Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Legia znowu poległa w Chorzowie. Zespół Macieja Skorży przegrał z Ruchem 0:1

Tomasz Biliński
Przed wyjazdowym meczem z Ruchem Chorzów trener Legii Warszawa Maciej Skorża sprawiał wrażenie zadowolonego i pewnego siebie. I nic w tym dziwnego. W końcu do składu pomału wracają obrońcy. Czyli piłkarze z formacji, z którą stołeczny zespół ma w tym sezonie najwięcej problemów. Jednak w trakcie, a już tym bardziej po spotkaniu, wesołej miny nie miał. Prowadzona przez niego drużyna po kiepskiej grze, zwłaszcza w pierwszej połowie, przegrała już trzeci mecz w tym sezonie. I to z zespołem, który przed rozpoczęciem rozgrywek pozbył się najlepszych graczy.

W autokarze na Śląsk znaleźli się Jakub Rzeźniczak i Tomasz Kiełbowicz. Zabrakło natomiast Inakiego Astiza, którego występ w niedzielnym meczu do momentu wyjazdu z Warszawy był niewiadomą.

Oprócz Hiszpana Skorża nie mógł skorzystać z Takesure'a Chinyamy (narzeka na ból w kolanie) i Sebastiana Szałachowskiego (doznał kontuzji podczas piątkowego treningu). Alejandro Cabral, który z powodu lekkiego urazu opuścił ostatnie treningi przed wyjazdem do Chorzowa, usiadł na ławce rezerwowych i to, co oglądał, nie było przyjemnością.

Mecz przypominał spotkanie sprzed dwóch tygodni z GKS Bełchatów (0:2). Już na początku spotkania efektowny rajd prawym skrzydłem zaliczył Manu. Jego strzał obronił jednak Krzysztof Pilarz. Po zaledwie kilku minutach przewagi legionistów coraz lepiej grali gospodarze. Efektem tego był tylko jeden gol. "Tylko", bo do przerwy piłkarze Ruchu powinni strzelić ich jeszcze kilka.

- Postawa drużyny w pierwszej połowie jest nie do przyjęcia. Zależało nam, by pokazać się z dobrej strony. Liczyłem, że niektórzy zawodnicy zrehabilitują się za spotkanie z Bełchatowem. Niestety, tak się nie stało. Po kwadransie wydawało się, że kontrolujemy sytuację na boisku, ale później zagraliśmy zbyt pasywnie. Po golu nie potrafiliśmy zrobić nic, aby odrobić straty. Zamiast lepiej, było gorzej. Niestety, dobrze graliśmy tylko po przerwie, a to za mało - nie krył rozgoryczenia na konferencji trener Skorża.

Wiele obiecywano sobie po powrocie do składu Rzeźniczaka. Jednak gra 24-letniego piłkarza, dla którego był to pierwszy występ w tym sezonie po kontuzji, jakiej doznał na obozie w Grodzisku Wielkopolskim (złamana kość jarzmowa), była fatalna. O ile w ofensywie jeszcze jakoś dawał radę, to w defensywie rywale z łatwością go mijali. Natomiast wybijane przez niego piłki częściej trafiały do piłkarzy Ruchu niż do kolegów z drużyny.

Osobną kwestią pozostaje jego bezmyślność. W 70. min po nieudanym zagraniu gospodarzy piłka zmierzała na aut. "Rzeźnik", zamiast osłaniać ją przed Łukaszem Janoszką i pozwolić futbolówce przekroczyć linie, zaatakował barkiem piłkarza Ruchu. Sędzia Paweł Gil bez wahania pokazał mu żółtą kartkę. A że była to jego druga kara indywidualna, to wyleciał z boiska. - Zachowanie Kuby jest karygodne i nie zamierzam go bronić - krótko ocenił szkoleniowiec legionistów.

Była to czwarta z rzędu porażka 0:1 Legii w Chorzowie. Po pięciu kolejkach stołeczny klub zajmuje 10. miejsce. To i tak dobrze, biorąc pod uwagę szczęśliwe zwycięstwo w ostatnich minutach z Cracovią (2:1).

- Narasta w nas frustracja. Wszyscy spodziewali się innych wyników i pozycji w tabeli. Tymczasem, jak jest, każdy widzi. Jeszcze nigdy nie miałem takich problemów z zespołem. Są kłótnie, są problemy i jak najszybciej muszę sobie z nimi poradzić - zakończył trener Skorża.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto