Łomżyńskie zmory

Czekam na bardzo ważny telefon od mojej doktor. Miała mnie od razu zawiadomić, jak przyjdą wyniki. Podałam numer aparatu stacjonarnego.
Dzwoni z samego rana, biegnę i walę kolanem o krzesło, a tu słodki głosik: czy to pani Irena K? Mamy zaszczyt zaprosić panią na pokaz...
Nie słucham, odkładam słuchawkę. Słyszę tralala komórki i biegnę do stołu, gdzie ją położyłam. Kurcze, jakaś reklama. Odkładam komórkę, bo dzwoni stacjonarny: Dzień dobry tu jakaś tam, proponuje mi naukę gotowania na parze.
Już mnie zaczyna nosić. Znowu dzwoni, pełna nadziei i niepokoju odbieram; Dzień dobry, czy mam przyjemność...warczę, że tak i słyszę zaproszenie do hotelu Gromada na pokaz nowych kosmetyków. Trzaskam słuchawką, a komórka śpiewa swoje tralala. Chyba się na mnie uwzięli!
"...telefony telefony
gdzie dzwonić mam
jaki numer mam wykręcić
do kogo z was?
Na kogo wypadnie, na tego bęc, a wypada chyba tylko na mnie! Przez 4 godziny odebrałam jeszcze wiele propozycji nie do odrzucenia i zaproszeń. Obiecywali mi nawet, że jak przyjdę na jakiś pokaz to dostanę super nagrodę! Bywa, że jak zaczną namawiać, kusić i proponować to już od 8-ej rano do 21-ej wieczorem! Staram się być miła, bo to przecież czyjaś praca, ale ile można torturować człowieka ?! Telefony są drogie, może tańsze byłyby reklamy w Internecie, ulotki i plakaty i wtedy nie musieli by wysłuchiwać warczenia jakiejś Ireny? Po 13-ej zadzwoniłam do swojej doktor. Bardzo sympatyczna, ale zasadnicza kobieta. Teraz z kolei ja usłyszałam warczenie, że cztery razy próbowała się do mnie dodzwonić i za każdym razem telefon był zajęty. A ja tak na niego czekałam ! Dzisiaj sama pójdę do niej, odbiorę wyniki, wytłumaczę, a nawet usprawiedliwię te namolne panienki, przez które mam zszargane nerwy i duży siniak na nodze
PS. Pamiętacie tekst Krysi "Mój dom, moja twierdza"? To ja wam powiem, że mój dom też przez te telefony jest jak otwarty na przestrzał korytarz. Każdy telefoniczny intruz czuje się w nim jak u siebie.