MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Nie będzie automatów do gier, nie będzie pracy dla ludzi

Magda Popek
Zapowiedź premiera Donalda Tuska, że zrobi wszystko, by w ciągu pięciu lat automaty do gier niskich wygranych (znane bardziej jako jednoręcy bandyci), zniknęły ze wszystkich barów, stacji benzynowych i punktów gastronomicznych, wywołała oburzenie wśród firm zajmujących się dystrybucją "urządzeń rozrywkowych".

Analitycy rynku oceniają, że konsekwencje takiego posunięcia będą dramatyczne w skutkach.

- W województwie pomorskim około 5 tys. punktów gastronomicznych posiada takie automaty. Wiele z nich, szczególnie te, które znajdują się w biedniejszych częściach województwa, bez tych automatów stracą rację bytu - stwierdza Bartłomiej Korniluk, niezależny analityk rynku. - W takich lokalach marża na wszystkich towarach musi być minimalna, by zachęcić średnio zamożnego klienta. Bez zysków z automatów będą musieli je zamknąć lub zwolnić pracowników, by obniżyć koszty. Szacujemy, że w związku z tą decyzją tylko na Pomorzu może stracić pracę około 10-15 tys. osób związanych z takimi punktami gastronomicznymi i dodatkowe 2 tys. osób zatrudnionych w firmach obsługujących automaty niskich wygranych.

Równie czarną wizję przepowiadają same firmy obsługujące ten rynek. Prezesi, którzy się zdecydowali rozmawiać z nami na ten temat , prosili o niepodawanie ich danych i nazw firm.

- Nasza firma działa na terenie całego kraju, w województwie pomorskim mamy około 200 automatów w kilkudziesięciu lokalach. Jeśli ten przepis wejdzie w życie, będę musiał zamknąć firmę, a co za tym idzie zwolnić kilkadziesiąt osób - mówi prezes jednej z firm działających na rynku automatów. - Moim zdaniem ta cała szopka z delegalizacją jednorękich bandytów, jak je ludzie powszechnie nazywają, to temat zastępczy, mający na celu odwrócenie uwagi społeczeństwa od afery hazardowej, w którą wplątali się ministrowie premiera. Nie ma racjonalnych powodów, by to zrobić.

Zdaniem prezesa automaty niskich wygranych są zdecydowanie mniej szkodliwe społecznie niż totolotek.

- Zakład w lotto kosztuje 3 zł, a do automatu wrzucamy 30 gr. Jeśli to jest szkodliwe i może niekorzystnie wpłynąć na sytuację finansową osób grających, to lotto tym bardziej powinno zostać zdelegalizowane. Pomysł jest absurdalny, szczególnie w dobie kryzysu. Mam wrażenie, że ktoś nie policzył kosztów, z jakimi wiąże się ta decyzja i zapomniał, że już niedługo wybory i 200 tys. osób, które w całej Polsce stracą pracę w związku z tą decyzją, raczej nie oddadzą swych głosów na kogoś, kto im to zorganizował.

Udało nam się też ustalić, że w latach 2004-2008 Pomorzanie zapłacili 22 miliony podatku zryczałtowanego od gier. A tylko w pierwszej połowie tego roku podatek wyniósł blisko 7 milionów, które po zdelegalizowaniu automatów do budżetu nie wpłyną. Wprawdzie podniesiona ma zostać kwota podatku. W tej chwili jest to 180 euro zryczałtowanego podatku od każdej maszyny, w przyszłości ma być 450 euro, jeśli jednak automaty całkiem znikną, to bez względu na wysokość podatku - wpływ będzie zerowy.

A to nie wszystko. Zdaniem analityków rynku rząd musi liczyć się nie tylko z brakiem milionów złotych, które nie wpłyną z podatków, ale też z poważnymi wydatkami.

- Na prośbę Izby Gospodarczej Producentów i Operatorów urządzeń rozrywkowych konsultowaliśmy się już z prawnikami, twierdzą oni, że sprawy o odszkodowania, które pojawią się lawinowo, są zdecydowanie do wygrania - mówi Korniluk.

Izby kontrolują rynek automatów

W województwie pomorskim legalnie działa blisko 2 tys. automatów do gier. W ciągu pięciu lat mają zniknąć.
Automaty niskich wygranych kontrolują dwie izby: Izba Skarbowa w Gdańsku i Izba Celna w Gdyni. Pierwsza z nich wydaje zezwolenie na urządzenie i prowadzenie takiej działalności, druga tę działalność kontroluje. Wg danych udostępnionych przez Izbę Skarbową, zgodę na prowadzenie takiej działalności na Pomorzu ma 28 operatorów automatów do gier. Z danych Izby Celnej wynika, że korzysta z tej zgody 26 firm.

- Na terenie województwa pomorskiego w części podległej urzędowi w Słupsku funkcjonuje 510 automatów. W Gdyni 643, a w Gdańsku 775 - mówi rzecznik Izby Skarbowej w Gdyni Marcin Daczko. - Co daje w sumie prawie 2 tys. automatów.

Hazard zniknie też z internetu?
Wzajemne zakłady i gry hazardowe mają być nielegalne także w sieci.
Zdaniem graczy i analityków finansowych pomysł jest nie tylko niewykonalny, ale także niezgodny z prawem.
- Chiny i USA przez lata usiłowały tak uszczelnić system, by ludzie nie mogli realizować przez internet zakładów. Okazało się to niewykonalne - mówi Bartłomiej Korniluk, analityk finansowy. - Poza tym to droga w kierunku państwa terroru. Tym bardziej że firmy, które działają w sieci, to wielkie zagraniczne konsorcja i ich działalność jest legalna w państwach Unii Europejskiej - m.in. w Wielkiej Brytanii, całej Skandynawii, w Hiszpanii, Francji, Słowacji. To 35 wielkich korporacji, które mają w Polsce nawet 15 milionów klientów. Nie zrezygnują łatwo z naszego rynku. Będą rozwiązywać ten spór w sądzie i prawdopodobnie wygrają.
Izby kontrolują rynek automatów

W województwie pomorskim legalnie działa blisko 2 tys. automatów do gier. W ciągu pięciu lat mają zniknąć.
Automaty niskich wygranych kontrolują dwie izby: Izba Skarbowa w Gdańsku i Izba Celna w Gdyni. Pierwsza z nich wydaje zezwolenie na urządzenie i prowadzenie takiej działalności, druga tę działalność kontroluje. Wg danych udostępnionych przez Izbę Skarbową, zgodę na prowadzenie takiej działalności na Pomorzu ma 28 operatorów automatów do gier. Z danych Izby Celnej wynika, że korzysta z tej zgody 26 firm.

- Na terenie województwa pomorskiego w części podległej urzędowi w Słupsku funkcjonuje 510 automatów. W Gdyni 643, a w Gdańsku 775 - mówi rzecznik Izby Skarbowej w Gdyni Marcin Daczko. - Co daje w sumie prawie 2 tys. automatów.

Hazard zniknie też z internetu?
Wzajemne zakłady i gry hazardowe mają być nielegalne także w sieci.
Zdaniem graczy i analityków finansowych pomysł jest nie tylko niewykonalny, ale także niezgodny z prawem.
- Chiny i USA przez lata usiłowały tak uszczelnić system, by ludzie nie mogli realizować przez internet zakładów. Okazało się to niewykonalne - mówi Bartłomiej Korniluk, analityk finansowy. - Poza tym to droga w kierunku państwa terroru. Tym bardziej że firmy, które działają w sieci, to wielkie zagraniczne konsorcja i ich działalność jest legalna w państwach Unii Europejskiej - m.in. w Wielkiej Brytanii, całej Skandynawii, w Hiszpanii, Francji, Słowacji. To 35 wielkich korporacji, które mają w Polsce nawet 15 milionów klientów. Nie zrezygnują łatwo z naszego rynku. Będą rozwiązywać ten spór w sądzie i prawdopodobnie wygrają.

od 7 lat
Wideo

Ukraina rozpocznie oficjalne rozmowy o przystąpieniu do UE

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto