Na tropie ,,bawełniaków”

Uff, jak cydownie chłodno... - myślisz sobie w 40-sto stopniowym upale, spoglądając na swoje nagie stopy odziane w japonki. Gdy nagle zza bloku wyłania się coś, co sprawia, że Twoje palce u nóg raptownie zaczynają pocić się i puchnąć. Zbliża się do Ciebie, jakby nigdy nic, przechodzi obok i pozostawia wielki znak zapytania.
Cóż to za abstrakcyjne zjawisko wywołuje takie reakcje wśród kobiet? Bawełniaki! Tak! To nowy rodzaj obuwia łączący w sobie skarpety z sandałami. Wygląda na to, że największym uznaniem cieszą się wśród męskich stóp.
Tylko czy powinny? Dlaczego w ogóle powstały, może to jakiś rodzaj manifestacji? Kto to wie?
Nie ma się co głowić, tylko czas to zbadać. Postanowiłyśmy poszukać prawdy w miejscu, gdzie bawełniaki lubią się przechadzać, czyli na deptaku. Oto wyniki naszego śledztwa.
Zadałyśmy kilku przechodniom pytanie na temat tego zjawiska.* Oto, co mężczyźni sądzą na temat bawełniaków?
1. Piotr- Latem musi być wygodnie i przewiewnie. Sandały ze skarpetami? Nigdy nie zdecydowałbym się na takie połączenie. W sumie to jest dowolność. Każdy nosi to, co lubi.
2. Ryszard- Jestem za tym, by nie nosić skarpet do sandałów. Wszystko jednak zależy od rodzaju obuwia. Jeżeli jego koszt oscyluje w granicy 20 zł, mają prawo być niewygodne. Wtedy skarpetki są jedynym ratunkiem na odciski. Droższy but, powiedzmy za 400 zł, to większa wygodna i komfort dla stopy, więc skarpety nie powinny wchodzić w grę.
3. Mateusz- Oj nie! To wstyd i obciach. Nigdy nie wpadłbym na taki pomysł. Dla mnie to synonim wieśniactwa.
4. Paweł- Sandały, jak najbardziej. Skarpetki do nich to wiocha. Osobiście chodzę bez. Moim zdaniem, niektórzy mężczyźni popełniają ten błąd, ponieważ po prostu się nie znają.
5. Paweł- Sandały i skarpety są niewygodne i nie wyglądają dobrze. Uważam, że takie zjawisko wynika z braku zainteresowania modą przez mężczyzn. Często nie mają czasu i wkładają na siebie, co popadnie. A konsekwencją może być na przykład śmiech przechodniów.
* Większość zapytanych mężczyzn wybuchała gromkim śmiechem, unikając jednoznacznej odpowiedzi.
Tytułem komentarza:
Żenada...Skarpetki do sandałów? I może jeszcze białe, albo w przypałowy wzorek? Odpada. Całe życie byłam przekonana, że to buty na letnie, ciepłe dni. Goła stopa (pod warunkiem, że zadbana) jest tu całkiem na miejscu. Jak nie, śmigajcie Panowie w półbutach. Nie bądźcie proszę, pośmiewiskiem dla niemal całego świata! WYJĄTKIEM, który mogę uznać, jest taka oto sytuacja: jesteście na wakacjach, bez żadnych innych butów, a dzień przyszedł taki, że można sobie palce poodmrażać. Wtedy voila: rozgrzeszam!
Tekst ten powstał w zeszłym roku. Jego autorkami są Dana Pakońska I Magda Weidner. Nie został nigdzie opublikowany.  Cóż. Czas coś z tym zrobić. Bo temat się przecież wcalenie zdeaktualizował...
A przy okazji - no to co - japonka czy bawełniak? ;)