Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Michał Piróg: nie żałuję żadnej krytyki [wywiad]

Karolina Eljaszak
Karolina Eljaszak
Z tancerzem, choreografem i najbardziej kontrowersyjnym jurorem programu You Can Dance, Michałem Pirógiem, rozmawiamy o jego drodze do tańca, komercjalizacji sztuki i słowach krytyki.

Karolina Palczewska:**Za chwilę rozpocznie się ostatni casting do czwartej edycji programu You Can Dance. Jakie emocje? Michał Piróg:** Raczej ciekawość, kto dostanie ostatnie bilety, a tym samym, kto pojedzie z nami do Portugalii. Przed Warszawą zawsze jest obawa. Może się okazać, że przyjadą sami najlepsi, a przecież część biletów już rozdaliśmy. Czy nie będziemy żałować? Czy jesteś mądry, bo przyjechałeś na ostatni czy jesteś głupi, że przyjechałeś na ostatni. Być może mądrzejsi byli ci, co przyjechali na pierwsze castingi i już mają bilety.

Dlaczego właśnie Warszawa wywołuje takie obawy?
Magia stolicy niezależnie od państwa jest tak wielka, że to właśnie ją traktuje się jako główny ośrodek, do którego warto pojechać. Ja wybrałbym najmniejsze miasto, gdzie są największe możliwości i największe prawdopodobieństwo, żeby się dostać. Tymczasem uczestnicy, nie wiem czemu, nie chcą myśleć racjonalnie i wybierają najtrudniejsze bastiony do zdobycia.

Żałujesz jakiejś decyzji o odrzuceniu kandydata?
W pierwszej edycji zależało nam na jednej z uczestniczek, ale jej pracodawcy rzucali nam kłody pod nogi. Gdyby nie powiodło jej się w dalszych etapach, być może nie miałaby dokąd wracać, straciłaby pracę. Musieliśmy podjąć decyzję za nią. Być może cienkie Bolki z nas, ale nie podjęliśmy takiego ryzyka.

Jaka choreografia bardziej Ci się podoba? Klasyczna czy oryginalna, nowatorska?
Na choreografię w ogóle nie zwracam uwagi. Umówmy się, to są ludzie, którzy są tancerzami, a nie choreografami. Nie mogą płacić ceny za to, że mają złą choreografię.
Jeśli ktoś ma feralnie dobraną choreografię, ale widać, że ma potencjał, to zazwyczaj odsyłamy go do choreografa i chcemy przyjrzeć mu się jeszcze raz.

Masz jakieś rady dla osób, które zastanawiają się nad udziałem w kolejnych edycjach? Może specjalny trik, który cię wyjątkowo połechta?
Nie ma takiego. Tancerz to zawód artystyczny. Jeśli ktoś zaczyna kombinować "może temu się przypodobam, albo tamtej", to wcześniej czy później odpadnie. Nie będzie w stanie zrobić dobrze wszystkim. Należy podejmować decyzje zgodnie z tym, co mamy w środku. Albo to, co czujemy podoba się innym, albo tego nie akceptują. Wtedy trzeba próbować dotrzeć do tej wyselekcjonowanej grupy ludzi. Artyści undergroundowi też są potrzebni. Mało tego, coraz więcej ludzi chce oglądać offowe, nietuzinkowe produkcje. Trzeba wierzyć w to, co się robi. Błagam, przecież to jest tylko program, na tym świat się nie kończy. Jak działamy w zgodzie ze sobą – to jest fajne.

Co sądzisz o idei programu You Can Dance? Wyszukuje osobowości, daje szansę im zaistnieć, czy komercjalizuje, zabija sztukę?
Siłą rzeczy program telewizyjny musi komercjalizować. Gdybyśmy dali szansę osobie o niezwykle nowatorskim sposobie tańca, skazalibyśmy ją na publiczny lincz, co z resztą niejednokrotnie zrobiliśmy. By zrozumieć awangardę, trzeba z nią obcować. Jeżeli chcę w programie komercyjnym pokazać awangardę, muszę być przygotowany na to, że dostanę potwornego kopa w tyłek, a to cholernie zaboli. Albo liczyć na cud, że coś zaskoczy. Oczywiście jest to ryzykowne. Jeśli ktoś ma na tyle odwagi – niech próbuje. Racjonalnie, ja bym odmawiał. I odradzał. Niejednokrotnie ludzie, którzy próbują czegoś nowego, wypadają bardzo blado w porównaniu do tych ułożonych pod publiczność.

Żałujesz swojej krytyki pod adresem któregoś z tancerzy?
Nigdy w życiu. Nie, nie, nie. Czasami żałuję, że gdzieś tam odzywają się we mnie resztki sumienia, by nie powiedzieć komuś mojej opinii dobitnie. Czasami nie chcemy skrzywdzić ludzi, bo widać, że nie mają najmocniejszej psychiki. Nie mają zdrowego spojrzenia na siebie, nie mają dystansu, popełniają te same błędy. Co więcej, popadają w jeszcze większe tarapaty. Wybierają jeszcze gorsze utwory, jeszcze gorszą stylizację, mają jeszcze gorsze pomysły. I twierdzą, że to my jesteśmy bez serca, że nie chcemy dać upustu ich wielkiemu talentowi. Dlatego czasami warto jest powiedzieć wszystko szczerze - to jest złe, to jest za krótkie, to jest za duże, w głowie masz bardzo mało, spróbuj stworzyć siebie jeszcze raz.

Co powiesz osobom, które zastanawiają się nad zawodem tancerza. Warto dać z siebie tak dużo na te kilka lat.
Zawód tancerza, jak każdy zawód artystyczny jest zajęciem dla ludzi z jajami. Jak się ich nie ma, i nie ma się wiary w siebie, to lepiej się za to nie brać. Oczywiście możesz czuć, że to jedyna droga, ale spotkać po drodze gro osób, które powiedzą, że Ci się nie uda. To ważne na kogo trafimy. Jeśli wtedy pojawią się wątpliwości, czy jesteś wystarczająco dobry, nie zastanawiaj się - zbierz cztery litery, idź do kogoś, kto się na tym zna, poproś o fachową opinię. Jeśli w wieku 40, czy 50 lat stwierdzisz „kurcze, wolałem tańczyć” to będzie już za późno. Jeśli myślisz o czymś poważnie, rób to.

Jak wyglądała w takim razie twoja droga do tańca?

Taniec mnie zaskoczył. Nie chiałem tańczyć. Jakikolwiek wysiłek sportowy był dla mnie zabroniony. Lekarze mówili: „broń cię Panie Boże, nigdy nie próbuj żyć aktywnie”. Byłem małym, cherlawym dzieckiem z astmą i porażeniem mięśni kończyn dolnych, więc taniec był z mojej głowy wypierany. Zdecydowałem się więc na teatr dramatyczny, a będąc w szkole, gdzie przygotowywałem się do tego zawodu, obejrzałem teatr tańca. Właśnie wtedy nastąpiło to, o czym już mówiłem - w głębi duszy poczułem, że to jest właśnie kierunek artystyczny, który mnie interesuje. Pomimo wszelkich zakazów ze strony lekarzy i rehabilitantów postanowiłem spróbować. Powiedziałem, że jeśli nie dam rady, ugną mi się nogi, to przyznam im rację. I dałem radę. Oczywiście płacę za to – mam lepsze i gorsze momenty, ale dzisiaj jestem w stanie powiedzieć, że związałem się z zawodem, z którego jestem dumny, bo mnie ukształtował. Na pewno nie byłbym tym kim jestem, gdybym był weterynarzem. Chyba żaden zawód na świecie nie dałby mi tego, co dał taniec, mimo że wiązało się z tym duże ryzyko. Udało się. Z jakim skutkiem – to wasza ocena.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto