MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Byłem dzieckiem... byłem i starszym [cz. 35]

Redakcja
Hardy
Byłem młodszym... część 5. Egzaminy do technikum - "Wiecie jak może czuć się człowiek, któremu założono już sznur na szyję i w ostatnim momencie dociera akt ułaskawienia?!"

Początek cykluByłem dzieckiem... byłem i starszym [cz. 34]Po tygodniu ogłaszali w technikum wyniki egzaminów i listę przyjętych. Nawet nie poszedłem. Po co znów odnawiać ranę? Już się trochę zasklepiła...
Usłyszałem jak otworzyły się drzwi mieszkania i wpadła mama. Coś dziwnie radosna:
- Zdałeś! Zostałeś przyjęty!
- Jak to?! Przecież wstawiła mi pałę!
- Nie, z ustnego z polskiego jest napisana czwórka i jesteś na liście przyjętych!
Wiecie jak może się czuć człowiek któremu pod szubienicą założono już sznur na szyję i w ostatnim momencie dociera akt ułaskawienia?! Zdałem! Zdałem!!! Zołza mnie nie udupiła!W dniu pierwszego września interesowało mnie tylko jedno - aby ta zołza nie uczyła w mojej klasie... Nie wiem ile było w tym przypadku, a ile rozmyślnego działania... w każdym razie przez pięć lat nauki nie uczyła mnie polskiego ani godziny. Nawet na zastępstwie. Kiedy ją spotykałem na korytarzu szkoły, to tylko sztywno mówiłem jej „dzień dobry". Z opowiadań nieszczęśników, których uczyła, wynikało że naprawdę często zasługiwała na nazwę "zołza"...Matematyki nie zdawałem, bo zająłem w podstawówce w olimpiadzie wojewódzkiej drugie miejsce. Z egzaminów byłem więc zwolniony. A uczyłem się do olimpiady w ósmej klasie ostatnie pół roku sam... nauczycielka mnie prowadząca ciężko zachorowała. Formułki matematyczne stosowałem ale nie wykuwałem. Same „wchodziły przy okazji". Ważne że zostałem przyjęty do technikum! :-)Natomiast egzaminującym matematykiem „przy tablicy" okazał się mój przyszły nauczyciel, profesor U., „Misiem" zwany". Świetny nauczyciel był z niego. Dochował się dwóch synów, którzy później okazali się również zdolnymi matematykami i wybrali „królową nauk" jako zawód.
I jeszcze jedno... Już jako dorosły spotkałem byłego zastępcę dyrektora szkoły, noszącego ksywę szkolną "Ułan" . Pogadaliśmy sobie trochę. Też pamiętał tamto zdarzenie. Zdradził mi, że przy ustalaniu listy przyjętych, przez dwie godziny przekonywali zołzę, aby mi zaliczyła ustny egzamin wstępny z polskiego. Zwłaszcza Miś, który był świadkiem tamtego zdarzenia. No i inne oceny z egzaminów też mnie broniły. Uparła się - nie i nie. Dopiero kiedy dyrektor zdecydował, że zrobią mi komisyjny dodatkowy egzamin ustny... to się poddała. Zastrzegła jednak, że nie chce mnie uczyć. Wcale z tego powodu nie byłem zmartwiony...
Na szczęście zołza była wyjątkiem wśród nauczycieli szkoły. O, sama sobą potwierdziła, że "reguła musi być potwierdzona wyjątkiem..." :-):)
Byłem dzieckiem... byłem i starszym [cz. 36]Wszelkie prawa zastrzeżone.Podobieństwo do osób, miejsc i zdarzeń może być przypadkowe.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dzień Matki. Jak kobiety radzą sobie na rynku pracy

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto