W autokarze na Śląsk znaleźli się Jakub Rzeźniczak i Tomasz Kiełbowicz. Zabrakło natomiast Inakiego Astiza, którego występ w niedzielnym meczu do momentu wyjazdu z Warszawy był niewiadomą.
Oprócz Hiszpana Skorża nie mógł skorzystać z Takesure'a Chinyamy (narzeka na ból w kolanie) i Sebastiana Szałachowskiego (doznał kontuzji podczas piątkowego treningu). Alejandro Cabral, który z powodu lekkiego urazu opuścił ostatnie treningi przed wyjazdem do Chorzowa, usiadł na ławce rezerwowych i to, co oglądał, nie było przyjemnością.
Mecz przypominał spotkanie sprzed dwóch tygodni z GKS Bełchatów (0:2). Już na początku spotkania efektowny rajd prawym skrzydłem zaliczył Manu. Jego strzał obronił jednak Krzysztof Pilarz. Po zaledwie kilku minutach przewagi legionistów coraz lepiej grali gospodarze. Efektem tego był tylko jeden gol. "Tylko", bo do przerwy piłkarze Ruchu powinni strzelić ich jeszcze kilka.
- Postawa drużyny w pierwszej połowie jest nie do przyjęcia. Zależało nam, by pokazać się z dobrej strony. Liczyłem, że niektórzy zawodnicy zrehabilitują się za spotkanie z Bełchatowem. Niestety, tak się nie stało. Po kwadransie wydawało się, że kontrolujemy sytuację na boisku, ale później zagraliśmy zbyt pasywnie. Po golu nie potrafiliśmy zrobić nic, aby odrobić straty. Zamiast lepiej, było gorzej. Niestety, dobrze graliśmy tylko po przerwie, a to za mało - nie krył rozgoryczenia na konferencji trener Skorża.
Wiele obiecywano sobie po powrocie do składu Rzeźniczaka. Jednak gra 24-letniego piłkarza, dla którego był to pierwszy występ w tym sezonie po kontuzji, jakiej doznał na obozie w Grodzisku Wielkopolskim (złamana kość jarzmowa), była fatalna. O ile w ofensywie jeszcze jakoś dawał radę, to w defensywie rywale z łatwością go mijali. Natomiast wybijane przez niego piłki częściej trafiały do piłkarzy Ruchu niż do kolegów z drużyny.
Osobną kwestią pozostaje jego bezmyślność. W 70. min po nieudanym zagraniu gospodarzy piłka zmierzała na aut. "Rzeźnik", zamiast osłaniać ją przed Łukaszem Janoszką i pozwolić futbolówce przekroczyć linie, zaatakował barkiem piłkarza Ruchu. Sędzia Paweł Gil bez wahania pokazał mu żółtą kartkę. A że była to jego druga kara indywidualna, to wyleciał z boiska. - Zachowanie Kuby jest karygodne i nie zamierzam go bronić - krótko ocenił szkoleniowiec legionistów.
Była to czwarta z rzędu porażka 0:1 Legii w Chorzowie. Po pięciu kolejkach stołeczny klub zajmuje 10. miejsce. To i tak dobrze, biorąc pod uwagę szczęśliwe zwycięstwo w ostatnich minutach z Cracovią (2:1).
- Narasta w nas frustracja. Wszyscy spodziewali się innych wyników i pozycji w tabeli. Tymczasem, jak jest, każdy widzi. Jeszcze nigdy nie miałem takich problemów z zespołem. Są kłótnie, są problemy i jak najszybciej muszę sobie z nimi poradzić - zakończył trener Skorża.
MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?