Cenny remis MKS-u z wiceliderem

Przez niemal całą pierwszą połowę żadna z drużyn nie potrafiła objąć prowadzenia większego niż dwubramkowe. Dopiero kilka minut przed końcem pierwszej części spotkania, MKS zaczął popełniać więcej błędów, które zostały wykorzystane przez bydgoszczan. Na trzy minuty przed syreną grudziądzanie przegrywali różnicą czterech bramek. Podopieczni Sylwestra Ziółkowskiego zdołali jednak rzucić trzy bramki i ostatecznie pierwszą połowę MKS przegrał 13:14.Już na początku drugiej części spotkania MKS doprowadził do remisu, który utrzymał się niedługo. Bydgoszczanie znów uzyskali dwubramkową przewagę i utrzymywali ją do 46. minuty, kiedy to na tablicy wyników znów pojawił się wynik remisowy. Od tego momentu, aż do końca spotkania trwała równa walka. Ani grudziądzanie, ani bydgoszczanie nie wywalczyli przewagi większej niż jednobramkowa. W 57. minucie MKS wygrywał 27:26, jednak przez słabszy okres w grze i fatalne błędy stracił dwa gole i niemal 30 sekund przed końcowa syreną przegrywał jednym "oczkiem". Trener grudziądzan zdecydował się na zastąpienie bramkarza zawodnikiem, który zagrał jako siódmy w polu. Dodatkowo w ciągu zaledwie 10 sekund, aż dwóch graczy z Bydgoszczy otrzymało dwuminutowe wykluczenia. MKS przeprowadzał więc atak z przewagą trzech zawodników. Grudziądzanie spisali się bezbłędnie i sekundę przed końcem meczu bramkę na wagę remisu rzucił Marek Kozłowski.Szczypiorniści MKS-u nie ukrywali radości z ostatniej bramki - cała drużyna rzuciła się do szalonego tańca na środku parkietu. Zawodników nagrodzili też kibice - owacjami na stojąco. Warto wspomnieć, że pierwszy mecz tych drużyn zakończył się takim samym wynikiem, który - tak jak w Grudziądzu - ustalił się na kilka sekund przed końcem.Kolejne ligowe spotkanie MKS rozegra już w za tydzień. W niedzielę, 11 marca grudziądzanie zmierzą się a własnej hali z LKS-em Kęsowo. Początek o godz. 17.