Niedzielne spotkanie miało dać odpowiedź, czy stołeczny zespół po paru dobrych meczach podtrzyma formę. Do tej pory było tak, że po szczęśliwych zwycięstwach, m.in. ze Śląskiem Wrocław (1:0) i Lechem Poznań (2:1), przychodziły słabsze występy. Patrząc na wynik rywalizacji z Górnikiem (2:1) test został zaliczony. Legia wygrała w lidze trzeci raz z rzędu, a czwarty, jeśli wliczymy w to mecz w Pucharze Polski. Jeśli jednak chodzi o jej grę, to wciąż widać, że nie radzi sobie z atakiem pozycyjnym.
W pierwszej połowie i na początku drugiej gospodarze niby mieli wszystko pod kontrolą. Częściej byli przy piłce, wygrywali większość pojedynków. Wszystko jednak kończyło się przed polem karnym. Dopiero w 53. min, gdy bramkę dla gości zdobył Daniel Sikorski (syn Witolda, który strzelał gole dla Legii w latach 80.), piłkarze Skorży zostawili w tyle założenia taktyczne i ruszyli do ataku. Wtedy też wreszcie stworzyli sytuacje bramkowe. Zmarnowali je jednak m.in. Michał Kucharczyk i Sebastian Szałachowski.
- Nie mieliśmy dobrego dnia. Przez większość czasu łamaliśmy sobie zęby na rywalach. Nie graliśmy tak, jak chcieliśmy. Stracona bramka postawiła nas w trudnej sytuacji. Wkradła się nerwowość i musieliśmy postawić wszystko na jedną kartę - stwierdził Skorża.
Zwycięstwo udało im się wydrzeć dopiero w ostatnich minutach meczu. Jak zwykle zresztą w tym sezonie na Łazienkowskiej.
- Na szczęście mamy Tomka Kiełbowicza, który ma świetnie ułożoną lewą stopę. Dwa rzuty wolne i dwie doskonałe asysty, które dały nam trzy punkty - chwalił obrońcę trener.
Na słowa uznania zasłużyli też Maciej Iwański i Radović, który po raz kolejny ośmieszał rywali. Na tę chwilę to piłkarz, o którym można napisać, że robi różnicę. - Imponuje mi jego spokój, gdy ma piłkę na połowie przeciwnika. Świetnie radzi sobie w tłoku - mówił Skorża. Nieco gorzej prezentował się Manu. Jednak ich trójka przypominała grę w trzy kubki, pod którymi ukryta jest piłeczka, a goście nie mogli połapać się, z której strony nadejdzie atak.
- Zakładaliśmy, że przeciwnik będzie się bronił, a my będziemy musieli grać atakiem pozycyjnym. Do tego potrzebowaliśmy graczy zaawansowanych technicznie. Dlatego na boisku szukałem miejsca dla Iwańskiego i Radovicia. Nie wychodziło nam to jednak najlepiej i musimy nad tym pracować - wyjaśnił szkoleniowiec Legii, która w następnej kolejce podejmie lidera ligi Jagiellonię Białystok.
Legia Warszawa - Górnik Zabrze 2:1 (0:0)
Bramki: Radović 88, Mezenga 90 - Sikorski 53.
Sędziował: Hubert Siejewicz (Białystok). Widzów: 17 887.
Legia: Machnowski - Rzeźniczak, Astiz, Komorowski, Kiełbowicz - Manu, BorysiukI, Vrdoljak (62 Szałachowski), Iwański (81 Mezenga), Radović - Kucharczyk (90 Jędrzejczyk). Trener: Maciej Skorża.
Górnik: Stachowiak - BembenI, BanaśI, Danch, Magiera - Zahorski, Pazdan (46 Jop), Marciniak, KwiekI, Wodecki (90 Jonczyk) - Sikorski (79 Balat). Trener: Adam Nawałka.
Tomasz Bajerski po meczu Abramczyk Polonia Bydgoszcz - Orzeł Łódź
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Oddano hołd ofiarom Zbrodni Katyńskiej. Złożono wieniec na grobie Kazimierza Sabbata
- Szef MSZ: Albo Rosja zostanie pokonana, albo będzie stała u naszych granic
- Lecisz do Londynu? Uważaj. Na słynnym lotnisku rozpoczynają się strajki
- Niedziela była wspaniała. A jaki będzie poniedziałek? Sprawdź prognozę pogody