Latarnie spadają na ulice

W czwartkowy wieczór zatelefonował do nas zdenerwowany mieszkaniec osiedla Letniego.
 
– Właśnie latarnia uliczna zwaliła się na chodnik – alarmował pan Henryk. – Szczęście, że akurat nikogo tam nie było. Ale to ruchliwe miejsce i co chwilę ktoś tamtędy przechodzi. Strach pomyśleć, co by się stało, gdyby jakiś człowiek akurat przy tej latarni szedł.
 
Mieszkańcy osiedla Letniego mówią, że to tylko jedna z wielu latarni, które już dawno powinny zniknąć z ulicy.
 
– Osiedle ma 22 lata, a nikt tam latarni nie wymieniał – mówi pan Henryk. – Są w fatalnym stanie, od dołu pordzewiałe, zniszczone. Nikogo nie dziwi, że zaczynają się walić. Tylko czekać, jak kolejne spadną. Niech szybko je wszystkie wymienią, bo jeszcze tragedia będzie.
 
Przy ulicy Pogodnej są dwa rzędy latarni, po jednym z obu stron jezdni. Świeci tylko jeden, od strony apteki. Ale zniszczone są wszystkie lampy.
 
– Tymi świecącymi zarządza energetyka, na drugi rząd latarni nie było chętnego i ostatecznie miasto się nimi zajmuje – mówi Stanisław Kazimierski, inżynier miasta. – Wiedzieliśmy, że ich stan jest kiepski i już wcześniej zdecydowaliśmy, że zrobimy z nimi porządek. Już jest wybrany wykonawca, który zajmie się wymianą latarni. Będzie to zrobione do końca września.
 
Mieszkańcy tego rejonu Stargardu chcą, by porządek z latarniami ulicznymi zrobiono też kawałek dalej, przy sąsiedniej alei Gryfa. Tam też słupy oświetleniowe są pordzewiałe, jeden od strony ulicy Pogodnej coraz bardziej jest przechylony.
 
– To problem nie tylko tego rejonu miasta – mówi Stanisław Kazimierski. – Będziemy rozmawiać z energetyką o tych miejscach, w których jest zagrożenie.
 
Stargardzianie chcą, by zrobiono przegląd wszystkich ulic i usunięto zniszczone lampy. Inna taka spadła jakiś czas temu na ulicy Przybosia.
 
– Chodzi przecież o bezpieczeństwo mieszkańców – mówi pan Henryk.