MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Na nową halę do koszykówki jeszcze trochę poczekamy

Redakcja
W czasie największych imprez na widowni hali przy ul. Chopina jest naprawdę ciasno. Najlepiej wiedzą o tym kibice, którzy są w stanie poświęcić wiele dla swojej ukochanej drużyny. Znoszą więc cierpliwie wszystkie niewygody.
W czasie największych imprez na widowni hali przy ul. Chopina jest naprawdę ciasno. Najlepiej wiedzą o tym kibice, którzy są w stanie poświęcić wiele dla swojej ukochanej drużyny. Znoszą więc cierpliwie wszystkie niewygody. Tomasz Rusek
O tym, jak bardzo w mieście potrzeba hali sportowej z prawdziwego zdarzenia z dużą widownią można było się przekonać podczas niedawnego pojedynku KSSSE ASZ PWSZ Gorzów z ekipą Polkowic o finał Ekstraligii.

Drużyn nie brakuje
 
A przecież w Gorzowie istnieje nie tylko kosz. Jest też ekstraklasowa piłka ręczna i grająca na niższym poziomie rozgrywek ekipa siatkarzy. Pierwsza z tych drużyn gra w szkolnym obiekcie przy ul. Szarych Szeregów i tam też zdarzały się nadkomplety. Druga ekipa gra w hali przy Czereśniowej. Budynek przypomina ruderę. Na jego remont w tym roku pójdzie milion złotych. Ale widownia pozostanie kilkusetmiejscowa. Czyli mała.
 
Jednak najbardziej porządnego miejsca do walki potrzebują nasze koszykarki. Po tym, jak w pięknym stylu awansowały do finału polskiej Ekstraligii i zdobyły szansę na pokazanie się w Eurolidze (taka koszykarska liga mistrzów), grać w ładnym, ale ciasnym obiekcie przy ul. Chopina już nie przystoi (a i władze Euroligii najpewniej na to nie pójdą).
 
Dlatego trener naszych akademiczek Dariusz Maciejewski mówił nam niedawno wprost: - Budowa nowego, kilkutysięcznego obiektu jest warunkiem koniecznym. Nie tylko mi było przykro, że na godzinę przed meczem z CCC wiele osób nie weszło na trybuny. Ale to świadczy tylko o tym, że koszykówka w Gorzowie stała się bardzo popularna.

Plan się nie powiódł
 
Hala miała powstać przy ul. Mironickiej, gdzie Zamiejscowy Wydział Kultury Fizycznej razem z miastem miał postawić nowoczesny, warty niemal 200 mln zł kompleks sportowy. Tych ,,miał’’ jest więcej. Projekt miał dostać dofinansowanie z Ministerstwa Sportu. Mieliśmy przyrzeczone niemal 40 mln zł. Do tego miało się dołożyć miasto i Unia Europejska. Magistrat prezentował już nawet plany obiektów i rozmieszczenie całego kompleksu z lotu ptaka.
 
Ale plan wziął w łeb. – Przyszedł kryzys, rząd zaczął pilnować wydatków i rzucił wszystkie fundusze na przygotowania do Euro 2012 – mówi radny PO Jerzy Sobolewski, najbardziej usportowiony radny w mieście, członek komisji edukacji, kultury i sportu. Jego zdaniem inwestycja stanęła pod znakiem zapytania na lata. Na ile konkretnie? Nie wiadomo. Ale na pewno Euroligowych spotkań w niej nie obejrzymy. – Takich obiektów nie buduje się w trzy miesiące – stwierdził niedawno z przekąsem na konferencji prasowej.
 
Kasa miasta nie da rady

Naczelnik miejskiego wydziału inwestycji Władysław Żelazowski mówi, że nie ma najmniejszych szans, by miasto samodzielnie dźwignęło całą inwestycję. A samą halę? - To miało być wspólne przedsięwzięcie Gorzowa i uczelni. Nie mamy pieniędzy na tę budowę. Poza tym jesteśmy w trakcie wielkich inwestycji, a przed nami kolejne wielkie wydatki - tłumaczy Żelazowski.
 
Ma rację. Rośnie Centrum Edukacji Artystycznej za 130 mln zł, niedługo ruszy przebudowa ul. Wyszyńskiego za ponad 20 mln zł, pilnie trzeba się wziąć także za remont ul. Kostrzyńskiej, na co będzie potrzebne minimum 40 mln zł. O kredycie na halę nie ma co marzyć, bo to by zablokowało finanse miasta. Dlatego o hali w tym roku i przyszłym możemy zapomnieć. - Co prawda radni zapisali w tegorocznym budżecie 200 tys. zł na projekt całego ośrodka sportu przy ul. Mironickiej, ale to nie oznacza budowy i może nawet na kompleksowy projekt nie wystarczyć - dodaje rzeczniczka magistratu Jolanta Cieśla.
 
Nadzieja w spółce

Tymczasem prezydent Tadeusz Jędrzejczak nadzieję zostawia. Jego zdaniem - tak powiedział portalowi gorzow24.pl - halę możemy mieć choćby w 2011 r. Trzeba tylko powołać specjalną spółkę, która zajmowałaby się inwestycjami. Wzięłaby na siebie ewentualne kredyty (czyli odciążyła wskaźnik zadłużenia miasta) i zbudowała nowy magistrat, ośrodek sztuki czy chociażby halę. - W ten sposób robią inne miasta. To działa, nie blokuje możliwości finansowych miasta - mówił nam niedawno. Wiemy, że delegacja z Gorzowa była w tej sprawie w Krakowie, który ma podobną spółkę. Na razie jednak jej powołaniu sprzeciwiają się radni. - Halę można zbudować do 2011 r. nie powołując spółki. Wszyscy o to walczymy - zapewnił nas radny PO Robert Surowiec.
 
W tej sprawie w ministerstwie sportu ścieżki wydeptuje ponoć poseł Witold Pahl, J. Sobolewski, a także samo miasto.
Paweł Jazdak na kosza nie chodzi. Za to jest wielkim fanem muzyki. I jemu też na hali zależy. Tumaczy to tak: - Nie ma się co czarować, że obiekt na 5 tys. widzów da się utrzymać z samych imprez sportowych. Można by tam robić koncerty, imprezy nie związane z koszem czy ręczną. Tak się robi na całym świecie. Tak powinno się zrobić i u nas. Chyba wszyscy pamiętamy, jak na show Rubika trzeba było w hali targowej ustawiać krzesła? Niech miasto wyciągnie z tego lekcję.
 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Sensacyjny ruch Łukasza Piszczka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto