Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Las Jednaczewski. Łomżyńscy poszukiwacze zaginionego Wczoraj

Redakcja
Krystyna B
Kierunek - Las Jednaczewski.

Po ukazaniu się zdjęcia Manro z lasu Jednaczewskiego na którym widniał nietypowy nagrobek-kapliczka Stacha Konwy, kilka osób zaczęło na mnie naciskać: Idź, zobacz jak ten las teraz wygląda, zrób zdjęcia i napisz!
Naciskacze od wielu lat przebywają z dala od rodzinnego miasta i najwidoczniej zapomnieli, że to nie jest krótka wyprawa. Pamiętają tylko, że w tym lasku ćwiczyli na różnych urządzeniach ustawionych wzdłuż ścieżki zdrowia. Osobiście w Jednaczewiaku byłam... 18 lat temu! A wtedy to ja miałam kondycję, że ho ho! Odpisywałam proszącym, ze być może kiedyś, że być może trafi się okazja... Nie uśmiechał mi się samotny, wielokilometrowy spacer. W piątek wpadł mi w ręce Manro. Nawarzył piwa tym zdjęciem, to niech teraz wypiję go ze mną. I pojechaliśmy. Nic nie było tak, jak ja zapamiętałam. Gąszcz zgęstniał, a pod lasem zrobiono duży parking z ławeczkami i daszkami. Ładnie.
https://plus.google.com/u/0/photos/117002193189410578663/albums/60741185...
Manro od razu skierował się w stronę kapliczko-pomnika Stacha Konwy. Stoi, budzi wzruszenie, a Chrystus Frasobliwy coraz bardziej frasobliwy. Wokół walają się butelki po piwie, opakowania po papierosach. Tylko wielki dąb stoicko zrzuca żołędzie i przykrywa śmietnisko swoimi liśćmi. Podeszliśmy bliżej i totalny szok! Cała nagrobna zabytkowa kapliczka pokryta od góry do dołu i z każdej strony bazgrołami. Kilku wandali miało czelność nawet się podpisać! (Patrz video):

Manro klął jak szewc, ja zgrzytałam zębami. Piątkowy humorek diabli wzięli! Nasza cała rozmowa nie nadaje się do upublicznienia. Zawróciliśmy. Czas zacząć szukać „małpiego gaju", który powinien być dość blisko .Wszędzie gęstwina, często nie do przebycia. W obecnej ścieżce nie rozpoznałam dawnej ścieżki zdrowia i chcieliśmy zrezygnować. Na horyzoncie ukazał się jednak jakiś nobliwy, starszy pan jadący na rowerze.Jeden rzut oka na jego twarz i już byłam pewna: Mamy życzliwego informatora! Informator na dodatek okazał się miłym gawędziarzem. Zaproponował, że tuż przy dawnej odnodze ścieżki zdrowia rzuci nam dużą gałąź jako znak i popedałował. Miało być 100 metrów, ale żadnej gałęzi nawet śladu. Dodaliśmy kolejne 50 metrów i nic! Zawracamy! Zatrzymało nas wołanie Informatora, który zostawił rower w domu i pośpieszył nam z pomocą. 100 metrów było typowo góralskie, bo w rzeczywistości było to przynajmniej 4 razy tyle. Znaleźliśmy to, o czym pisali moi „naciskacze" i co ja sama zapamiętałam. To znaczy znaleźliśmy tylko nikłe szczątki dawnego toru przeszkód i nic więcej..

Wracając do domu żałowałam, że namówiłam Manro na poszukiwanie Wczoraj w lesie Jednaczewskim. Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal. 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto