Nasze działki wciąż toną w śmieciach

W połowie marca, opisywaliśmy na łamach "GL” zmiany w miejskiej uchwale regulującej opłaty za wywóz śmieci z ogródków działkowych na terenie Nowej Soli. Radni podczas sesji przegłosowali nowe przepisy na wniosek prezesów działek, którzy argumentowali, że dotychczasowe obliczanie opłat nie było współmierne do ilości śmieci, jaką wytwarza przeciętny działkowiec.
Bowiem poprzedni dokument zakładał produkcję odpadków na poziomie 40 litrów miesięcznie. Od marca zmniejszono tą ilość, a co za tym idzie - opłaty, o połowę.
Jednak w trzy miesiące od przegłosowania wspomnianej uchwały okazuje się, że nowe przepisy ciągle nie mogą zacząć normalnie funkcjonować. Wszystko przez samych działkowców, którzy wzajemnie podrzucają sobie śmieci. A gdyby tego było mało, w kontenerach ustawionych na terenie ogródków, można znaleźć odpadki ewidentnie pochodzące z gospodarstw domowych.
- Obok naszego śmietnika znalazłem ostatnio dwadzieścia worków foliowych, a każdy z nich szczelnie wypełniony zużytymi pieluchami. Oprócz tego mnóstwo śmieci, które ewidentnie pochodzą z miasta - mówi Stanisław Trziszka-Ozgowicz, który oprócz tego, że szefuje nowosolskimi ogródkami, to jest prezesem ROD "Jedynka”. - Zgłosiłem problem straży miejskiej. Chciałbym, by skontrolowali jak wygląda wywożenie śmieci na naszych działkach - mówi.
Szef nowosolskich działek ma jednak jeszcze jeden pomysł, jak poradzić sobie z problemem śmieci na działkach. - Z doświadczenia wiem, że śmieci na działkach praktycznie nie powinno być - mówi. - Wnioskowałem ostatnio, by wszyscy działkowicze z "Jedynki” do końca października mieli na swoich ogródkach kompostowniki - wyjaśnia. - Jeżeli ktoś nie wybuduje go przed upływem tego terminu, zapłaci podwójnie za wywóz śmieci - wyjaśnia S. Trziszka-Ozgowicz. - Mam nadzieję, że jeżeli ten pomysł się sprawdzi, podobny przepis zostanie wdrożony na terenie innych ogródków - dodaje.