Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Byłem dzieckiem... byłem i starszym [cz. 89]

Redakcja
WSPOMNIENIA. Byłem starszym, część 5. Pierwsza praca - świeżo w pamięci tkwiło ostrzeżenie o karach za świadome zranienie.

Byłem dzieckiem... byłem i starszym [cz. 88] 
Na drugi dzień, rano dłoń miałem lekko spuchniętą. No nic, trzeba pewnie kilka dni odczekać i samo zejdzie. W pracy koledzy cały dzień mnie kryli - nie używałem młotka. Jeździłem wózkiem widłowym, woziłem małe pompy na ręcznym wózku. Koledzy za mnie przybijali pokrywy do skrzyń z pompami głębinowymi. Tę cholerną dłoń wolałem kryć przed majstrem. Jakoś się udało, dniówka minęła.
Trzeci dzień z rana nie nastroił mnie optymistycznie. Dłoń spuchła jak bania, wyglądała jak napompowana do połowy palców, chociaż zbytniego bólu nie odczuwałem. Co robić?! Byliśmy przecież po szkoleniu bhp, świeżo w pamięci tkwiło ostrzeżenie o karach za świadome zranienie lub okaleczenie się "dla wyłudzenia zwolnienia lekarskiego". Tyle nam nagadano o konsekwencjach prawnych takiego postępowania... Zdecydowałem się więc nie iść do lekarza zakładowego.
Na Ekspedycji oczywiście już nie było mowy o mojej jakiejkolwiek pracy. "Balonowata" dłoń nie nadawała się do niczego. Na szczęście był akurat środek "wyrabiania planu kwartalnego", więc roboty niewiele. Majster prawie cały dzień wypisywał w swoim biurze jakieś papierki. Ale jak ukryć moją dłoń, aby nie wpadła w jego oko? Koledzy przestraszeni byli nie mniej jak ja - byli w pewnym sensie "współudziałowcami w przestępstwie". 
Rada w radę i wymyśliliśmy - zaczepiłem się o łańcuch suwnicy, koledzy podciągnęli mnie w górę i... spuścili w środek tych czarnych skręconych w wielkie spiralne koła grubych kabli. Miałem tam siedzieć jak mysz pod miotłą, a kumple mieli kryć mą nieobecność. Podrzucili mi kawał gumowego chodnika jako posłanie, jakieś stare czasopisma z naszego "pokoju wypoczynkowo-śniadaniowego". Nudziłem się jednak jak mops. Spróbujcie sami czegoś podobnego - siedzieć w bezruchu w pionowej „rurze" przez 8 godzin, odliczając przerwę śniadaniową... dopiero wtedy można mieć pojęcie jak ciężko jest czasem "zabić czas". :)
Czwarty dzień... jeszcze trochę, a moją dłoń rozsadzi wewnętrzne ciśnienie. Zacząłem się wahać - może jednak pójść do lekarza zakładowego? Jednak to szkolenie bhp i ostrzeżenia jeszcze zbyt świeżo tkwiły w pamięci. Tak mnie jak i kolegom.
Powtórzyliśmy więc "Operację Krycie" z poprzedniego dnia. Tym razem przezornie zaopatrzyłem się jeszcze przed wyjściem z domu w dwie książki... były zajmujące więc przynajmniej nie przypominałem "wynudzonego mopsa" pod koniec dnia roboczego...
Ale jak długo można? Kiedyś i majster wreszcie się połapie że coś "ten czwarty" jest mało widoczny... kiedyś te papierki skończy... 
Byłem dzieckiem... byłem i starszym [cz. 90] 
Wszelkie prawa zastrzeżone.Podobieństwo do osób, miejsc i zdarzeń może być przypadkowe.  

od 12 lat
Wideo

Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto