Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Legendarny żużlowiec opuszcza Unię Tarnów

Kamil Hynek
Według niepotwierdzonych wciąż informacji, Kołodzieja (jedzie pierwszy) ma zastąpić Krzysztof Kasprzak (drugi)
Według niepotwierdzonych wciąż informacji, Kołodzieja (jedzie pierwszy) ma zastąpić Krzysztof Kasprzak (drugi) archiwum
Jak grom z jasnego nieba spadła w ubiegłym tygodniu informacja o odejściu z tarnowskiego klubu Janusza Kołodzieja.

Mimo że tarnowianin skończył w tym roku dopiero dwadzieścia pięc lat, już teraz jest najwybitniejszym żużlowcem jakiego wychowała Unia Tarnów.

Dla drużyny spod znaku "Jaskółki" zdobył niemal wszystko, poczynając od złotego medalu IMP, kończąc na kolekcji wszystkich kasków (brązowego, srebrnego i złotego). Wydawało się, że Kołodziej jest dzieckiem szczęścia, a kolejne trofea, już na arenie międzynarodowej, to tylko kwestia czasu. Niestety, poza złotem DMŚJ nie osiągnął praktycznie nic wartościowego, choć zabrakło mu naprawdę niewiele.

Będąc w wielkiej formie pojechał na niewiele znaczące IME do duńskiego Holsted, podczas gdy miesiąc później we Wrocławiu czekała go impreza życia w gronie młodzieżowców - finał IMŚJ. Już wtedy Kołodziej emanował ambicją, której brakowało wielu innym jeźdźcom. I stało się.

W czasie czwartej serii europejskiego czempionatu "Janek" upadł na tor i złamał lewą rękę. Było jasne, że start na Stadionie Olimpijskim będzie wykluczony, a możliwy sukces - sprzątnął Robert Miśkowiak.

Brak "skalpu" z tej imprezy, to do tej pory jedna z dwóch największych porażek Kołodzieja. Ta druga, to powtarzający się brak kwalifikacji do cyklu GP, bo ciężko takim nazwać jeden bieg z rezerwy, w którym nie zdobywa się punktu.

Żużlowy świat zdążył jednak zadziwić. Jako dwudziestolatek poczuł namiastkę speedwaya na najwyższym poziomie, będąc w 2004 roku członkiem kadry narodowej na DPŚ, który rozegrano w słynącej z najtrudniejszych torów Wielkiej Brytanii.

Reprezentacja złożona z nieopierzonych młokosów (wszyscy wiodący seniorzy odmówili wtedy startu) robiła furorę, a angielscy komentatorzy wprost piali z zachwytu, obserwując szarże Kołodzieja czy jego kolegi Marcina Rempały.

Dlaczego więc od zawsze przywiązany do tarnowskich barw, bożyszcze miejscowych fanów, postanowił odejść w takim momencie, nie czyniąc tego w 2008 bądź 2009 roku, kiedy faktycznie były ku temu powody?

Wydaje się, że miejscowi działacze wykopali pod sobą nieświadomie dołek, zatrudniając na stanowisku trenera Romana Jankowskiego. Znający doskonale leszczyńskie realia szkoleniowiec, prawdopodobnie od nowego sezonu będzie w "Byczym" klubie menedżerem, a Janusz podąży jego tropem, zamieniając Unię z Tarnowa na tę z Leszna.

Jednym z powodów, dla którego po dziewięciu latach "Jasiek" opuszcza Tarnów, jest rzekomo obiecana dzika karta na inauguracyjne zawody GP.

Czy jednak wartość jednego turnieju opłaca się kłaść na szalę z rzeszą oddanych sponsorów i kibiców
w rodzimym klubie?

Przekonamy się wkrótce, a teraz nie pozostaje nic innego, jak życzyć Januszowi powodzenia w kontynuowaniu kariery. Szkoda, że już na "obczyźnie".

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto