Legia wygrywa z Górnikiem. Lech Mistrzem Polski [FOTO]

Źródło: Agencja TVN/x-news

Bardzo długo kibice Legii musieli czekać na to, by ich drużyna zagrała z polotem, dominując przeciwnika w każdym aspekcie gry. Przed ostatnią kolejką nadzieja stołecznych piłkarzy na obronę tytułu były nikłe – musieli pokonać Górnika i liczyć na to, że Lech przegra w Poznaniu z Wisłą. „Walczcie wytrwale, by mistrz powrócił w blasku i chwale” - głosiło hasło efektownej oprawy zaprezentowanej przed meczem przez kibiców z Żylety. Okrasili ją środkami pirotechnicznymi, które zadymiły boisko na tyle, że mecz przy Łazienkowskiej (oraz pozostałe trzy w grupie mistrzowskiej) rozpoczął się z kilkuminutowym opóźnieniem.

Zawodnicy Henninga Berga nie potrzebowali raczej dodatkowej motywacji, ale niesieni fantastycznym dopingiem od początku wzięli się do pracy. Aktywny na lewym skrzydle był Michał Kucharczyk, niespełna kwadrans po pierwszym gwizdku mógł zaskoczyć Pavelsa Šteinborsa mocnym strzałem z dystansu, Łotysz wybił jednak piłkę na rzut rożny. Chwilę później był już bezradny. Po akcji prawą stroną piłka trafiła w pole karne, wprost pod nogi „Kuchego”. Ten nie zastanawiał się długo i uderzeniem z pierwszej piłki wpakował ją do siatki. Później pobiegł w stronę ławki rezerwowych Górnika i wykrzyczał w jej stronę kilka słów – prawdopodobnie niezbyt pochlebnie ocenił ich zaangażowanie w przegranym 1:6 meczu z Lechem.

Źródło: Agencja TVN/x-news

Po kilku minutach Kucharczyk znów pokonał bramkarza gości, sędzia dopatrzył się jednak pozycji spalonej przy tym jak wybiegał do prostopadłego podania i gola nie uznał. Blisko szczęścia w końcówce pierwszej połowy był też Dominik Furman, który mógł zaskoczyć Šteinborsa klasycznym „centrostrzałem” z rzutu wolnego. Wcześniej Legia doznała poważnego osłabienia formacji ofensywnej. W 23. minucie Orlando Sa po jednej z akcji doznał kontuzji mięśniowej i opuścił boisko trzymając się za nogę. Portugalczyka zastąpił Marek Saganowski.

Na przerwę legioniści schodzili z jednobramkową zaliczką. Marzeń o mistrzostwie nie rozwiewał wynik z Poznania, gdzie Lech bezbramkowo remisował z Wisłą. Goście byli jednak dalecy od szturmowania bramki Macieja Gostomskiego – oddali na nią jeden strzał, niecelny.

Źródło: Agencja TVN/x-news

Po zmianie stron Legia dalej dominowała, co potwierdziła bramką na 2:0 w 56. minucie. Lewą flanką pognał nie kto inny jak „Kuchy King”, strzelił z całej siły, piłka odbiła się jeszcze od Mariusza Magiery i wpadła do siatki. Złośliwi żartowali, że piłkarz Górnika uczcił w ten sposób pożegnanie z Legią Jacka Magiery – ten po 18 latach spędzonych w stolicy (ostatnio jako trener zespołu rezerw) odchodzi z klubu. Nieszczęśliwy strzelec nie zdecydował się jednak na zadedykowanie bramki ikonie klubu z Łazienkowskiej.

Źródło: Agencja TVN/x-news

Drużyna Henninga Berga była blisko powiększenia prowadzenia, m.in. po efektownym strzale przewrotką Tomasza Brzyskiego. Bardziej niż wydarzenia na boisku kibiców interesowały jednak doniesienia z Poznania. Chyba nigdy tak wiele osób w Warszawie nie ściskało kciuków za Wisłę. Długo utrzymujący się bezbramkowy wynik sprawiał, że jedna akcja mogła odwrócić bieg historii. Legioniści nie doczekali się jednak informacji o cudzie nad Wartą. Musieli zadowolić się srebrnymi medalami za wicemistrzostwo Polski. O brak zaangażowania do wiślaków nie mogą mieć pretensji. Tytuł stracili na własne życzenie - przegrywając dziewięć meczów w sezonie.

Źródło: Press Focus/x-news

Czytaj też: Festiwal Belly Dance Warszawa 2015. Mistrzynie tańca brzucha pokazały co potrafią [FOTO]