Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dzień Kobiet. Kobieta niejedno ma imię

Teraz Opole
Teraz Opole
Teraz Opole
Mimo że sama waży niespełna 48 kilogramów, potrafi zapanować nad motocyklem, który jest cztery razy cięższy od niej. O kim mowa? O Ewie Pieniakowskiej, pierwszej w Polsce kobiecie, która zaczęła uprawiać stunt, czyli freestylową jazdę na motocyklu.

Ewa jest śliczną dziewczyną, blondynką, niezbyt wysoką, raczej drobną. Przeświadczenie o jej kruchości mija, gdy 25-latka pokazuje swoje zdjęcia na motorze. Nawet gdy się na nie patrzy, trudno uwierzyć, że taka kruszyna może zapanować nad huczącym potworem. Gdy szaleje na motocyklu, nie ukrywa swojej kobiecości - nosi różową kurtkę, a spod kasku powiewają jej długie blond włosy. Właśnie tak chciała wyglądać, odkąd jako dziecko po raz pierwszy zobaczyła kobietę na motorze.- Gdy byłam mała, namiętnie oglądałam filmy z kobietami jeżdżącymi na motocyklach. Zazdrościłam im, chciałam być jak one - mówi Ewa.
Można powiedzieć, że uzależnienie od adrenaliny jest i niej rodzinne. Pasją motorową Ewę zarazili wujek - Janusz Salera oraz kuzyn - Rafał Pasierbek, obecny mistrz Polski w stuncie (akrobacje na motorze). Pierwsza maszyna, na jaką wsiadła, to była motorynka z silnikiem Simsona - oczywiście konstrukcji jej wujka. To na niej przeprowadzała pierwsze próby, zaliczała pierwsze upadki.Potem przyszedł czas na pierwszy motocykl. Sama sobie na niego zarobiła.
- Pracowałam dorywczo, gdzie się tylko dało. Chęć posiadania własnej maszyny była tak silna, że na jakiś czas zrezygnowałam nawet ze studiów, żeby móc na nią zarobić - mówi Ewa.W końcu, dwa lata temu, udało się jej zrealizować marzenie. Ewa stała się właścicielką hondy CBR 600 F3. Zaczęła ćwiczyć jeszcze intensywniej. Rady jej kuzyna czy wujka były bardzo cenne.- Ale to tylko słowa. Nikt za mnie nie przełamie strachu - mówi Ewa.
Niedawno swoją pierwszą maszynę wymieniła na lepszy model.  Treningi w sezonie 2011 zaczynać będzie na hondzie CBR 600 S4i.- Treningi sprawiają, że zapominam o kłopotach i czuję się wolna. Jestem tylko ja i motocykl. Muszę się skupić i zrobić wszystko, żeby jak najwięcej się nauczyć. W stuncie każdy trik trzeba wykonywać w maksymalnym skupieniu. To bardzo niebezpieczny sport. Zawsze można się przewrócić - mówi Ewa.
Stunt wymaga od niej także ogromnej dyscypliny, poświęcenia i niewiarygodnej wręcz sprawności.- Dlatego tak bardzo nie lubię wracać do treningów po sezonie zimowym. Boję się, że nie wyczuję motoru. W stuncie ćwiczyć trzeba codziennie chociażby po to, żeby nie wypaść z formy, a co dopiero mówić o zdobywaniu nowych umiejętności - mówi Ewa.
Jej ulubione triki to tzw. sprider, który polega na tym, że Ewa siedzi na baku i ma nogi rozłożone do szpagatu, jadąc jednocześnie na tylnym kole. Drugi to tzw. highchair - czyli nogi przełożone za kierownicę, siedząc na baku i jadąc na tylnym kole.- Jest pewien kanon trików do opanowania, ale każdy z nich zyskuje coś nowego w zależności od tego, kto go wykonuje - mówi Ewa.
Stunt jest bardzo kosztowny.- Trzeba mieć furę pieniędzy, żeby sobie na niego pozwolić. To są ogromne ilości paliwa, serwis motocykla. Uszkodzeń maszyny nie widać, ale on ciągle jest narażony na zniszczenia, bo ciągle się upada. Zwykli motocykliści w porównaniu ze mną naprawdę nie mają żadnych wydatków - mówi Ewa.
Dlatego szuka wciąż sponsorów, ale nie jest łatwo.- Mimo to nie tracę nadziei. Jestem przecież sportowcem i nie mogę się poddać - mówi.Ewa byłą pierwszą kobietą w Polsce, która zaczęła uprawiać ten sport.- Moimi idolami oczywiście poza moim kuzynem, który jest absolutnym mistrzem, są wszyscy sportowcy. Zawsze myślę o tym, gdy mam chwile zwątpienia. Staram się sobie wtedy wyobrażać ich poświęcenie i ambicję. To daje mi dużo siły, stąd czerpię moją inspirację - mówi Ewa.
Pierwsza polska Stunt Girl przyznaje także, że nie jest jej obcy strach.- Tylko głupcy się nie boją. Boję się zwłaszcza, gdy trzeba wsiąść na motor po dłuższej przerwie, albo po kontuzji, gdy jeszcze pamiętam ból - mówi.
Dziewczyna ma już za sobą dwa poważne wypadki. Zaliczyła poważną kontuzję dłoni i kręgosłupa. Mimo to wciąż walczy. Duża zasługa w tym jej bliskich.- Szczególnie mojej mamy, która, mimo że bardzo się boi, a moje upadki czuje często bardziej ode mnie, zawsze mnie wspierała. Jestem jej za to ogromnie wdzięczna, bo nigdy nie probowała mnie zawrócić z tej drogi. Tak samo mój chłopak - chociaż jest bardzo daleko ode mnie, zawsze mogę na niego liczyć. Mam dużo szczęścia...

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto