Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Fundacja Viva: "Ryby nie rosną na drzewach"

morteaz
morteaz
W sobotę punktualnie o 12.00 na ulice Warszawy wyszły wielkie karpie. Przekonywały mieszkańców miasta, by skreślili je z listy wigilijnych potraw.

Manifestację pod haslem "ryby nie rosną na drzewach" zorganizowała Fundacja Viva! Na drzewie obok Rotundy, niczym bombki, prowokacyjnie zawisły kolorowe ryby, mające skłonić przechodniów do refleksji nad ich losem. Czy Boże Narodzenie bez karpia jest w ogóle możliwe? Organizatorzy happeningu przekonują, że tak.

Karp to nie roślina

- Przede wszystkim, chcemy przypomnieć, że ryba to nie abstrakcyjne stworzenie podobne do rośliny, lecz wrażliwe na ból, zdolne do odczuwania zwierzę. Podczas świąt popyt na karpie jest ogromny, panuje istne szaleństwo, nikt nie zwraca uwagi na warunki w jakich są hodowane i transportowane. Ryby przerzucane są jak ziemniaki, a skóra karpia jest niemal tak wrażliwa na dotyk jak ludzkie oko - tłumaczy Marta Paciorkowska z Fundacji Viva!

 

Działacze fundacji zdają sobie sprawę z tego, że karp na wigilijnym stole wpisał się w polską tradycję, ale namawiają do porzucenia tego przyzwyczajenia i całkowitej rezygnacji z ryb na stole. - To prawda, że karp jest tradycyjną potrawą wigilijną, ale to nie usprawiedliwia okrucieństwa. Los karpi jest ważniejszy. Kiedyś tradycja nakazywała składanie zwierząt na ołtarzach, a teraz nikomu nie mieści się to w głowie - mówi Paciorkowska. - Potrawy wigilijne i tak w większości są wegetariańskie, rezygnacja z ryb nikomu więc nie zaszkodzi, a będzie oznaczała wiele ocalonych istnień.

Lepszy filet niż żywa ryba

Tym, którzy z tradycji rezygnować nie zamierzają, fundacja proponuje inne rozwiązanie - kupno filetów zamiast żywych ryb. Jak tłumaczą aktywiści, rozwiązanie to nie jest idealne, bo przemysłowa hodowla sama w sobie oznacza cierpienie, ale w tym przypadku jest ono mniejsze i krótsze. Wielu przechodniów w ogóle nie podjęło dyskusji z uczestnikami happeningu, twierdząc że "coś w wigilię jeść trzeba", ale niektórzy zgadzali się z ich punktem widzenia. - Na razie nie rezygnuję całkowicie z karpia, ale rzeczywiście, od kilku lat kupuję filety. Żal mi żywych ryb, które przechowywane są w małych pojemnikach i czasem nie mają miejsca żeby się ruszyć, a poza tym z żywą rybą jest dużo niepotrzebnej pracy. Kupować po to, żeby zabić i oprawić? To bez sensu - mówi pani Anna, która zatrzymała się przy drzewku obwieszonym rybami.

 

Pół roku temu zaostrzono przepisy dotyczące handlu rybami i obecnie sprzedawanie karpi np. w plastikowych torbach jest zabronione. Jednak zdaniem członków Fundacji Viva! zakazy są ignorowane zarówno przez sprzedawców, jak i klientów.

 


 

Zobacz również:

"Stop rzezi karpi!" Pikieta w obronie ryb

od 12 lat
Wideo

Niedzielne uroczystości odpustowe ku czci św. Wojciecha w Gnieźnie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto