Wszystko wydarzyło się 9 maja 2000 roku. Tego dnia Katarzyna Domeracka, która za niespełna dwa miesiące miała świętować swoje 17-ste urodziny, przepadła bez wieści. Swojej babci, z którą mieszkała na warszawskim Mokotowie, powiedziała, że jedzie ze znajomymi nad Zalew Zegrzyński. Kobieta nie mogła wtedy wiedzieć, że widzi wnuczkę po raz ostatni.
"Rysopis: wzrost 156-160 cm, włosy długie, farbowane, jasnoblond, oczy jasne, mały nos, sylwetka szczupła" – informacja o zaginionej widnieje nadal na stronie Komendy Stołecznej Policji. Służby opublikowały dwa zdjęcia Katarzyny. Jedno to progresja wiekowa, ukazująca jak kobieta mogłaby wyglądać obecnie. Jednak w żaden sposób przez tyle lat nie pomogło to odkryć prawdy.
Warszawa. "Sprawa uległa obecnie przedawnieniu"
Pytamy Komendę Stołeczną Policji, jak wygląda kwestia poszukiwań Katarzyny po przeszło 21 latach. Podkomisarz Robert Koniuszy z Komendy Rejonowej Policji dla Mokotowa, gdy słyszy imię i nazwisko zaginionej, z miejsca odpowiada, że wie o którą sprawę chodzi. Dowiadujemy się, że pomimo pojawiających się w przeszłości różnych hipotez i tego, że sprawa zaginięcia tej kobiety wraca co jakiś czas w mediach, przełomu jakiegokolwiek brak.
- Prowadzenie działań poszukiwawczych nie przyniosło niestety rezultatu. Po tak wielu latach sprawa uległa przedawnieniu i została zawieszona. Aktualnie akta figurują jako poufne – mówi w rozmowie z nasza redakcją podkomisarz Koniuszy.
W 2000 roku sprawą zniknięcia młodej kobiety zajmował się jeden z ówczesnych funkcjonariuszy z wydziału kryminalnego na Mokotowie. Rozmowę z nim opisał na łamach Portalu Kryminalnego "Crime" Piotr "Pochuro" Matysiak, były policjant.
Warszawa. "Nie miała problemów z nauką, była typową nastolatką"
Z ustaleń śledczego wynikało, że Kasia była typową nastolatką, nie miała problemów z nauką, nie paliła ani nie eksperymentowała z alkoholem. Do babci na Mokotów wprowadziła się natomiast kilka dni przed tym tragicznym dniem, ponieważ nie potrafiła dogadać się z ojczymem. Szybko jednak policja wyklucza, aby partner jej matki, miał cokolwiek wspólnego ze sprawą zaginięcia dziewczyny.
Dlatego początkowo w kręgu podejrzanych znalazł się chłopak Kasi – Łukasz, który był od niej kilka lat starszy. To on w czasie przesłuchania przekazuje ówczesnemu funkcjonariuszowi z Mokotowa pamiętnik 17-latki. To natomiast rzuca nowe światło na sprawę.
Warszawa. Skrywała mroczną tajemnicę
Kiedy Kasia miała 10 lat ginie jej ojciec. Wówczas rodzinę wspiera ich wieloletni przyjaciel, znany warszawski prawnik, którego imię i nazwisko pada wielokrotnie w notatniku nastolatki. Jak ustaliły służby na podstawie zapisków z pamiętnika, po pewnym czasie relacja pomiędzy adwokatem, a młodą dziewczyną, staje się niezdrowa.
Mecenas z Warszawy miał założyć Katarzynie konto w banku i przesyłać jej pieniądze. Między tym dwojgiem dochodziło także do licznych spotkań w hotelach oraz wynajętym przez mężczyznę mieszkaniu, o czym nastolatka pisała w pamiętniku. Pojawiły się tam informacje o wysyłanych do domu adwokata listach, w celu skłócenia go z żoną. O dziwnej relacji pomiędzy prawnikiem, a zaginioną wspominały w czasie śledztwa również koleżanki dziewczyny.
Służby przesłuchały mecenasa, ale zabrakło dowodów. Wspomniany funkcjonariusz z Mokotowa podczas wizyty w domu adwokata zauważa but, zwykły, terenowy, na którym miała znajdować się plama z zaschniętą krwią. To ten but ma posłużyć w sprawie. Tak więc prokuratura wysyła znaleziony dowód do cywilnej uczelni w Gdańsku, gdzie można wykonać badania DNA. Wtedy but znika z laboratorium.
Matysiak opisuje także wizje wróżki, która mówi mamie zaginionej, że dziewczyna nie żyje. Wskazany zostaje las na Białołęce. Ale służby nic tam nie znajdują.
Na tym poszlaki się urywają. Przez 20 lat sprawę próbowało rozwiązać wielu funkcjonariuszy. Jednak bezskutecznie. Pod uwagę brano zarówno zabójstwo, jak i to, że dziewczyna mogła wyjechać, chcąc odciąć się bezpowrotnie od dotychczasowego życia.
"Osoby, które mogą pomóc w odnalezieniu Katarzyny, proszone są o kontakt z Komendą Rejonową Policji Warszawa II tel.: (22) 603-11-55, (22) 603-11-28 lub najbliższą jednostką Policji, dzwoniąc pod 997 i 112. Informację można także przekazywać za pośrednictwem poczty elektronicznej na adres: [email protected]" – apeluje policja.
Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?