MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Gapowicze płaczą, ale... płacą!

Redakcja
Tomasz Rusek
Czytelnik: - Nie widuję kanarów. Magistrat: - Tak? To bardzo dziwne, bo mandaty wlepiają na potęgę.

Gorzowianin, ksywa Autobusiarz, napisał w mailu: - Od kiedy w życie weszły podwyżki biletów, nagle ubyło kontroli. Rzadziej widuję kanarów. Ostatni raz sprawdzali mnie w autobusie 101 jakieś trzy tygodnie temu. Miasto nie chce zarabiać na karach? A może jest inny powód?Postanowiliśmy to wczoraj sprawdzić. Na naszą prośbę magistrat (bo to urząd odpowiada za sprawdzanie biletów) przygotował informację o wynikach kontroli. Dane są... dobre! - W 2012 r., w czasie styczeń - lipiec, wpłynęło z mandatów 73 tys. zł. W zeszłym roku w tym czasie było 114 tys. zł. W tym mamy już niemal 140 tys. zł. Czyli najwięcej od lat - powiedział nam Marek Świst, który odpowiada za tę działkę w wydziale transportu publicznego.Kim jest gorzowski gapowicz? To najczęściej mężczyzna w wieku: 19-22 lata. Tacy stanowią największy odsetek złapanych na jeździe bez biletu. Wśród pań dominują kobiety po 30. Niestety - cały czas istnieje ciche przyzwolenie na jazdę na gapę. - Ludzie nie rozumieją, że taki człowiek jedzie na ich koszt. Zdarza się, że kontrolerzy są naciskani, by puszczali nastolatków. Nie ma o tym mowy - zapewnia dyr. wydziału Tadeusz Tomasik.Efektem takiej postawy pasażerów jest - czasami - agresja. Niedawno z pracy odeszła kontrolerka, która została wypchnięta z pojazdu i uszkodziła kręgosłup. Zrezygnował też mężczyzna, którego zastraszała osiedlowa chuliganeria. - To niewdzięczna, ciężka praca - dodaje Tomasik.A czemu kontrolerzy wydają się mniej widoczni? Miasto tłumaczy to zmianą systemu kontroli. Coraz rzadziej pary kanarów jeżdżą po mieście „na ślepo" (choć jeżdżą!). Za to coraz częściej urządzają wraz z policją „naloty" na konkretnych liniach iw wybranych miejscach, gdzie sprawdzają pasażerów nawet przez godzinę. To skuteczniejsza taktyka. Ostatnio była stosowana m.in. w autobusach na Nierzym.Obecnie miasto zatrudnia sześciu kontrolerów na etacie i pięciu na umowę zlecenie. - Powinno być ich więcej, to gapowiczów byłoby mniej - oceniał w rozmowie z reporterem z nami pasażer jedynki Janusz Borczyk.Jak mówił, jemu kontrole nie przeszkadzają, jeśli kontrolujący są uprzejmi i mili. - Cóż, pewnie nie jest to najlepiej przyjmowana profesja, ale jest niezbędna - dodał.Problem w tym, że zatrudnienie kolejnych osób na etat, obciążałoby kasę budżetu miasta. A radni niechętnie godzą się na dodatkowe urzędnicze stanowiska. Na razie nie ma więc co liczyć na zwiększenie liczby kontrolerów w naszych autobusach i tramwajach.* Większość z tych, którzy płacą mandaty, robi to w ciągu siedmiu dni od wlepienia kary. Kolejna grupa to ci, którzy regulują zaległość po pierwszym wezwaniu.Oporni są wpisywani na listę dłużników (to powoduje, że nie dostają kredytów czy nie mogą nic kupić na raty), kolejnym krokiem są sprawy w sądach , a potem postępowania komornicze. W_wydziale komunikacji jest szafa pełna takich sądowych wniosków „wartych" ponad 600 tys. zł.* Pomocny w walce z gapowiczam jest... monitoring. Często zdarza się, że gapowicz kwestionuje karę, zapewniając, że bilet miał skasowany. A na nagraniu widać na przykład, że odbija bilet dopiero po wypisaniu mandatu.* Problemem są fałszywe dane złapanych. Mandat dostał u nas już Józef Piłsudski, Adam Mickiewicz, Adam Małysz czy piłkarz Kuba Błaszczykowski. 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Inflacja będzie rosnąć, nawet do 6 proc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto