Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Modik Warszawa. Najstarszy salon fryzjerski w stolicy o krok od zamknięcia. Czy uda się go uratować?

Barbara Woźnica
Barbara Woźnica
Salon fryzjerki Modik na Barskiej
Salon fryzjerki Modik na Barskiej facebook.com/modik.barska
Salon fryzjerski Modik, przy ul. Barskiej 3 jest najstarszym salonem fryzjerskim w Warszawie. Rodzinna firma zaczęła działać jeszcze przed wojną, w 1933 roku. Nieprzerwanie była w rękach jednej rodzinie. Teraz jednak zakończy swoją historię. Wykończył ją lockdown i brak wsparcia ze strony państwa.

Modik Warszawa. Najstarszy salon fryzjerski w stolicy o krok od zamknięcia

Rodzinna firma Modik została założona jeszcze przed II wojna światową. Od samego początku zakład związany był z Ochotą. Przy ul. Barskiej 3 strzygły się całe pokolenia warszawiaków. - Firmę założyli moja babcia z dziadkiem w 1933 roku. Działalność salonu została przerwana przez wojnę, jednak wrócili do pracy zaraz po jej zakończeniu. Później do biznesu dołączył mój wujek i mój tata. A kilka lat temu ja przejąłem salon - mówi Hubert Pilewicz, właściciel Modika.

Salon fryzjerki Modik na Barskiej

Modik Warszawa. Najstarszy salon fryzjerski w stolicy o krok...

Lata największej popularności salonu przypadały na lata 70. i 80 dwudziestego wieku. Wtedy salon pracował na dwie zmiany i zatrudniał 12 fryzjerów. Do salonu już przed godziną 8 rano ustawiały się kolejki chętnych do strzyżenia. Przez Modik przewinęły się całe pokolenia mieszkańców Ochoty.

- Przychodziły do nas babcie, później ich córki, a teraz wnuczki - opowiada pan Hubert. Dla wielu z nich był to pierwszy fryzjer. Najstarszy klient przychodzi do salonu już od 70 lat. Całkiem spora rzesza korzysta z usług Modika około 40 lat - dodaje właściciel salonu.

Dwie fryzjerki związane z Modikiem pracują tu już kilkadziesiąt lat - jedna 20 a druga 40.

Przez ostatnie 88 lat przez salon przewinęło się sporo sławnych osób. - W naszych progach gościliśmy Jana Machulskiego, Zbigniewa Wodeckiego, Jacka Wszołę, Jacka Gmocha, Andrzeja Gołotę i Julię Kamińską wspomina pan Hubert.

Upadek firmy z tradycjami

Gdy pan Hubert Pilewicz przejmował od taty interes, zakład nie był w dobrej kondycji. Jednak nowy właściciel miał ogromną motywację i chęć do pracy. Przeprowadził w salonie remont, zawalczył o klientów, wprowadził salon do sieci. Te działania zaczęły przynosić efekty. Modik potroił liczbę klientów. Przyciągał ich dobrą atmosferą i przystępnymi cenami. Gdy sytuacja wydawała się już być stabilna i salon na nowo miał całkiem dobrą pozycję przyszła pandemia i kolejne lockdowny.

Salon fryzjerki Modik na Barskiej

Modik Warszawa. Najstarszy salon fryzjerski w stolicy o krok...

- Znowu powróciliśmy do niewielu ponad stu klientów miesięcznie. A do tego brak wsparcia ze strony państwa - mówi pan Hubert. Przez 13 miesięcy jego firma otrzymała jedynie 8 i pół tysiąca złotych pomocy.

Z każdym miesiącem sytuacja salonu robiła się coraz trudniejsza. Z każdym miesiącem rósł dług w spółdzielni mieszkaniowej, od której Hubert Pilewicz wynajmuje lokal. W końcu spółdzielnia wypowiedziała mu umowę najmu. Właściciel salonu, który ma kilkudziesięcioletnią tradycję podjął decyzję o zamknięciu

Po 88 latach w rękach jednej rodziny i w jednym miejscu kończymy naszą wieloletnią przygodę z fryzjerstwem. W imieniu całej swojej rodziny chciałbym serdecznie podziękować wszystkim osobom które przez te lata przyczyniały się do istnienia naszej firmy. Gdyby nie wy nie było by firmy - tymi słowami pan Huber żegna się z rodzinnym salonem.

Obecna sytuacja finansowa w żaden sposób nie pozwala mu na podjęcie rozmów ze spółdzielnią. Kolejny lockdown, strach klientów, którzy ograniczyli w ostatnim roku wizyty w salonie sprawiły, że salon Modik zniknie z mapy Warszawy.

Czy uda się uratować salon?

Na portalu zrzutka.pl, przyjaciele pana Huberta założyli zbiórkę na ratowanie salonu.

Salon fryzjerski Huberta Pilewicza jest salonem pokoleniowym założonym 88 lat temu.Nie możemy zaprzepaścić szansy i nie pomóc mu ...Niech historia nadal trwa...Nie dajmy się pandemii...I nie bądźmy obojętni na takie trudne sytuację życiowe - czytamy w opisie zbiórki.

Aby salon mógł przetrwać potrzebnych jest zebranie 50 tys. złotych. Pieniądze muszą do końca tygodnia trafić do spółdzielni mieszkaniowej.
Czy zbiórka pieniędzy na ratowanie salonu okaże się deską ratunkową dla pana Huberta i jego salonu? O tym przekonamy się już niebawem. Na razie udało się zebrać ponad 6 tys. złotych.

Zobaczcie też:

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto