MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Łapa znów gasi pożar. Jest zdobycz Górnika

Paweł Balcerek
Górnik Łęczna wreszcie nie przegrał. Co prawda w Katowicach nie udało się zgarnąć pełnej puli, ale po trzech porażkach na inaugurację ligi, trzeba się cieszyć z tego, co jest.

Górnik Łęczna wreszcie nie przegrał. Co prawda w Katowicach nie udało się zgarnąć pełnej puli, ale po trzech porażkach na inaugurację ligi, trzeba się cieszyć z tego, co jest. – Wynik mógł być lepszy, ale z drugiej strony, nie krzywdzi żadnej z drużyn – przyznaje Tadeusz Łapa, który po raz kolejny ratuje łęcznian z opresji.

Szkoleniowiec przed meczem z GKS (0:0) zapowiadał spore roszady w wyjściowej jedenastce. Mecz od pierwszej minuty rozpoczęli Piotr Bronowicki, Wallace Benevente, Krzysztof Kazimierczak, Rafał Niżnik i Janusz Surdykowski. – Do momentu urazu Piotrek Bronowicki grał dobrze. Jego stroną rywale rzadko atakowali – ocenia Łapa. – Benevente robił to, co należało do środkowego obrońcy. Wygrywał pojedynki główkowe, uprzedzał rywali wślizgami. Z postawy Kazimierczaka także jestem zadowolony, chociaż było kilka sytuacji, w których nie grał pewnie. Z kolei Rafał Niżnik w pierwszej połowie był trochę zagubiony, trzy razy stracił piłkę w środku pola. Po zmianie stron był wartościowym zawodnikiem.

Remis został okupiony kontuzjami. – „Skuter” schodząc z boiska skarżył się, że ciągnie go przyczep mięśnia dwugłowego uda, mocno zbity bark ma Piotrek Karwan – zdradza trener. Najgroźniej wyglądał jednak uraz Veljko Nikitovicia. Kapitan Górnika ucierpiał w starciu z Tomaszem Hołotą. – Veljko był w niedzielę w szpitalu. Ma mocno stłuczone biodro i udo, po tym jak upadł na ziemię po starciu w powietrzu. Nie wiem, czy będę mógł na niego liczyć z GKS Tychy – smuci się Łapa. Na mecz pucharowy (początek w środę o godz. 17) łęcznianie udadzą się jutro. – Szykuje się sporo zmian. Zagrają ci, którzy ostatnio odpoczywali – zapowiada szkoleniowiec zielono-czarnych.

Wracając do meczu z GKS, najlepszą okazję do zdobycia bramki miał wprowadzony po przerwie Kamil Stachyra. W 82 min „Kapi” mocno uderzył z 10 m, ale bramkarz gospodarzy nie dał się zaskoczyć. Chwilę potem w barwach Górnika zadebiutował Damir Kojasević. – Nie zaliczy debiutu do udanych – mówi Łapa. Górnicy kończyli mecz w dziesiątkę. W 90 min drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę obejrzał Paweł Tomczyk.

GKS Katowice – Górnik Łęczna 0:0 Widzów: 3500. Sędziował: Paweł Pskit z Łodzi.

GKS Katowice: Gorczyca 6 – Sroka 5, Kamiński 6, Napierała 5, Niechciał 6 – Goncerz 5 (77 Górski), Cholerzyński 5, Hołota 5, Iwan 6, Plewnia 6 (82 Uszalewski) – Kaliciak 4 (53 Mikulenas 4). Trener: Adam Nawałka.

Górnik: Wierzchowski 6 – P. Bronowicki 6 (61 Tomczyk 4), Benevente 6, Karwan 5, Kazimierczak 5 – Bartoszewicz 6, Nikitović 5 (59 Stachyra 5), Niżnik 5 – Nazaruk 5 (82 Kojasević), Surdykowski 5, Nakoulma 5. Trener: Tadeusz Łapa.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Ważna zmiana na Euro 2024! Ukłon w stronę sędziów?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto