Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Koncert Maty w Warszawie. Premierowe wykonanie "Młodego Matczaka". Co działo się na lotnisku Babice?

Piotr Wróblewski
Piotr Wróblewski
Mata przeplatał energiczne, dobrze wykonane numery ze słabszymi. Zaprezentował też, niespotykaną w polskim rapie, spektakularną oprawę wizualną. Koncert na Bemowie, choć trzeba go ocenić zdecydowanie na plus, był bardzo nierówny. Jednak Michał Matczak ma dopiero 21 lat. Ewidentnie potrzebuje czasu, ale potencjał ma bardzo duży. Cieszy też, że polski artysta potrafi zapełnić lotnisko.

Mata (Michał Matczak) 1 października wypuścił swoja drugą płytę "Młody Matczak", którą odtworzył w dniu premiery z barki pływającej po Wiśle, a już następnego dnia stał na scenie na lotnisku Babice. Koncert na Bemowie zapowiadano jako największy solowy występ polskiego rapera , debiutanckie wykonanie "Młodego Matczaka", a do tego jedyny koncert Maty z tym repertuarem w tym roku. Zainteresowanie było tak duże, że organizatorzy w ostatniej chwili zreorganizowali teren, by zmieścić wszystkich chętnych. W ostatniej puli wejściówki kosztowały aż 239 zł. Tyle co na Open'era. Ale i tak się rozeszły. Ostatecznie koncert oglądało około 40 tysięcy osób.

Równo o godzinie 20.00 reflektory rozświetliły zupełnie nietypową scenę. Złożona z kilku poziomów wyglądała trochę jak scenografia przedstawienia teatralnego, co zapewne było zasługą Krzysztofa Garbaczewskiego - reżysera teatralnego i reżysera koncertu. Teatralny wątek pojawił się też później. W czasie piosenki "67-410" zamaskowani aktorzy ruszyli w publiczność z manekinem, udając pogrzeb. Za nimi szła osoba z kadzidłem. Zaraz potem scena zgasła. Była to minuta ciszy dla zmarłego dziadka rapera. Nie był to jednak przełomowy moment koncertu. Publiczność doceniła raczej bardziej energiczne utwory. Ale od początku.

Koncert Maty w Warszawie. Premierowe wykonanie "Młodego Matc...

W pierwszym utworze "IKEA" Mata był wyraźnie zestresowany. 40 tys. osób na widowni musiało go zszokować. Jednak z czasem rozkręcił się. Dobrze wypadały "hity", jak "La la la (oh oh)" z White 2115, "Patoreakcja" - z tancerzami w czerwonych kominiarkach czy "Kiss cam (podryw roku)" z układem choreograficznym w tle i zabawą z publicznością. W numerze "Papuga" na scenie zobaczyliśmy Quebonafide i Malika Montanę. W kolejnych utworach pojawiali się inni goście: Gombao 33 czy Janusz Walczuk. Był też White 2115, który towarzyszył Macie w kilku utworach, a także sam wykonał piosenkę "California".

Największym zaskoczeniem - pozytywnym - była Young Leosia. Młoda raperka po utworze "Prawy do lewego" wykonała własny numer "Szklanki", świetnie przyjęty przez widownię. Znacznie słabiej wypadli natomiast znajomi Maty ze składu Gombao 33. Towarzyszyli mu jako hypemani, wspierając szczególnie w starszych utworach - "Gombao", "Prawy do lewego" czy "Schodki". Na końcu wykonali razem kawałek "Młody Bachor". Wyraźnie jednak odstawali poziomem od Młodego Matczaka.

Czy Mata "pozamiatał"? Oprawa koncertu w Warszawie

Dwóch reżyserów, ogromne sumy wydane na pirotechnikę oraz scenografię zwiastowały, że koncert będzie także wydarzeniem wizualnym. Rzeczywiście na scenie pojawili się tancerze i aktorzy. Nie zabrakło laserów, płomieni, a także confetti sypanego w widownię. Schodziło to jednak na drugi plan, ponieważ o oprawę zadbał przede wszystkim sam Mata.

Na początku "pływał" pontonem na rękach widowni, potem przechodził pomiędzy ludźmi (a niekiedy biegał), przybijał piątki, rozdawał wodę, a nawet przerwał koncert i prosił o interwencję służb, gdy zauważył że ktoś zasłabł. Pod maską imprezowicza zobaczyliśmy przejętego, skupionego chłopaka, który dbał by wszystko "zagrało". Kilka razy przebierał przebierał się, został oblany śmietaną - nawiązując do teledysku Szmata - a wielokrotnie prosił, by widownia śpiewała razem z nim lub odpalała światło z telefonów. Pod koniec koncertu Mata pojawił się na scenie razem z podwójnymi platynowymi płytami, które puścił w widownię. To jego nagroda za ponad 60 tys. sprzedanych egzemplarzy albumu "Młody Matczak". Niezły wynik biorąc pod uwagę, że płytę wypuszczono zaledwie dzień przed koncertem.

Podsumowując, Mata przeplatał energiczne, dobrze wykonane numery ze słabszymi. Koncert, choć trzeba ocenić zdecydowanie na plus, był bardzo nierówny. Widać było to po publiczności, która ewidentnie nie zdążyła się nauczyć tekstów nowszych utworów. Przy niektórych numerach bawiły się niemal wyłącznie pierwsze rzędy. Rozczarowanie pojawiło się przy piosence Kurtz, gdy na scenie zabrakło Taco Hemingwaya z którym Mata nagrał ten utwór. Nie było także Popka, kompana w "Nasza klasa ale to DRILL". Ale goście, którzy przyjechali na Bemowo, wnieśli wiele świeżości. Wspólne numery były najlepiej odbierane przez widownię. Miejscami pomagali DJ-e i układy choreograficzne, które czasem były jednak zbytnio przerysowane lub zwyczajnie nudne.

Z drugiej strony, przy najbardziej znanych piosenkach skakały nawet ostatnie rzędy fanów zgromadzonych na lotnisku Babice. Momentami koncert - swoim rozmachem - przypominał występy zagranicznych gwiazd rapu. I to zdecydowanie dobra wiadomość. Michał Matczak ma dopiero 21 lat. Ewidentnie potrzebuje jeszcze czasu, ale potencjał jest bardzo duży. Cieszy też, że polski artysta potrafi zapełnić lotnisko. Nawet mimo drogich biletów.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto