Migiem, czyli skrót wydarzeń sportowych

Koszykarze Polonii Azbud i Polonii 2011 odpoczywali przed ostatnią kolejką rundy zasadniczej. Dla Polonii Azbud będzie to szansa na zajęcie 7 miejsca w tabeli i uczestnictwo w play-offach. Wraz z zespołami Czarnych Słupsk, PBG Basketu Poznań i Znicza Jarosław mają po 36 punktów (bilans 11-14) i szanse na zajęcie miejsc od 7 do 10. Najważniejsza dla nich jest wygrana w meczu ze Sportino Inowrocław, która daje im 8 miejsce. Sportino, pomimo, że nie ma szans na utrzymanie w PLK może sprawić jeszcze niemiłą niespodziankę. Jeśli dodatkowo Znicz Jarosław przegra z AZS Koszalin to warszawscy koszykarze zakończą rundę na miejscu 7.

Polonia 2011 nie awansuje już z miejsca 13., ale może jeszcze zaszkodzić Czarnym Słupsk, wykluczając ich z play-offów. Ponadto trwają rozmowy na temat wykupienia przez władze Polonii 2011 "dzikiej karty", która umożliwiłaby im grę w przyszłym sezonie w PLK. Regulamin przyznawania "dzikiej karty" oraz "specjalnej dzikiej karty" został złożony do akceptacji i po świętach powinno być wiadomo więcej na ten temat.

Siatkarze AZS PW nie dali rady we własnej hali pokonać zawodników z Radomia, dzięki czemu po dwóch meczach nie ma lidera w walce o utrzymanie w PlusLidze. Przegrali zresztą na własne życzenie, po raz kolejny prezentując nierówną grę i popełniając sporo prostych błędów. Trener Panas dał zawodnikom wolną niedzielę, aby mogli spędzić choć jeden dzień z rodzinami i zapowiada ostre przygotowania przed kolejnym meczem, który odbędzie się w najbliższy piątek w Radomiu.

Piłkarze Legii Warszawa w meczu z Lechem Poznań, który został przedwcześnie okrzyknięty "hitem 23 kolejki ekstraklasy", ulegli gospodarzom 0:1, przez co coraz mniej liczą się w walce o mistrzostwo. Od początku spotkania Lech wyraźnie górował nad stołeczną drużyną, która nie przegrała wyżej tylko dzięki doskonałej grze Muchy. Jednego gola zabrał "kolejorzowi" również sędzia, Hubert Siejewicz, który zamiast podyktować rzut karny dał Lewandowskiemu żółtą kartę za symulowanie. Sytuację Legii utrudnia dodatkowo fakt, że Ruch zremisował na własnym boisku ze Śląskiem. W rezultacie Legia znalazła się na 4 miejscu tabeli ze stratą 8 punktów do prowadzącej w tabeli Wisły oraz 4 punktów do drugiego Lecha i 1 punktu do Ruchu.

Mecz pomiędzy liderem, Wisłą Kraków i stołeczną Polonią można by nazwać najdziwniejszym spotkaniem tego weekendu. Na boisku o nawierzchni, która z trudnością nadawałaby się do treningu Czarne Koszule twardo odpierały ataki walczącej o powiększenie przewagi na fotelu lidera drużyny z Krakowa. Słaba skuteczność gości ułatwiała stołecznym piłkarzom grę ale oni sami nie mieli koncepcji, co zrobić z przejętą piłką. W rezultacie do 90 minuty meczu na tablicy widniał stan bezbramkowy. Sędzia, z związku z licznymi przerwami w grze, doliczył jeszcze 4 minuty do czasu gry. Minutę później Łukasz Piątek, mając 5 kolegów z pola w zasięgu podania postanowił z niewiadomych przyczyn posłać piłkę w kierunku Przyrowskiego. Ten nie trafił ręką w piłkę, która niespodziewanie podskoczyła na kępie trawy i mógł tylko bezradnie patrzeć, jak zmierza prosto do siatki. Dzięki świątecznemu prezentowi Polonii krakowscy piłkarze mocniej usadowili się na szczycie tabeli. A sytuacja Polonii stała się jeszcze bardziej nieciekawa. Wraz z Odrą Wodzisław zamykają oni tabelę ekstraklasy i tylko mały krok dzieli ich od spadku do I ligi.

Zawodnicy Warsaw Eagles trenowali przed pierwszym spotkaniem na własnym boisku. Dla nich sezon dopiero się rozpoczyna, ale wysoka porażka w pierwszym meczy z The Crew pokazuje, że przed nimi sporo pracy.

Zobacz również:
Migiem, czyli skrót wydarzeń sportowych - 29 marca