Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

CBA w poniedziałek skieruje zawiadomienie do prokuratury w sprawie stoczni

J.K, iar, kika,gp
Stoczniowcy czekają na inwestorów i na  pracę
Stoczniowcy czekają na inwestorów i na pracę Fot. G. Mehring
Centralne Biuro Antykorupcyjne oświadczyło, że w poniedziałek skieruje zawiadomienie do prokuratury w sprawie podejrzenia popełnienia przestępstwa przy sprzedaży stoczni. Zawiadomienie nie wpłynęło wcześniej, ponieważ CBA przygotowuje niezbędne materiały

"W piśmie do Prezesa Rady Ministrów Szef CBA zaznaczył, że skieruje do Prokuratury zawiadomienie o uzasadnionym podejrzeniu popełnieniu przestępstwa w tej sprawie. Mając jednak na uwadze stanowisko Prokuratury w sprawie afery hazardowej, uzależniające wszczęcie postępowania od przekazania stenogramów, CBA przygotowuje materiały w trybie art. 17 ust. 15 ustawy o CBA. Po przygotowaniu tych materiałów, zawiadomienie takie zostanie złożone do Prokuratora Generalnego w dniu 12 października 2009 r" - głosi komunikat szefa CBA Mariusza Kamińskiego.

Prokuratura na podstawie zawiadomień rządu i CBA będzie prowadziła jedno postępowanie w sprawie "afery stoczniowej", oświadczył w niedzielę w TVN Prokurator Krajowy Edward Zalewski.


Tymczasem...

Tygodnik "Wprost" opublikował materiały CBA, które zostały 5 i 9.bm przesłane najważniejszym osobom w państwie. Dotyczą one nieprawidłowości przy sprzedaży majątku stoczni . Ze stenogramów wynika, że Urzędnicy Agencji Rozwoju Przemysłu SA, podległego ministerstwu Aleksandra Grada „czynili wszystko co w ich mocy, aby zapewnić zwycięstwo w przetargach wybranemu przez siebie katarskiemu inwestorowi Stiching Particulier Fonds Greenrights ".

Parę godzin wcześniej...

Kancelaria Premiera składa wniosek do Prokuratora Generalnego w sprawie niedopełnienia obowiązków przez szefa CBA. Mariusz Kamiński miał nie poinformować prokuratury o nieprawidłowościach w prywatyzacji stoczni w Gdyni i Szczecinie, przez co działał na szkodę interesu publicznego
W liście skierowanym do Prokuratora Generalnego szef kancelarii premiera Tomasz Arabski napisał, że Mariusz Kamiński posiadał materiały pozwalające na wszczęcie postępowania karnego w sprawie sprzedaży majątku stoczni w Gdyni i Szczecinie, a nie przekazał ich Prokuratorowi Generalnemu. Z tego powodu - jak napisał - uzasadnione jest złożenie zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w procesie sprzedaży składników majątku Stoczni Gdynia oraz Stoczni Szczecińskiej Nowa przez osoby pełniące funkcje publiczne.

Tomasz Arabski podkreślił, że w toku prowadzonych przez CBA czynności zostały zgromadzone dowody wskazujące na uzasadnione podejrzenie popełnienie przestępstwa przez wskazane w materiałach CBA osoby.

Portal internetowy dziennika "Rzeczpospolita" podaje tymczasem, że CBA wysłało pismo do najważniejszych osób w państwie, w którym ostrzega o zagrożeniu interesów państwa. Podobnie było w wypadku hazardowej. Do Prokuratora Generalnego miało już wpłynąć zawiadomienie o podejrzenia przestępstwa. Jak pisze portal, dokumenty z CBA trafiły już do kancelarii tajnej prezydenta, premiera, Sejmu i Senatu. Według TVN 24, są to stenogramy rozmów polityków PO w sprawie prywatyzacji stoczni w Gdyni i Szczecinie. W stenogramach ma się pojawiać minister skarbu Aleksander Grad. Oprócz ministra w stenogramach z podsłuchów pojawia się nazwisko b. wiceministra gospodarki Adama Szejnfelda.

Na antenie TVN24 szef kancelarii prezydenckiej Władysław Stasiak komentując materiały CBA powiedział: "To sprawa kryminalna i trzeba ją pilnie wyjaśnić, a nie robić z niej przedmiot politycznej wojny". Władysław Stasiak zaznaczył, że sprawą ujawnioną przez CBA powinni zająć się śledczy.

- Prokuratura musi pilnie zbadać tę sprawę, bo tego typu wątki aferalne nie mogą być przedmiotem wojny politycznej, tylko szybkiego wyjaśnienia przez organy państwa, a także na forum sejmowym i publicznym - powiedział Władysław Stasiak.
Szef kancelarii poinformował, że prezydent Lech Kaczyński zapoznał się już dokumentami. Jest nimi "poruszony i zasmucony".
Tymczasem przewodniczący Związku Zawodowego Stoczniowiec, Leszek Świętczak w wypowiedzi dla TVN24 zaznaczył, że wielokrotnie informował gdyńską prokuraturę o nieprawidłowościach w stoczni. Jednak wszystkie sprawy zostały umorzone.

Poseł PiS Zbigniew Kozak nakreślił mechanizm wyprowadzania pieniędzy ze stoczniowych spółek. - Spółki córki sprzedawane były za niewielkie pieniądze podstawionym przez prezesów osobom. Nowi właściciele zarabiali kwoty sięgające milionów złotych na zaległych zobowiązaniach jakie stocznie miały wobec tych spółek - powiedział w TVN24 Kozak.

Czy doszło zatem do rozkradania majątku upadłej stoczni? Takiego zdania jest Leszek Świętczak: "Na własne oczy widziałem jak z zakładu wyjeżdżały lawety wypełnione sprzętem z hal produkcyjnych".

Od jak dawna CBA wiedziało o tych nieprawidłowościach? Poseł PiS Zbigniew Kozak twierdzi, że już od dawna.

Czytaj więcej o kłopotach stoczni

A wczoraj pisaliśmy...
Miasto Szczecin, samorząd województwa zachodniopomorskiego i Zachodniopomorska Agencja Rozwoju Regionalnego mają pracować nad powołaniem spółki celowej, która wystartowałaby w listopadowym przetargu na część majątku produkcyjnego Stoczni Szczecińskiej Nowej. Samorządowcy chcą w ten sposób ratować stocznię - donosi "Głos Szczeciński". Gdynia nie przewiduje takiego rozwiązania.

Szczecińska spółka, dzięki przejęciu części stoczni, miałaby ponownie rozruszać produkcję, choć niekoniecznie statków. Przetargi na majątek szczecińskiej stoczni odbędą się 27 listopada. Dzień wcześniej na sprzedaż zostanie wystawiony majątek produkcyjny gdyńskiej stoczni.
- Jeżeli władze samorządu zdecydują się na powołanie takiej spółki, może ona wystartować w przetargu jak każda inna - mówi Roma Sarzyńska, rzecznik prasowy Agencji Rozwoju Przemysłu. - Specustawa stoczniowa daje taką możliwość.

- My takiej koncepcji nie bierzemy pod uwagę, nie będziemy szli w tym kierunku - mówi Bogusław Stasiak, wiceprezydent Gdyni. - Jedyne, na co zwracaliśmy uwagę, to konieczność zapewnienia swobodnego dostępu komunikacyjnego do podzielonego na 20 części zakładu.
Kapitałowo angażować się w stocznię nie zamierza też pomorski Urząd Marszałkowski.
- Nie mamy takich planów - mówi Jan Kozłowski, marszałek województwa pomorskiego. - Samorząd nie powinien wchodzić w działalność czysto gospodarczą ponieważ, zwłaszcza w przypadku stoczni, wiąże się to z ogromnym ryzykiem. Jak byśmy się wytłumaczyli przed mieszkańcami, gdyby się okazało, że trzeba dopłacić do interesu miliony złotych. Natomiast gdyby się zawiązała grupa wiarygodnych biznesmenów, którzy chcieliby przejąć stoczniowy majątek, jesteśmy gotowi udzielić jej wsparcia.

Można się zastanawiać nad ekonomicznym sensem przejęcia majątku przez samorządy. Byłby to po części powrót obu firm do własności publicznej. Tego chce uniknąć rząd, zamierzając sprzedać zakłady prywatnym inwestorom. Tych jednak, co pokazały już zakończone fiaskiem majowe przetargi na sprzedaż stoczni, może nie być. Do złożenia ofert w listopadzie nie zachęcą ich przecież ulgi podatkowe możliwe do uzyskania w wyniku włączenia terenów stoczniowych do specjalnych stref ekonomicznych. Mogłaby to zakwestionować Komisja Europejska, jako dodatkową pomoc publiczną.
- Problem już był rozważany i wycofano się z tego pomysłu, ponieważ w świetle przepisów o SSE są to grunty prywatne, to znaczy niebędące własnością komunalną, zarządzającego strefą lub Skarbu Państwa - informuje Iwona Dżygała z biura prasowego Ministerstwa Gospodarki, które odpowiada za strefy ekonomiczne. - Oznacza to, że najpierw musi być inwestor z konkretnymi planami inwestycyjnymi, aby można było rozpatrzyć objęcie terenów strefą.
Utworzenie na terenach stoczniowych specjalnych stref ekonomicznych jest zatem możliwe dopiero po rozstrzygnięciu przetargów i zakończeniu procesu sprzedaży stoczni, który potrwa do końca roku.
- Taki krok trzeba jednak przeanalizować pod kątem efektywności gospodarczej - uważa Teresa Kamińska, prezes Pomorskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. - Jeśli strefa, to z konkretnym inwestorem. Gdy znajdzie się nabywca mający w planach określoną inwestycję i zatrudnienie konkretnej liczby pracowników, wówczas warto rozpatrywać objęcie go strefą.

SSE mogłyby powstać także wówczas, gdyby przetargi po raz drugi zakończyły się niepowodzeniem. Inwestora mógłby znaleźć syndyk masy upadłościowej. Na zakupionym terenie nowy właściciel musiałby utworzyć określoną liczbę nowych miejsc pracy lub ponieść nakłady inwestycyjne o określonej wartości i rozpocząć działalność polegającą na uruchomieniu wytwarzania nowych albo znacząco ulepszonych towarów, procesów lub usług - czyli zainwestować w nowe technologie.
Jeżeli się nie uda sprzedać stoczni do końca roku, będą one postawione w stan upadłości. Od kilku miesięcy stocznie nie budują statków. Nie składają też zamówień u swoich kooperantów, co się przekłada na złą sytuację w wielu firmach w kraju. Poznańskie Zakłady im. Cegielskiego, dostarczające silniki do budowanych w stoczniach w Gdyni i Szczecinie statków, zaczęły wczoraj zwolnienia grupowe. Pracę straci 500 pracowników.

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto