Kto poprowadzi schronisko dla zwierząt w Dyminach? Miasto ogłosiło konkurs

Ponieważ z końcem roku traci ważność umowa ze ŚTOZ o prowadzeniu schroniska i opiece nad bezdomnymi zwierzętami w Kielcach Urząd Miasta ogłosił kolejny konkurs szukając chętnego stowarzyszenia.- Zmieniły się warunki finansowe, wiadomo przecież, że jest kryzys i szukamy oszczędności. Chcieliśmy też uregulować pewne kwestie – przyznaje Grażyna Ziętal z wydziału ochrony środowiska i gospodarki komunalnej Urzędu Miasta.Cięcia są radykalne, bo dotacja została zmniejszona z 600 do 480 tys. zł i stowarzyszenie musi dołożyć minimum 20 procent tej sumy ze środków własnych. – Nie musi to być gotówka, może być praca czy też karma zdobywana na zbiórkach – wyjaśnia Ziętal.Miasto postawiło także inne warunki: ograniczyło kwoty przeznaczane na pensje do 30 proc. dotacji. – Obecnie na zatrudnienie kilkunastu osób personelu idą bardzo duże sumy – wyjaśnia wiceprezydent Czesław Gruszewski- Jest to trudne do przyjęcia, bo w innych schroniskach np. we Wrocławiu wiele spraw załatwia się wolontariuszami. U nas oni także są.Miasto zmienia również zasady udostępnienia schroniska. – Będzie on użyczany, po to by gospodarz bardziej dbał o obiekt – dodaje Ziętal.- Do tej pory z każdą naprawą biegano do Urzędu Miasta, nie dbano o obiekt tak, jak robi to prawdziwy właściciel.Co więcej, zwycięzca konkursu z otrzymanej sumy będzie pokrywał opłaty za media, do tej pory płacone oddzielnie przez UM. – NIK w czasie kontroli zwrócił nam uwagę, że to niezgodne z przepisami – wyjaśnia Gruszewski.Świętokrzyskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami Zwierzak prowadzące schronisko drugi rok już zapowiedziało, że te warunki są nie do przyjęcia. - W regulaminie jest mowa o karach za przyjmowanie ponadnormatywnej liczby zwierząt – mówi prezes ŚTOZ Katarzyna Szmidt.- To, co mamy robić z psami przywiązywanymi do bramy schroniska? Co ze szczeniakami z licznych miotów? W tym roku przyjęliśmy 600 psów, to pokazuje skalę problemu i zakazy jej nie rozwiążą.Grażyna Ziętal nie obawia się, że nie będzie chętnego do poprowadzenia schroniska w Dyminach. – Trzy stowarzyszenia już są zainteresowane – mówi. – Oferty jeszcze nie wpłynęły, ale termin mija dopiero 20 grudnia.Wiceprezydent także nie drży o losy schroniska. – Nawet jeśli, ten konkurs nie zostanie rozstrzygnięty ogłosimy go ponownie rozszerzając ofertę także do osób fizycznych. Na pewno nie będzie nim rządził PUK – zapowiada.Wiceprezydent podkreśla, że chce by schronisko prowadziło stowarzyszenie. – Potrzeba jednak większego zaangażowania a nie tylko żądań pod adresem miasta – mówi.Na pewno dobrej współpracy miasta i ŚTOZ-u nie służy proces jaki rozpoczął się przed kieleckim sądem. ŚTOZ zażądał zapłaty za psy odebrane ponad rok temu mieszkańcowi Białogonu, które w większości umieszczono w hotelikach. Miasto kilkakrotnie wzywało towarzystwo do przeniesienia ich do schroniska oraz do oddawania do adopcji, ŚTOZ odmawiał tłumacząc się brakiem miejsc w Dyminach oraz tym, że sąd nie pozbawił właściciela prawa do psów. – One nie są bezpańskie – tłumaczy Szmidt. Długi z tytułu trzymania psów w hotelikach w sierpniu wynosiły ponad 200 tys. zł. Do dzisiaj jest w nich kilkanaście zwierząt.O tym, czy kwoty te powinno pokryć miasto – o co wnioskuje ŚTOZ, zdecyduje sąd ale na razie nie wyznaczono terminu rozprawy.Lidia [email protected]