Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Miasto tonie w psich odchodach

Redakcja
Ten pies, biegający bez opiekuna, zaatakował mnie tuż przy wyjściu z klatki schodowej
Ten pies, biegający bez opiekuna, zaatakował mnie tuż przy wyjściu z klatki schodowej edy
Akcja "Posprzątaj po swoim psie" nie przyniosła oczekiwanych rezultatów. Właściciele psów w większości nie sprzątają po swoich pupilach, a Gorzów tonie w psich odchodach.

Dlaczego tak się dzieje? Lenistwo, brak wyobraźni, a może brak odpowiedniej edukacji? Wiadomo, czym skórka za młodu nasiąknie... Spacer z psem w centrum Gorzowa to istny tor przeszkód. Trzeba uważnie patrzeć pod nogi, aby nie wdepnąć w minę. Często obserwuję ludzi spacerujących ze swoimi pupilami. Na palcach jednej ręki można policzyć tych, którzy po nich sprzątają. Niedawno, tuż za apteką Strywald, zapytałem właścicielkę psa, dlaczego po nim nie posprzątała. Pani z uśmiechem na twarzy odpowiedziała, że nie stać ją na zakup przystosowanych do tego celu torebek. Torebki nie są jednak wymówką. Od lat sprzątam po swoim psie, używając jednorazowych (ostatnio ekologicznych) torebek po zakupach. Są wygodniejsze w użyciu i łatwiej można usunąć psie odchody z trawnika.
Problem psich odchodów nie jest jednak jedynym problemem. Coraz częściej psy biegają po naszych osiedlach luzem. Nieodpowiedzialni właściciele wypuszczają je z domu bez żadnej opieki i bez kagańca. Dzieje się tak też w ścisłym centrum Gorzowa. Przykładem tego może być m.in. ulica Łużycka. Zwierzęta nie tylko zanieczyszczają trawniki, ale też są niebezpieczne dla otoczenia. W ciągu ostatnich dwóch miesięcy, spacerując ze swoim pupilem, zostałem trzykrotnie zaatakowany przez biegające w pobliżu psy. Do ataku doszło przy Przychodni Lekarskiej Hipokrates, Parku Wiosny Ludów i na chodniku przy ul. Łużyckiej. W pierwszych dwóch przypadkach właściciele spacerowali ze swoimi psami, ale zwierzęta nie były na uwięzi. W ostatnim przypadku zaatakowany byłem przez psa (na zdjęciu powyżej), który biegał po podwórku bez opieki właściciela. Oczywiście, psy nie atakowały mnie, tylko mojego czworonoga. Nie zmienia to jednak faktu agresji. Trudno jest się bronić przed takim atakiem. Ja z tych zdarzeń wyszedłem bez szwanku, ale pies został trochę okaleczony. Kierowany doświadczeniem nabyłem ostatnio gaz pieprzowy. Stał się on nieodłącznym towarzyszem naszych spacerów.
Jak jeszcze długo będziemy tolerować takie zachowania właścicieli psów? Czy i kiedy nasze trawniki będą wolne od psich odchodów? Kiedy ludzie uzmysłowią sobie, że miasto nie jest prywatnym folwarkiem i zaprzestaną wypuszczania zwierząt bez opieki? To tylko niektóre pytania. Być może, dobrym rozwiązaniem byłaby edukacja w tym kierunku już w przedszkolach, szkołach...Wiadomo, czym skórka za młodu nasiąknie...Póki co, coraz bardziej rozumiem słowa znanego mecenasa o pokoleniu i sedesie... 

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto