momentami za bardzo chcieliśmy, dlatego wkradał się bałagan.

Jakub Błaszczykowski, skrzydłowy
Zabrakło nam szczęścia. Kilka akcji mogło się podobać. Cały czas mieliśmy przewagę, ale brakowało kropki nad "i". Ja, Robert Lewandowski i Irek Jeleń możemy wymieniać się pozycjami, takie są założenia taktyczne. Zobaczymy, jak będzie to wyglądać w meczach z silniejszymi drużynami.

Stuart Baxter, trener Finów
Wiedzieliśmy, że gdy Polacy grają u siebie, zawsze są bardzo groźni. Graliśmy cierpliwie, staraliśmy się pokazać, że już jesteśmy zespołem, dobrze realizowaliśmy założenia taktyczne. Najważniejsze, że moi młodzi zawodnicy nie dali sobie strzelić gola, choć przyznaję, że Polacy dominowali na boisku.

Dariusz Dudka, obrońca
Trener Smuda ciągle powtarza nam: nieistotne, z kim gramy, najważniejsza jest ofensywa. Jeśli będziemy prezentować się tak jak w drugiej połowie meczu z Finlandią, to nikt nie będzie się wstydził za reprezentację. Nie patrzymy teraz na wyniki, tylko na to, jak gramy. Szkoda, że byliśmy nieskuteczni.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Włókniarz Częstochowa - GKM Grudziądz. Trener Robert Kościecha

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto