Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Legia w dwie minuty wygrała z Górnikiem 2:1

Tomasz Biliński
Dziewięć z trzynastu. To nie jest nowy system obstawiania w zakładach bukmacherskich ani też losowanie lotto. To stosunek goli strzelonych przez piłkarzy Legii Warszawa ze stałych fragmentów gry do bramek zdobytych w ogóle w tym sezonie w lidze. Dwie ostatnie wbili w meczu 11. kolejki ekstraklasy przeciwko Górnikowi Zabrze. - Trenujemy je tyle, ile potrzeba - mówił uśmiechnięty na konferencji trener legionistów Maciej Skorża.

Niedzielne spotkanie miało dać odpowiedź, czy stołeczny zespół po paru dobrych meczach podtrzyma formę. Do tej pory było tak, że po szczęśliwych zwycięstwach, m.in. ze Śląskiem Wrocław (1:0) i Lechem Poznań (2:1), przychodziły słabsze występy. Patrząc na wynik rywalizacji z Górnikiem (2:1) test został zaliczony. Legia wygrała w lidze trzeci raz z rzędu, a czwarty, jeśli wliczymy w to mecz w Pucharze Polski. Jeśli jednak chodzi o jej grę, to wciąż widać, że nie radzi sobie z atakiem pozycyjnym.

W pierwszej połowie i na początku drugiej gospodarze niby mieli wszystko pod kontrolą. Częściej byli przy piłce, wygrywali większość pojedynków. Wszystko jednak kończyło się przed polem karnym. Dopiero w 53. min, gdy bramkę dla gości zdobył Daniel Sikorski (syn Witolda, który strzelał gole dla Legii w latach 80.), piłkarze Skorży zostawili w tyle założenia taktyczne i ruszyli do ataku. Wtedy też wreszcie stworzyli sytuacje bramkowe. Zmarnowali je jednak m.in. Michał Kucharczyk i Sebastian Szałachowski.

- Nie mieliśmy dobrego dnia. Przez większość czasu łamaliśmy sobie zęby na rywalach. Nie graliśmy tak, jak chcieliśmy. Stracona bramka postawiła nas w trudnej sytuacji. Wkradła się nerwowość i musieliśmy postawić wszystko na jedną kartę - stwierdził Skorża.

Zwycięstwo udało im się wydrzeć dopiero w ostatnich minutach meczu. Jak zwykle zresztą w tym sezonie na Łazienkowskiej.

- Na szczęście mamy Tomka Kiełbowicza, który ma świetnie ułożoną lewą stopę. Dwa rzuty wolne i dwie doskonałe asysty, które dały nam trzy punkty - chwalił obrońcę trener.

Na słowa uznania zasłużyli też Maciej Iwański i Radović, który po raz kolejny ośmieszał rywali. Na tę chwilę to piłkarz, o którym można napisać, że robi różnicę. - Imponuje mi jego spokój, gdy ma piłkę na połowie przeciwnika. Świetnie radzi sobie w tłoku - mówił Skorża. Nieco gorzej prezentował się Manu. Jednak ich trójka przypominała grę w trzy kubki, pod którymi ukryta jest piłeczka, a goście nie mogli połapać się, z której strony nadejdzie atak.

- Zakładaliśmy, że przeciwnik będzie się bronił, a my będziemy musieli grać atakiem pozycyjnym. Do tego potrzebowaliśmy graczy zaawansowanych technicznie. Dlatego na boisku szukałem miejsca dla Iwańskiego i Radovicia. Nie wychodziło nam to jednak najlepiej i musimy nad tym pracować - wyjaśnił szkoleniowiec Legii, która w następnej kolejce podejmie lidera ligi Jagiellonię Białystok.

Legia Warszawa - Górnik Zabrze 2:1 (0:0)
Bramki: Radović 88, Mezenga 90 - Sikorski 53.
Sędziował: Hubert Siejewicz (Białystok). Widzów: 17 887.
Legia: Machnowski - Rzeźniczak, Astiz, Komorowski, Kiełbowicz - Manu, BorysiukI, Vrdoljak (62 Szałachowski), Iwański (81 Mezenga), Radović - Kucharczyk (90 Jędrzejczyk). Trener: Maciej Skorża.
Górnik: Stachowiak - BembenI, BanaśI, Danch, Magiera - Zahorski, Pazdan (46 Jop), Marciniak, KwiekI, Wodecki (90 Jonczyk) - Sikorski (79 Balat). Trener: Adam Nawałka.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Tomasz Bajerski po meczu Abramczyk Polonia Bydgoszcz - Orzeł Łódź

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto