MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Chinyama gotowy na Lecha

Rafał Romaniuk, Maciej Lehmann, Poznań
Wojciech Barczyński/POLSKA
Trener Legii Warszawa Jan Urban rzadko zamyka przed mediami treningi. - Nie rzadko, tylko bardzo rzadko - prostuje szkoleniowiec. Właśnie wczoraj zrobił wyjątek. Jakie niespodzianki szykuje na dzisiejsze spotkanie z Lechem Poznań?

- Miałem powiedzieć, że trenowaliśmy stałe fragmenty, ale niech wam będzie. Powiem prawdę. Było wszystkiego po trochu. Taktyka też - zdradził w czwartek Urban.

Wiele wskazuje na to, że trener Legii zdecyduje się w końcu na grę dwoma napastnikami. Niedawno mówił, że skorzysta z tego systemu, ale tylko wtedy, gdy zagra z rywalem, który nie będzie nastawiał się tylko na kontry i murował bramki. W dzisiejszym spotkaniu z Lechem okazja jest więc idealna, bo trudno spodziewać się, by zespół Jacka Zielińskiego przyjechał na Łazienkowską tylko po bezbramkowy remis.

- Dwóch napastników? Kombinujcie, kombinujcie - kokietował Urban. Zmiana ustawienia jest o tyle prawdopodobna, że będzie miał do dyspozycji nie tylko Marcina Mięciela, ale również Takesure'a Chinyamę. Napastnik z Zimbabwe trenował wczoraj z pełnym obciążeniem, choć jeszcze w środę trener Legii mówił, że na 90 procent nie zagra, bo boli go kolano.

- Tejksiu mówi niewiele, ale stwierdził, że wszystko jest OK. Może mieć problemy z wytrzymaniem całego spotkania, miał gorączkę, był przeziębiony. Najważniejsze, że kolano go nie boli, że jest suche, nie ma w nim wysięku - stwierdził Urban.

Na ławce rezerwowych zasiądzie kolejny z napastników - Bartłomiej Grzelak, który w końcu wrócił do zdrowia (ciekawe, na jak długo?). Adrian Paluchowski znów nie znalazł się w kadrze meczowej.

Urban na ławce posadzi też najpewniej Ariela Borysiuka. 18-letni defensywny pomocnik zgubił formę, w ostatnich spotkaniach spisywał się słabo. Jeśli trener Legii zdecyduje się zagrać dwoma napastnikami, w pomocy postawi na Piotra Gizę i Macieja Iwańskiego, który będzie miał wówczas więcej zadań defensywnych.

Odkąd Urban pracuje w Warszawie, nie potrafi wygrać z Lechem. Dwa razy z nim przegrał, dwukrotnie zremisował. - Więc teraz przyszedł czas na wygraną - ucina dyskusję szkoleniowiec.

- Przy takiej posusze, która zapanowała w naszej piłce, potrzebny jest nam szlagier. Chcę, żebyśmy w tym meczu przede wszystkim nie stracili bramki. O nasze sytuacje jestem spokojny. W każdym spotkaniu stwarzamy ich wiele, ale wiemy też, jak bywa z ich wykończeniem. Tym razem nie możemy pozwolić sobie na dekoncentrację, bo Wisła za bardzo już odskoczyła - dodaje Urban.

Po raz kolejny w tym sezonie na przełamanie liczy Marcin Mięciel, który nie strzelił dla Legii bramki w ekstraklasie, odkąd wrócił z Niemiec.

- Spokojnie, co mam strzelić, to jeszcze strzelę. Czy uda się już teraz? Pewności w piłce nigdy nie ma, bo to nie bank. Lech? Ten zespół ma kompleks Legii. Dla nas natomiast będzie to tylko kolejny mecz - zapowiada 34-letni napastnik.

Ostatnie dwa spotkania pomiędzy Legią a Lechem rozczarowały. W zeszłym sezonie w Poznaniu padł remis 0:0, a w Warszawie było 1:1. Ciekawe, jak jutro wypadnie starcie najlepszej obrony (legioniści stracili dotychczas tylko jednego gola) z najlepszym atakiem (Kolejorz zdobył 16 bramek) w ekstraklasie.

Kluczem do zwycięstwa może okazać się postawa skrzydłowych. W Lechu szaleje Sławomir Peszko, w Legii najlepszym ostatnio zawodnikiem jest Maciej Rybus.

- Jedziemy do Warszawy po trzy punkty. Inny wynik nas nie interesuje - zapowiada Peszko.- Nie znaczy to rzecz jasna, że od pierwszego gwizdka rzucimy się na Legię. Kibice pewnie chcieliby oglądać ataki z obu stron, wymianę ciosów i walkę na noże. Jeśli jednak zbyt mocno się odkryjemy, to może skończyć się groźnymi kontrami, a do tego nie chcemy dopuścić. Dlatego nie będzie hurraataku. Postaramy się najpierw opanować środek pola - dodaje skrzydłowy poznańskiej drużyny.

Kolejorz na mecz do Warszawy udał się... koleją.

- To szybszy i przede wszystkim wygodniejszy środek transportu - tłumaczył w czwartek trener Jacek Zieliński. Dla Lecha także szczęśliwy, bo również do Białegostoku poznaniacy podróżowali pociągiem i przywieźli trzy punkty.

Szkoleniowiec Lecha powtarza, że magia stadionu przy Łazienkowskiej nie jest tak duża jak kiedyś, więc jedzie do Warszawy powalczyć o całą pulę.

- Wiadomo, że ten, kto przegra, będzie miał sporą stratę do Wisły, ale presja na pewno nie zwiąże nam nóg - mówi z kolei Seweryn Gancarczyk.

- Wiemy, że stadion Legii jest w przebudowie, i szkoda, że nie będzie atmosfery wielkiego meczu, ale przecież nie jedziemy do Warszawy, żeby podziwiać trybuny, tylko walczyć i zdobyć trzy punkty - dodaje obrońca Lecha.

Początek dzisiejszego szlagieru przy Łazienkowskiej o godzinie 20. Transmisja na żywo w Canal+ Sport.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Zgadnij kto to? Sportowe gwiazdy jako dzieci

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto