MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Lekarze pomagają pacjentom w szpitalu "Kliniczna" oszukać raka

Jolanta Gromadzka-Anzelewicz
- W tym szpitalu uratowali nam życie - twierdzą Zofia (od lewej) i Lidia z Lublina
- W tym szpitalu uratowali nam życie - twierdzą Zofia (od lewej) i Lidia z Lublina
Do Kliniki Ginekologii Onkologicznej w Gdańsku Zofia Warowna przyjechała aż z Lublina. - Otworzyli mi brzuch i zamknęli - podsumowuje swój pobyt w lubelskim szpitalu.

Do Kliniki Ginekologii Onkologicznej w Gdańsku Zofia Warowna przyjechała aż z Lublina.
- Otworzyli mi brzuch i zamknęli - podsumowuje swój pobyt w lubelskim szpitalu. Rak jajnika był tak zaawansowany, że nie nadawał się do operacji.

- Najpierw trzeba podać chemię - tłumaczył pan doktor. Zofia zgodziła się bez wahania. Ostatni wlew cytostatyków dostała tuż po świętach. Wiedziała już, że jest dobrze, bo marker raka jajnika spadł niemal do zera. Nikt jej jednak operacji nie proponował. - Po miesiącu marker znów był bardzo wysoki - wspomina Zofia. - Moja córka wpadła w panikę. Na internetowym forum kobiety powtarzały - rak jajnika - tylko klinika w Gdańsku. Chwyciła za słuchawkę, zadzwoniła "w ciemno". Dziś pani Zofia jest już po operacji. Z Lidią Winiarską, która leży w sali obok, poznały się jeszcze w szpitalu w Lublinie. Zofia śmieje się, że jej matkuje, bo Lidka nie ma jeszcze 50 lat. Za to los jej nie oszczędzał. Wpierw rak zaatakował jedną pierś, potem drugą. Po matce jest nosicielką uszkodzonego genu BRCA1, który ryzyko raka piersi i jajnika zwiększa aż do 85 proc. Po amputacji piersi Lidia prosiła lekarzy, by na wszelki wypadek usunęli jej kobiece narządy, uznali jednak, że nie ma ku temu powodów. Badanie USG wykazało bowiem, że ginekologicznie jest zdrowa. Ubiegłej wiosny poczuła się jednak słabo. Przez dobrych kilka miesięcy onkolodzy tylko rozkładali ręce. Dopiero we wrześniu odkryli, że przyczyną dolegliwości Lidii jest rak i to obu jajników. Operacja, kuracja taksolem.
- Kończymy leczenie - usłyszała któregoś dnia. Chore jajniki udało się wyciąć, ale został guz. Jest nieoperacyjny.
- Nie chciałam się poddać - po bladym policzku Lidii spływają łzy. Na stronie - rak jajnika - forum - znalazła informacje o sukcesach ośrodka w Gdańsku. O tym, że Klinika Ginekologii Onkologicznej daje nadzieję kobietom, którym żaden szpital nie chce już pomóc. O tym, że ma ona największe doświadczenie w chemioterapii dootrzewnowej. W Lublinie NFZ takiego leczenia nie refunduje.
- Operujemy pacjentki z Lublina, Koszalina, Szczecina, Poznania - przyznaje prof. Janusz Emerich, szef Kliniki Ginekologii Onkologicznej. Nie ma tygodnia, by o pomoc tutejszych lekarzy nie zwracały się jedna, dwie pacjentki z różnych stron Polski.
Dzięki nim zresztą Szpital "Kliniczna" zarobił w ubiegłym roku prawie 700 tys. zł ponad kontrakt z NFZ.
- Pierwszeństwo mają jed-nak chore z Pomorskiego. Z rozpoznaniem raka sromu, szyjki czy trzonu macicy, przyj-mowane są na operację bez ko-lejki. Gdy rozpoznania nie ma, kobieta trafia na oddział dzienny, po zabiegu czeka 10 dni na wynik badania i dopiero na jego podstawie lekarz decyduje o operacji. Pacjentka jest wzywana do szpitala. Każdego dnia ginekolodzy przeprowadzają tu 8-10 operacji. Zatrudniony w klinice onkolog od razu ustala schemat dalszego leczenia.
- Po operacji chora powinna jak najszybciej dostać chemioterapię - potwierdza prof. Emerich. Gdy klinika nie miała oddziału chemioterapii, nie raz zdarzało się, że kobiety czekały na tego rodzaju leczenie nawet 4-5 tygodni. Po takim czasie nie miało ono już tak naprawdę sensu.
- Nie wolno się poddawać - twierdzi Tasija Kaloguidou, pielęgniarka oddziałowa z chemioterapii. Choć rak jajnika uważany jest za zabójcę numer jeden, wiele pacjentek kliniki żyje z tą chorobą nawet kilkanaście lat. Przechodzą kolejne operacje, trudne leczenie, walczą o każde pół roku. Codziennie dwanaście łóżek oddziału chemioterapii jest zajętych przez pacjentki. To tylko ciut mniej niż w Wojewódzkim Centrum Onkologii, które ma takich miejsc 17. Od stycznia z pomocy kliniki skorzystało ponad 300 kobiet. Wśród nich Zofia i Lidia z Lublina. Dla lekarzy nie mają słów uznania.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

STUDIO EURO PO HOLANDII

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Lekarze pomagają pacjentom w szpitalu "Kliniczna" oszukać raka - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto