Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Marsz Niepodległości w Warszawie z punktu widzenia strażnika marszu

knp_pulawy
knp_pulawy
W zalewie medialnych informacji będących głównie propagandowym bełkotem, chcielibyśmy opowiedzieć o naszych doświadczeniach z Marszem Niepodległości z punktu widzenia Straży Marszu. Ludzi działających bezpośrednio przy jego organizacji.

I aby nie było wątpliwości: robiących to za darmo, poświęcając swój czas, pieniądze. Ryzykując własnym zdrowiem dla bezpieczeństwa innych. Działanie było wspólne z Autonomicznymi Nacjonalistami.
Wiele osób komentujących przebieg samego Marszu nie zdaje sobie sprawy ze skali tego przedsięwzięcia. Z trudności i kosztów jakie należy ponieść. Jak również z tego jakie, organizatorzy i służby porządkowe mają prawa. Ważne jest abyście Państwo wiedzieli jaki jest zakres kompetencji osób działających przy organizacji i w imieniu organizatorów.
Zacznijmy od tego, że nie ma możliwości oskarżania organizatorów Marszu o to, że dopuścili do dołączenia się do niego bandyterki. Jedynie służby państwa mają prawo do legitymowania i weryfikowania tożsamości obywateli. Więc organizatorzy nawet gdyby chcieli, to tego zrobić nie mogą. Może na takie zgromadzenie przyjść każdy.
Drugim poważnym ograniczeniem jest fakt, iż zgromadzenie odbywa się w konkretnym miejscu i czasie. Organizator odpowiada za porządek TYLKO w zakresie wykazanym w zgłoszeniu zgromadzenia. JEŚLI KTOŚ TAKIE ZGROMADZENIE CHCE OPUŚCIĆ, TO NIE MA MOŻLIWOŚCI ZABRONIĆ MU TEGO!!! Nawet jeśli ktoś chce robić rozróby poza terenem zgromadzenia, za to organizator nie może odpowiadać. I nie może mu w opuszczeniu zgromadzenia przeszkodzić. Wystarczy użyć „magicznej formuły", czyli powiedzieć: „Opuszczam zgromadzenie publiczne", i nawet policja nie może takiego człowieka w miejscu zgromadzenia zatrzymać. Bo dopóki nie zostanie na czymś złapany, nie można mu nic zrobić, co najwyżej spisać. Poza terenem zgromadzenia za bezpieczeństwo odpowiadają służby państwa.
Jak już państwo wiecie to, co organizatorzy mogli, a czego nie mogli, możemy przejść dalej. Nasza grupa odpowiadała za czoło Marszu, czyli banery z przodu przed Marszem i aby uczestnicy Marszu nie wychodzili przed te banery.
Niestety już na początku Marszu uczestnicy zostali zaatakowani przez zamaskowane osoby, które obrzuciły Marsz kamieniami i innymi podobnymi przedmiotami. Są na to świadkowie. Nawet mieszkańcy Puław uczestniczący w Marszu, ale nie zaangażowani w jego organizację. Dziwnym trafem rzucający uciekli do tzw. „skłotu" (czyli budynku, który sobie zajęli i za niego nie płacą. Tak między nami, to ja też chciałbym dostać bezpłatne lokum w centrum Warszawy). Na dachu skłotu były przygotowane kamienie i koktajle mołotowa, jak też kamery. No i mieli tam swoją „obronę Częstochowy". Tu moim zdaniem organizatorzy popełnili błąd, ponieważ powinni w tym momencie wezwać policję, aby zrobiła z tymi skłotowcami porządek.
Niestety wokół Marszu kręciły się grupki chuliganerii i zadymiarzy. Środek Marszu był spokojny. Potem, jeszcze przed ambasadą FR przed marsz wyskoczyły takie grupki i zaczęły zadymę z policją. Udało się to opanować Straży, zrobiliśmy kordon, którym zepchnęliśmy najbardziej krewkich z powrotem do Marszu. O spaleniu budki strażnika stojącej PRZED ambasadą a nie na jej terenie, nie wiemy nic, bo nie byliśmy świadkami tego zajścia. W tym czasie blokowaliśmy przejście pomiędzy ambasadą a hotelem.
Następnie pobiegliśmy przed bramę główną ambasady FR, gdzie pojawiliśmy się jeszcze przed oddziałami prewencji. Ustawiliśmy się w poprzek bramy, a następnie po przybyciu oddziałów policji, po uzgodnieniu z ich dowódcą stanęliśmy przed kordonem policyjnym oddzielając maszerujących od oddziałów policyjnych. Po dołączeniu dalszych oddziałów Straży utworzyliśmy szpaler trzymający się pod ręce. Po delegalizacji Marszu, oddziały Policji zamknęły ulicę Belwederską rozdzielając Marsz. Ale po negocjacjach pozwoliły przejść. I tu właśnie można było zobaczyć to, kto szuka przygód. Rzadko byli „kibole" czy narodowcy. To gówniarzeria, która wypiła piwko, nałożyła sobie kominiarki z trupimi czaszkami a potem kozakowała w tłumie. Czasem człowiek miał ochotę, albo któremuś przyłożyć, albo przepuścić, aby policja zrobiła z takim porządek. Taki właśnie jest efekt „bezstresowego wychowania", tych tak zwanych wykluczonych, z którymi rodzice nie mogą sobie poradzić, bo nawiedzeńcy postarali się aby, takie małolaty miały prawa, ale żadnych konsekwencji i odpowiedzialności za to co robią. Z drugiej strony słyszeliśmy wiele razy podziękowania od ludzi za to co robimy. I wtedy właśnie czuliśmy sens wykonywania tego co robiliśmy.
Po przejściu Marszu (a staliśmy pod ambasadą prawie godzinę) utworzyliśmy szpaler który zgarniał maruderów i kierował wszystkich na Agrykolę.
Musimy podkreślić bardzo odpowiedzialne zachowanie Policji. Gdyby pod ambasadą wkroczyła naprawdę bardzo zdecydowanie, to mogłoby się zakończyć dużą ilością ofiar. Widać było, że nie zależy im na konfrontacji z tak dużym tłumem ludzi. I widać było bardzo, że im też zależy na spokojnym zakończeniu tej manifestacji.
Nie wszystko udało się tak jak powinno. Ale z roku na rok ilość ludzi się zwiększa, ilość zadym zmniejsza. Miejmy nadzieję, że za rok będzie lepiej.

od 12 lat
Wideo

Niedzielne uroczystości odpustowe ku czci św. Wojciecha w Gnieźnie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto