Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dzięki 49 defibrylatorom na stołecznym lotnisku można uratować życie osobie z atakiem serca

Kasia Rożko
Polskapresse
Zatrzymanie akcji serca niemal zawsze równa się wyrokowi śmierci. Szczególnie jeśli od szpitala dzieli nas wiele kilometrów, a w pobliżu nie ma sprzętu reanimacyjnego. Ratunek w takich przypadkach musi przyjść jak najszybciej. Z każdą minutą szanse przeżycia zmniejszają się o 10 proc.

Najlepszą znaną metodą przywrócenia właściwego rytmu pracy serca jest defibrylacja, czyli wysłanie impulsu elektrycznego ze specjalnego urządzenia - defibrylatora. Zwykle korzystają z nich lekarze i ratownicy prowadzący akcję reanimacyjną. Jednak na stołecznym lotnisku wcale nie trzeba być medykiem, żeby też to zrobić.

W terminalu lotniska i w kilku jego obiektach znajdziemy aż 49 defibrylatorów. Wiszą na ścianach w ogólnodostępnych miejscach. Mała czarna walizeczka z jaskrawozielonym uchwytem jest wyraźnie oznaczona: na obudowie ma wyraźny szary napis "AED+PLUS" (AED to skrót od angielskiego wyrażenia "Automated External Defibrillator" - automatyczny defibrylator zewnętrzny, a "Plus" oznacza, że urządzenie ma również funkcje wsparcia akcji reanimacyjnej).

Defibrylator jest bardzo prosty w użyciu. Obrazkowa instrukcja obsługi prowadzi ratownika krok po kroku i w zrozumiale wyjaśnia, w jaki sposób ułożyć chorego i jak umieścić na jego ciele elektrody. Urządzenie samo ocenia rytm pracy serca i decyduje, czy potrzebna jest defibrylacja. Jeśli uzna, że tak, samo dobiera odpowiednią moc impulsu i wskazuje moment jego wysłania. Osoba podejmująca akcję ratunkową może być pewna, że nie zrobi nic niewłaściwie. Defibrylator AED PLUS wspomaga również prowadzenie poprawnego masażu serca.

Wbudowany metronom wskazuje prawidłową częstość uciśnięć klatki piersiowej, a unikalna elektroda samoprzylepna kontroluje głębokość ucisków w trakcie akcji masażu. - Urządzenie jest naprawdę proste w użyciu. Nie trzeba się go bać - zapewnia dr Paweł Krawczyński, lekarz ratunkowy z lotniskowej służby medycznej. - Do korzystania z tego typu defibrylatora nie jest też potrzebna specjalistyczna wiedza medyczna. Kiedy trzeba go użyć, liczy się czas, a może to zrobić naprawdę każdy.

Zdjęcie defibrylatora ze ściany automatycznie uruchamia alarm w lotniskowym ambulatorium. Do pomocy natychmiast rusza zespół ratownictwa medycznego. Automatyczne defibrylatory pojawiły się na Lotnisku Chopina w 2009 r. W ciągu trzech lat były używane czterokrotnie. - To się może wydawać niewiele, ale proszę sobie uświadomić, że w ten sposób uratowane zostało życie czterech osób. A przecież każde życie jest bezcenne - mówi dr Krawczyński.

Podobne urządzenia instalowane są również w innych miejscach publicznych, przez które przewijają się tysiące ludzi. 25 defibrylatorów ma warszawskie metro, po kilka zainstalowanych jest w urzędzie wojewódzkim i w niektórych centrach handlowych. Sześć przenośnych urządzeń ma na wyposażeniu stołeczna policja.

Czytaj także: Lotnisko Chopina: w poniedziałek otwarto nowe pirsy (ZDJĘCIA)

Codziennie najświeższe informacje z Warszawy na Twoją skrzynkę. Zapisz się do newslettera!

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto