Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jak powstaje sztuka abstrakcyjna? W POLIN śledzimy proces tworzenia dzieł Stelli [Rozmowa NaM]

Redakcja
Jak powstanie sztuka abstrakcyjna? W POLIN śledzimy proces tworzenia dzieł Stelli [Rozmowa NaM]
Jak powstanie sztuka abstrakcyjna? W POLIN śledzimy proces tworzenia dzieł Stelli [Rozmowa NaM] Magda Starowieyska / Muzeum Polin
„Podejmujemy trud naprowadzenia widzów na tropy interpretacyjne” - tłumaczy kurator wystawy „Frank Stella i synagogi dawnej Polski". W Muzeum POLIN patrzymy na prace Stelli, szukamy ich inspiracji oraz odtwarzamy proces powstawania.

Piotr Wróblewski: Frank Stella stworzył cykl „Polskie miasteczka”, którym opowiada o dawnych synagogach na terenie Polski. Teraz jego prace można zobaczyć w Warszawie.
Artur Tanikowski, kurator: Wystawa „Frank Stella i synagogi dawnej Polski” oparła się na idei spotkania jednego z najwybitniejszych artystów amerykańskich, być może ostatniego z generacji modernistów XX wieku, ze światem nieistniejących już synagog drewnianych.

Jak to się stało, że obywatela Stanów Zjednoczonych pochodzenia włoskiego, zainteresowały nieistniejące synagogi oddalone o tysiące kilometrów od miejsca jego zamieszkania?

Stella w 1970 roku dostał od przyjaciela książkę „Bóżnice drewniane” autorstwa Marii i Kazimierza Piechotków. Dzięki niej narodził się pomysł na nowe prace, które dzisiaj znamy jako cykl „Polskie miasteczka” („Polish Village”). Do ostatecznego efektu - dużego reliefu czy kolażu - dochodził w wyniku pewnego procesu, który na wystawie staramy się odtworzyć i pokazać.

W takim razie powinniśmy zacząć od tego, w jaki sposób powstała książka Piechotków?

Książkę „Bóżnice drewniane” wydano w 1957 roku. Materiał ilustracyjny istniał jednak dużo wcześniej. Fotografie i rysunki pomiarowe bóżnic drewnianych powstały przed II wojną światową w wyniku inwentaryzacji przeprowadzanych przez Zakład Architektury Polskiej (ZAP) na Wydziale Architektury Politechniki Warszawskiej. Prace nadzorował Oskar Sosnowski, wizjonerski architekt i naukowiec.

Czy tego typu działania leżały w kompetencji ówczesnych architektów?

Kiedyś praca architekta polegała nie tylko na projektowaniu, ale także na zachowaniu dziedzictwa, czyli tego co powstało wcześniej. Inicjując powstanie ZAP, Sosnowski stworzył na Politechnice nowatorski zespół badawczy, który zajmował się katalogowaniem całej spuścizny architektonicznej odziedziczonej przez II Rzeczpospolitą. Wypuszczał swoich studentów „w Polskę”, by wykonywali pomiary cennych obiektów i je opisywali. Zgromadzono bardzo bogate materiały, które miały znaleźć się w monumentalnych „Dziejach budownictwa w Polsce”. Niestety, Sosnowski zginął w 1939 roku, a książka nigdy się nie ukazała. Pracownikom Politechniki udało się jednak przechować pewną część zbioru rysunków i fotografii bóżnic drewnianych. Piechotkowie oparli na tym swoją książkę. Sami nie mieli już szans, by obejrzeć barokowe i klasycystyczne synagogi, gdyż nie przetrwały one wojny.

Na wystawie znalazło się także miejsce dla autorów książki „Bóżnice drewniane”.

Jedną ze ścian poświęciliśmy Marii i Kazimierzowi Piechotkom. Widzowie znajdą tam m.in. wywiad z Marią Piechotkową, która kończyła pierwszy rok architektury, gdy wybuchała II wojna światowa, a z nieba leciały już bomby. Podczas wojny poznała swojego przyszłego męża Kazimierza, a ślub wzięli w dramatycznych okolicznościach, podczas Powstania Warszawskiego. To był znakomity duet. Zawsze tworzyli razem - zarówno projekty architektoniczne, jak i książki o architekturze synagogalnej.

Według jakiego klucza została zbudowana sama wystawa?

Wystawa to pięć przestrzeni poświęconych pięciu miejscowościom i pięciu tytułom prac Stelli. To, co łączy je z książką Piechotków, to właśnie przede wszystkim tytuły, wzięte przez Stellę od nazw miejscowości w których kiedyś były bóżnice. Każda przestrzeń jest opatrzona mottem, którym Stella komentował cykl „Polskich miasteczek”. Niektórym może się wydawać, że swymi pracami artysta nawiązywał bezpośrednio do konkretnych budowli obejrzanych na stronach książki Piechotków. To niekoniecznie właściwy trop do odczytania tajemnicy jego reliefów. Weźmy przykład „Bogorii”. Artysta mógł oglądać tylko jedną fotografię bóżnicy, ale wykonał aż pięć reliefów. W książce Piechotków znajdujemy wizerunki 69 bóżnic, Stella wykonał 42 rysunki, a w konsekwencji 40 „rodzin” prac wielkoformatowych (reliefów lub kolaży). W sumie powstało jednak aż 120 dużych prac, bo każdą z 40 kompozycji przetwarzał w kilku wersjach, oznaczanych rzymską numeracją.

Mam wrażenie, że po przejściu całej wystawy można trochę bardziej zrozumieć, w jaki sposób powstają prace Stelli i innych abstrakcjonistów. Czy taki był pomysł na tę wystawę?

To, w jaki sposób artysta dochodził od realistycznych fotografii i rysunków bóżnic do swoich abstrakcyjnych, czyli nieprzedstawieniowych prac, jest tajemnicą sztuki i samego twórcy. Jako odbiorcy tej sztuki musimy to sobie dopowiedzieć w oparciu o własną wiedzę, wyobraźnię czy możliwości postrzegania wzrokowego. Natomiast jako kuratorzy wystawy, podejmujemy trud naprowadzenia widzów na pewne tropy interpretacyjne, ułatwiające dojście do sedna. Podpowiadamy poprzez projekty zlokalizowane na antresoli. Do ich wykonania zaprosiliśmy współczesnych polskich artystów, którzy spróbowali zmierzyć się z procesem twórczym i myślowym Franka Stelli.

Odbyła się już inauguracja wystawy, na której pojawił się też Frank Stella. Jak mu podobał się efekt?

Stella był zadowolony. Cieszymy się tym wszyscy, bowiem kuratorzy zawsze nieco drżą o ostateczny efekt swych decyzji i odbiór wystawy przez jej głównego bohatera. Pamiętamy przy tym, że akceptując przed laty pomysł wystawy w Muzeum POLIN, artysta zgodził się na koncepcję zestawienia wizerunków bóżnic z własnymi pracami, udostępniając nam również szkice, które nigdy wcześniej nie były wystawiane. Nasza wystawa oparta jest o zasadę „work-in-process”: od inspiracji do wieńczącego wcześniejsze etapy obrazu wielkoformatowego. Poza tym doprowadziliśmy też do wyjątkowego spotkania nie tylko idei, ale także twórców. Na otwarciu 80-letni Frank Stella poznał Marię Piechotkową, która ma teraz 95 lat i utrzymuje się w świetnej formie intelektualnej. Właśnie wydała nową książkę o bóżnicach, a przygotowuje kolejne.


Jeśli jesteś zainteresowany patronatem naszemiasto.pl – napisz pod adres [email protected]
Jeśli chciałbyś zrobić projekt niestandardowy z naszemiasto.pl – napisz pod adres [email protected]


od 18 latnarkotyki
Wideo

Jaki alkohol wybierają Polacy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto