Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ińsko. Kowal załatwił silnego raka

Redakcja
fot. UMiG Ińsko
fot. UMiG Ińsko Marcin Dworzyński
Zwiedzając tę miejscowość w powiecie stargardzkim nie można nie natrafić na wielkiego raka, który jest przy jeziorze. Wiąże się z nim ciekawa legenda.

Pomnik raka został wzniesiony na cześć kowala, bohatera legendy o Ińsku. Z inicjatywą wzniesienia przy jeziorze pomnika wyszła wspólnota z Norenberg z Niemiec. Byli mieszkańcy Ińska są jego współfundatorami. Pomnik raka wykonała z metalu stargardzka pracownia metaloplastyki. W 2005 roku ustawiono go tuż przy jeziorze. Ma przypominać mieszkańcom legendę Ińska. Według niej dawno temu w wodach jeziora Ińsko żył rak. Był wielki i bardzo silny. Wielkimi nożycami rozłupywał nawet kamienie i ścinał drzewa. Gdy wychodził z jeziora czynił wokół spustoszenie. Mieszkańcy bardzo się go bali. Uciekali do domów, ale nie były one wystarczającą kryjówką. Rak szczypcami zniszczył nawet mury wokół miasteczka. Którejś niedzieli, gdy rak kolejny razu wyszedł na łowy ludzie ukryli się w kościele. Myśleli, że do tego świętego miejsca nie ośmieli się wejść. Ale się przeliczyli. Bestia zniszczyła wtedy część kościoła, a jednym machnięciem szczypiec zerwała dach budowli. Mieszkańcy coraz bardziej mieli dość okrutnego raka. Głowili się, jak się go pozbyć z miasteczka. Zrobili wielką, metalową sieć, w którą próbowali go złapać. Ale na próżno, rak posiekał szczypcami sieć na drobne kawałeczki. A w akcie zemsty splądrował wszystkie łodzie, które stały przy jeziorze. To był cios dla mieszkańców, bo utrzymywali się z rybołówstwa. Rak nie zaprzestał ataków na mieszkańców Ińska. Stracili wiarę, że go pokonają. Nadzieja zaświtała w nich, gdy młody kowal uknuł na raka chytry plan. Wykuł dla niego łańcuch z hartowanej stali. Zlecił mieszkańcom zbudowanie wielkiej łodzi, która mogłaby pomieścić dziesięciu śmiałków. Nocą spuszczono łódź z łańcuchem na wodę. Kowal z najsilniejszymi w miasteczku mężczyznami podpłynął do miejsca, gdzie rak zazwyczaj spał. Jeden koniec łańcucha owinęli mu wokół ogona. Drugi zamocowali do dna jeziora. Rak próbował się uwolnić, ale na próżno. Został w jeziorze uwięziony już na stałe. Ludzie odetchnęli z ulgą, a kowal stał się ich bohaterem. Ponoć rak śpi na dnie jeziora do dziś.

od 12 lat
Wideo

Niedzielne uroczystości odpustowe ku czci św. Wojciecha w Gnieźnie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto