Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Małego boćka nie chcieli rodzice. Przygarnęli go ludzie [wideo]

Łukasz Ernestowicz
Łukasz Ernestowicz
- Na razie nie ma sił, żeby samodzielnie chodzić. Ale to się zmieni - mówią Karina Babczyńska (z lewej) i Izabela Połczyńska
- Na razie nie ma sił, żeby samodzielnie chodzić. Ale to się zmieni - mówią Karina Babczyńska (z lewej) i Izabela Połczyńska Piotr Bilski
- Jest osłabiony, ale najważniejsze, że ma apetyt - cieszą się pracownicy schroniska zwierząt w podgrudziądzkim Węgrowie, do którego trafiło porzucone pisklę bociana.

Ten maluch ma wyjątkowe szczęście. Choć początek życia zaliczył pechowo.- Został najprawdopodobniej wyrzucony z gniazda przez swoich rodziców. Zdarza się, że bociany robią tak z najmniejszymi i najsłabszymi pisklętami, kiedy wiedzą, że nie będą w stanie wykarmić wszystkich maluchów - mówi Karina Babczyńska, pracowniczka grudziądzkiego schroniska dla zwierząt.Bociek zanim tam trafił był przekazywany z rąk do rąk. Najpierw piszczącego pod gniazdem znalazł go właściciel posesji w Rogóźnie, na której znajduje się bocianie gniazdo. Wezwał strażaków.- Zastanawialiśmy się czy nie włożyć go z powrotem do rodziny, ale mogliby go nie przyjąć. Tym bardziej, że zwierzak miał już kontakt z ludźmi. Poza tym bociani dom znajduje się na linii energetycznej. Trzeba byłoby wyłączyć prąd - relacjonuje akcję ratunkową Janusz Staszczyk z OSP w Rogóźnie. - Przekazaliśmy go urzędnikom z ochrony środowiska w gminie.Podstawą jego diety są dżdżownice i ślimakiO tym, że bociek ma trafić do schroniska w podgrudziądzkim Węgrowie zdecydował wójt gminy Rogóźno. Samorząd nie pokryje jednak kosztów leczenia i opieki nad ptakiem. Utrzymanie spadnie na schronisko.- Pisklę nie odniosło żadnych obrażeń po upadku z gniazda. Nic sobie nie złamało - mówi Izabela Połczyńska, ze schroniska. - Jest pod opieką weterynarza. Maluch w schronisku przebywa od dwóch dni. Na razie nie chodzi, ale z każdą godziną nabiera sił. Gdy tylko staje się głodny, woła swoje przyszywane mamy ze schroniska.- W zasadzie to albo je, albo śpi. Codziennie otrzymuje dwie miski robaków wykopanych z ziemi. Bardzo mu smakują. Podałyśmy mu także trzy ślimaki. Jednak nie przypadły mu do gustu tak bardzo jak dżdżownice - śmieją się Izabela i Karina.Na prawdziwą żabę i inne bocianie smakołyki, pisklę będzie musiało jeszcze trochę poczekać.Bociek nie ma jeszcze imienia, ale z pewnością je niebawem otrzyma.- Będziemy musiały mu je nadać, bo wygląda na to, że długo u nas pozostanie. Do czasu, aż wyrośnie na dorosłego bociana i będzie mógł odlecieć na południe - dodaje Izabela Połczyńska.Widzisz cierpiące zwierzę? ReagujPodobne wypadki z udziałem bocianów zdarzają się co roku. W schronisku w Węgrowie na rekonwalescencji przebywało już kilka takich ptaków.Jeśli widzimy zranionego bociana lub inne dzikie zwierzę wezwijmy weterynarza. Jeśli zwierzęciu zagraża bezpośrednie niebezpieczeństwo możemy zadzwonić do strażaków. Możemy również zaalarmować wydział ochrony środowiska w urzędzie gminy lub powiatowego lekarza weterynarii. Te instytucje powinny się zająć rannymi lub chorymi zwierzętami.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Małego boćka nie chcieli rodzice. Przygarnęli go ludzie [wideo] - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto